Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takie było prawo

Redakcja
- Do końca lat 70. po prostu je niszczono, choć nieliczne egzemplarze oddawano np. komitetom wojewódzkim PZPR. W latach 80. procedura była taka, że jeśli po orzeczeniu przepadku przez urząd celny właściciel publikacji odwołał się, to akta sprawy wraz z zatrzymanym przedmiotem trafiały do Głównego Urzędu Ceł. Jedynie pornografia była od razu niszczona. Natomiast druki polityczne zazwyczaj zostawały w GUC, przekazywane były do komitetów wojewódzkich albo bibliotek partyjnych. Nam, w Krakowie, w kilku przypadkach udało się je przekazać Bibliotece Jagiellońskiej.

Rozmowa z EDWARDEM CZEJKOWSKIM, dyrektorem Urzędu Celnego w Krakowie

-W latach PRL-u celnicy zatrzymali na granicy setki tysięcy publikacji, z czego większość z osławionego artykułu 13 prawa celnego. Wobec prawie wszystkich orzeczono przepadek z uzasadnieniem: "treści szkodliwe dla dobra i interesów PRL". Co się dalej działo z takimi publikacjami?
 - Dla ludzi, którym odebrano te publikacje, to często bezcenne pamiątki. Czy można ustalić, gdzie się znajdują?
 - To niemożliwe, bo akta tych spraw zostały zniszczone.
 - Dlaczego je zniszczono, i to w latach 90., skoro wiadomo było, że większość spraw dotyczyła artykułu 13?
 - Zniszczono je zgodnie z prawem, a ściślej rzecz biorąc, z zasadami instrukcji kancelaryjnej. Te akta miały kategorię archiwalną B5, a więc podlegały przechowywaniu przez 5 lat. Potem ich wykaz trafiał do Archiwum Państwowego i jeśli ono nie miało zastrzeżeń (a z art. 13 prawie nigdy nie miało), akta były niszczone.
 - A jeśli ktoś ma komplet dokumentów: decyzje o przepadku, odwołania itp.?
 - To ma tylko kopie. Na ich podstawie nic nie da się ustalić ani tym bardziej odkręcić.
 - Był Pan w latach 80. wicedyrektorem krakowskiego Urzędu Celnego, Pana podpisy figurują na wielu decyzjach o przepadku książek z artykułu 13...
 - Wszyscy jakoś staraliśmy się ułożyć sobie życie w tamtej rzeczywistości. Była grupa ludzi odważnych, walecznych, którzy całe życie działali w opozycji i to był sens ich życia. I była większa grupa zwykłych ludzi. Ja należałem do tej drugiej.
 - Ale zwykli ludzie nie decydowali o przepadku książek, argumentując to tym, że zagrażają dobru PRL, sojuszom itp.
 - Mogę powiedzieć tyle... Jeśli celnik zatrzymał na granicy książkę z art. 13, to ja nie mogłem nie orzec przepadku.
 - Dlaczego?
 - Bo w tamtej rzeczywistości byłoby to równoznaczne z niewykonywaniem obowiązków przypisanych do stanowiska.
 - Więc musiał Pan bezwzględnie stosować art. 13?
 - Musiałem.
 - A gdyby Pan tego nie zrobił? Raz czy dwa razy...
 - ... (śmiech)
 - Bał się Pan o stanowisko?
 - (chwila wahania) Wszyscy mieliśmy pewien wybór. Przeciętny Polak robił jakąś tam karierę.
 - I Pan wybrał karierę?
 - Można powiedzieć, że wybrałem karierę. Zostałem wicedyrektorem UC w 1980 roku. I w tych ramach, w jakich przyszło mi działać, starałem się zachowywać maksymalnie przyzwoicie. Na przykład starałem się zrobić wszystko, by zatrzymane publikacje polityczne nie były niszczone. Zatrzymywaliśmy je u siebie, przekazywaliśmy instytucjom, Jagiellonce. Nie zawsze były to działania formalne...
 - Co może zrobić człowiek, który odnalazł swoją, odebraną w latach 80., książkę np. w bibliotece?
 - Z punktu widzenia prawa nic nie może zrobić. Ale wydaje mi się, że jeśli potrafi udokumentować, że to jego książka, biblioteka ma moralny obowiązek zwrócić mu ją.
 - Á propos moralności... Zdaje Pan sobie sprawę, że Pana decyzje krzywdziły ludzi?
 - Tak. Mam tę świadomość i nie mogę powiedzieć, że dobrze się z tym czuję.
 - To może Sejm powinien naprawić te krzywdy, ustanawiając prawo uchylające skutki stosowania art. 13?
 - To jest tylko mały fragmencik reprywatyzacji. Tak naprawdę, to nie potrafimy odkręcić 40 lat historii...
 Rozmawiał:

ZB

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski