Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tańczący w Rio

Krzysztof Kawa /Z kraju kawy/
Zakochałem się w Rio od pierwszego wejrzenia. Od chwili, gdy samolot, nadlatując znad gór, z całych sił hamował na krótkim pasie portu lotniczego Santos Dumont, by nie wrzucić nas do oceanu.

Dla tych, którzy w Rio de Janeiro jeszcze nie byli, jedna rada. Polećcie najpierw do Sao Paulo.

Zobaczcie tę gigantyczną miejską dżunglę. Spróbujcie pojeździć po mieście taksówką lub autobusem. Pomieszkajcie w sięgających chmur wysokościowcach. A potem wyskoczcie do Rio. I odetchnijcie pełną piersią.

Spotkałem Polaka, który nie lubi Rio. Mieszkał tu przez kilka lat, a teraz żyje w Sao Paulo. I bardzo to sobie chwali. Rio – jego zdaniem – jest dekadenckie, prawie nie zmieniło się od początku lat 70., gdy wyprowadziły się stąd do Brasilii wszystkie najważniejsze instytucje państwowe, a wkrótce potem, do Sao Paulo, także finansowe.

Jest dobrze położone, to fakt. Nad oceanem, wśród gór. Piękne widoki, ale nic poza tym. Zrozumiałem, skąd ta lawina argumentów, gdy w końcu przyznał, że w cieniu statuy Cristo Redendora przeżył zawód miłosny.

Niech więc Rio będzie sobie drogie, staromodne, kto wie, może nawet zakompleksione, wciąż żyjące – już bez uzasadnienia – wspaniałą historią, gdy odgrywało rolę stolicy kraju. Czyż nie taki jest właśnie Kraków?

Nie, nie byłem w fawelach, widziałem je tylko z daleka na wzgórzach otaczających modne dzielnice. I, prawdę mówiąc, nie ciągnie mnie tam. Nie chodzi o to, by zachwycać się wszystkim, co tutaj jest. Albo na odwrót – wszystko ganić. Chodzi o nastrój przybysza, który albo od razu po przybyciu czuje się w ledwie poznanym miejscu dobrze, albo coś, z reguły nieokreślonego, mocno go uwiera.

Na Copacabanie i innych mniej znanych plażach grają w piłkę, na ulicy – pod dawnym Pałacem Prezydenckim w Catete – tańczą. Tak po prostu. Młodzi, pełni energii Brazylijczycy rozstawili głośniki i podkręcili je na cały regulator.

Przechodnie zatrzymują się i za chwilę są już wkręceni na całego. Pląsają i zapominają o bożym świecie. Kobiety i mężczyźni, starzy i młodzi. Uliczni tancerze, większość – a jakże – w koszulkach reprezentacji Brazylii, mają swoją publiczność, ale nikt się nie wstydzi, nikt nikogo nie wyśmiewa. Ten widok można chłonąć cały wieczór.

A przecież Rio de Janeiro dopiero zaczyna mnie wciągać. Pewnie zaoferuje jeszcze multum niespodzianek i będzie skłaniać do określania się wobec niego na nowo. Zaproponuje też coś ekstra, czego nie dawało gościom ze świata od 64 lat – futbolową ucztę na Maracanie.

Już nie mogę się doczekać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski