Czytaj także: Papieska kardiologia bez swojego twórcy?
Nie wszystkich udało się uratować, choć profesor w swoich „negocjacjach z Bogiem” nigdy nie bał się sięgać po najbardziej nowatorskie zagrania. Dzięki temu na przykład w ośrodkach na całym świecie stosuje się dziś bezszwowe zastawki i wymienia się je na nowe bez rozcinania klatki piersiowej.
W sytuacji, gdy zagrożone jest życie i zdrowie, wielu pacjentów szuka pomocy właśnie w Krakowie, bo tutaj mogą liczyć na opiekę prof. Sadowskiego. Wiele wskazuje jednak na to, że od lipca wybitny kardiochirurg żadnego chorego serca już u nas nie zoperuje. Dyrekcja szpitala Jana Pawła II zdecydowała, że powinien zejść ze sceny i oddać skalpel następcom.
Profesor skończy w tym roku 73 lata. Czy dla lekarza to dużo? Owszem, ale jest i druga strona medalu. Dane Naczelnej Izby Lekarskiej pokazują, że nad Wisłą ponad 13 tys. medyków, którzy przekroczyli siedemdziesiątkę nadal przyjmuje chorych. Fakt, że ogromna większość z nich nie operuje pacjentów. Na emeryturę nie odeszli nie tylko z tej przyczyny, że nie ma ich kim zastąpić, lecz także dlatego, że po prostu kochają swoją pracę.
Dla prof. Sadowskiego sala operacyjna jest jak drugi dom. Władzę w klinice już dawno oddał innym, ale ze stołem operacyjnym nie chce się rozstawać, bo nadal czuje się na siłach, by ratować ludzkie serca. Wydaje się, że specjaliście z takim dorobkiem i stażem można by zaufać. Dopóki tak doświadczony kardiochirurg jest przekonany, że w decydującym momencie nie zadrży mu ręką, swoją wiedzą i umiejętnościami powinien służyć pacjentom. Na konsultowanie jeszcze przyjdzie czas.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?