Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Talentem przebija Małysza

Redakcja
Kamil Stoch podczas zwycięskiego konkursu w Klingenthal Fot. PAP/EPA/Hendrik Schmidt
Kamil Stoch podczas zwycięskiego konkursu w Klingenthal Fot. PAP/EPA/Hendrik Schmidt
Zaskoczyło Pana środowe zwycięstwo Kamila Stocha w PŚ w skokach narciarskich w Klingenthal? - pytamy prezesa PZN Apoloniusza Tajnera.

Kamil Stoch podczas zwycięskiego konkursu w Klingenthal Fot. PAP/EPA/Hendrik Schmidt

ROZMOWA. Prezes PZN APOLONIUSZ TAJNER uważa, że zaczyna się czas Kamila Stocha

- I tak, i nie. Od kilku konkursów Kamil skacze świetnie, wygrał przecież bardzo trudny konkurs w Zakopanem. Na treningach i w kwalifikacjach skakał powtarzalnie, jest w formie. Zwycięstwo we wspaniałym stylu w Klingenthal to jednak na pewno bardzo miła niespodzianka.

- Od kiedy Pan zna Kamila Stocha?

- Pamiętam, że jako 12-latek przychodził z trenerem Zbigniewem Klimowskim (obecnie jest drugim trenerem kadry - przyp. AS) i ojcem na treningi. Na starej Wielkiej Krokwi lądował w granicach 125-126 metrów. Potem podczas zawodów o Puchar Świata w kombinacji norweskiej startował jako przedskoczek i bardzo dobrych zawodników przeskakiwał o 5-6 metrów. To było zadziwiające. Pomyślałem sobie wówczas, że jak ten chłopiec zmężnieje fizycznie, to polskie skoki będą z niego miały wielki pożytek.

- Dość długo trzeba było czekać na eksplozję talentu Stocha.

- Kamil ma większy talent do skakania od Adama Małysza! Ale czas otwarcia talentu bywa różny. Są zresztą pewne podobieństwa między Adamem i Kamilem. Małysz zaczął wygrywać w Pucharze Świata w wielu 18-19 lat, potem przygasł na trzy lata i ponownie eksplodował. Kamil, jako 20-latek, wygrał pierwsze wielkie zawody, konkurs w Oberhofie zaliczany do Letniej Grand Prix. Potem nie miał takiej obniżki formy jak Adam, szedł do przodu, ale małymi kroczkami. Cieszyło mnie, że czyni systematyczne postępy, choć nie zawsze przekładało się to na wyniki.

- Stoch ma dopiero 23 lata, a już przecież startował dwukrotnie w igrzyskach olimpijskich, trzy razy w mistrzostwach świata...

- I to z niezłymi wynikami. W 2007 roku w mistrzostwach świata w Japonii był indywidualnie na dużej skoczni piąty, w 2009 roku w Libercu otarł się on podium, był czwarty na skoczni normalnej i w rywalizacji drużynowej. Te wyniki świadczą, że był blisko światowej czołówki. Prawdziwa eksplozja talentu nastąpiła latem ubiegłego roku. Trzy zwycięstwa w letniej Grand Prix, pokonanie całej czołówki, to wskazywało, że zaczyna się czas Stocha. Nie za bardzo udały mu się grudniowe konkursy, ale teraz widać, że mamy drugiego zawodnika światowego formatu, takiego, którego stać na zwycięstwa w najważniejszych imprezach.

- Potrzebował na to paru lat...

- Tak, bo każdy skoczek musi sobie pewne sprawy poukładać w głowie. Stoch od paru lat współpracuje z psychologiem i to daje efekty. Kamil staje się skoczkiem dojrzałym. Wie, czego chce, do czego dąży. Po ostatnich zwycięstwach ma poczucie swojej wartości. Zachowuje się na skoczni jak doświadczony zawodnik. Nie boi się zrezygnować z kwalifikacji czy serii próbnej. To świadczy o jego sile, zaufaniu do własnych możliwości. Panuje nad sobą, zachowuje się jak mistrz.

- Nie straci nagle formy?

- Nie sądzę, choć w skokach bywa różnie. Sam zawodnik i trener Łukasz Kruczek mówią, że koniec sezonu może być jeszcze lepszy. Za miesiąc konkursy o mistrzostwo świata. Wierzę, że Kamil będzie tam mocnym punktem naszego zespołu.
- Czy można powiedzieć, że mamy w skokach godnego następcę Adama Małysza?

- Wiem, że Stoch nie lubi, kiedy porównuje się go do Małysza. Ma rację, bo każdy skoczek jest inny. Osiągnięcia Adama są olbrzymie, nieporównywalne z niczym innym. Ale Stoch może nam dostarczyć także wiele radości. Talent ma większy od Adama. Istotne będzie, jak rozwinie się jego osobowość. Ale to mądry, poukładany chłopak, uważam, że da sobie radę.

Rozmawiał

Andrzej Stanowski

Teraz loty

Skoczkowie przenieśli się do Oberstdorfu, gdzie dzisiaj na mamucie skoczni zostaną rozegrane kwalifikacje przed sobotnim i niedzielnym konkursem o PŚ.

Bohater zaskoczony

- Nie spodziewałem się aż takiego sukcesu w Klingenthal. Wiedziałem, że moje skoki są naprawdę bardzo dobre, wierzyłem w swoje możliwości, ale nie przypuszczałem, że dadzą zwycięstwo. Nie ukrywam jednak, że po cichu liczyłem na dobry wynik. Ta skocznia jest dla mnie bardzo szczęśliwa, wygrałem tu latem w Letniej GP, teraz udało się także zimą. Nie koncentrowałem się na rywalach, czy na szansach na wyprzedzenie Michaela Uhrmanna. Wiedziałem, że oddałem w pierwszej serii dobry skok i koncentrowałem się na tym, aby to powtórzyć. Czułem, że przy sprzyjających warunkach można skoczyć tutaj bardzo daleko, walczyłem do końca. Skaczę obecnie na tyle równo i dobrze, że mogę odpuszczać skoki treningowe. Teraz jadę na loty do Oberstdorfu, uwielbiam skakać na "mamutach". Ale Oberstdorfu nie wspominam zbyt dobrze, bo ani razu nie zakwalifikowałem się tam do czołowej "50". Liczę, że tym razem przełamię złą passę - powiedział Kamil Stoch dla portalu skijumping.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski