- Czemu bez Stefanii?
- O jakiej Stefanii mówisz?
- O gitarze... A były jakieś inne Stefanie w Twoim życiu?
- Ta, o którą pytasz, ma się dobrze, choć ją ostatnio poważnie zaniedbuję. A kiedyś była tak dopieszczana; nie tylko występowała ze mną na scenie, ale także uczestniczyła w rozmaitych biesiadach, kiedy lało się szampańskie i otwierały się dusze cygańskie... To właśnie pieśni cygańskie i stare rosyjskie nagrałem na swej pierwszej płycie - w 1969 roku dla Philips Recording - "Cossack's Songs by Andriej and His Friends". _Teraz Stefanię biorę do ręki głównie wtedy, kiedy przygotowuję nową piosenkę i muszę coś nagrać, by dać Andrzejowi Jagodzińskiemu, który na komputerze nagrywa mi podkłady piosenek. Ach, Stefania, Stefania... To se ne vrati.
- Cóż, Andrzeju, 40 lat minęło...
- Wytykasz mi wiek?
- Nie wiek, a lata pracy.
- Jeżeli za pracę przyjmiemy występ 9-latka wykonującego chiński taniec w zespole tańca Dzieci Warszawy - to się zgadza. Jednak na poważnie moją działalność zawodową liczę dopiero od spotkania z Asocjacją Hagaw, z którą od roku 1970 spędziłem 8 lat. To był bardzo radosny, optymistyczny okres.
- No tak, jak się wcześniej występowało w zespole Pesymiści...
- Z perspektywy lat oceniam to jako akt niezwykłej odwagi, był to wszak czas radosnej budowy socjalizmu. Pesymiści to była zdolna "amatorka", choć ona czasem bywa lepsza od przeciętnego zawodowstwa. Dopiero z Hagawem to było to - obojętnie, czy występowaliśmy w Polsce czy w Niemczech, wszyscy cmokali. To był zespół bardzo rozpoznawalny, mający swój styl, o co dbał lider Grzegorz Brudko.
- No to niech będzie, 35 lat minęło i co - jak się czujesz?
- Stoję, stoję, czuję się świetnie, jak śpiewała Kora. Jednak czasem - ledwo leżę. Trochę też się poskarżę - to wszak nasza cecha narodowa - bo czuję, że się marnuję.
- Fakt, mało Cię słychać w radiu, z telewizji zniknąłeś w ogóle - nie lubią Rosiewicza?
- Myślę, że nie. Pewnie także dlatego, że nieraz jestem niepokorny i wygłaszam niepokorne sądy. Ale szczerze mówiąc - nie znam przyczyn. Trzeba by zapytać decydentów. Może to kwestia układów? Znam dyrektora warszawskiej Estrady, robi sto imprez w roku i od sześciu lat do żadnej mnie nie zaprosił. Ninę Terentiew też zresztą znam. Czyli prawda, że wszystko się załatwia po znajomości, jest nieprawdziwa.
- To dlatego jesteś w telewizji Trwam i Radiu Maryja? Bardziej z konieczności niż wyboru?
- Tak wyszło, że to jedyne media zainteresowane moimi nowymi piosenkami, a ponieważ były wśród nich także te o Janie Pawle II, zatem chciałem je tam zaprezentować.
- O ile wiem, Papież odnosił się krytycznie do toruńskiego radia.
- Ja, szczerze mówiąc, tego nie wiem. Nagraliśmy płytę "Artyści Ojcu Świętemu" i telewizja Trwam zwróciła się do mnie z propozycją zrobienia klipu do piosenki "Pielgrzym miłości". Nagrałem dla niej najpierw piosenki religijne, a potem "Najwięcej witaminy", "Chłopców radarowców"... I tak to się zaczęło. Oczywiście jest to i mój wybór, bo przecież mogłem powiedzieć "nie", a powiedziałem "tak".
- Tak czy siak, wychodzi na to, że czołowy polski showman trafił do drugiego obiegu.
- Tak wyszło. Nie ukrywam, że liczyłem, iż po Robercie Kwiatkowskim TVP przypomni sobie o mnie, nawet złożyłem w kancelarii pana prezesa Dworaka scenariusz "Europo - ojczyzno moja?", ale nikt nie zareagował.
- Ekipa pampersów nie chciała Rosiewicza, Kwiatkowski podobnie, teraz Dworak - i...
- ...wciąż trwa ogłupianie społeczeństwa, a wszystko pod płaszczykiem walki o oglądalność. Kiedyś miała być dyktatura proletariatu, teraz naprawdę proletariat dyktuje, co ma być w telewizji. I tak z jednej strony oglądalność, z drugiej - oglądanie się na układy - i mamy, co mamy.
- A Andrzej Rosiewicz nie należy do żadnej koterii, która by go popierała.
- To chyba wiele tłumaczy. Przecież nie sądzę, żebym był mniej zdolny od paru kolegów - będę elegancki, nazwisk nie użyję - którzy nieustannie pojawiają się w programach telewizji publicznej. Nie jestem zadufany ani w sobie zakochany, chociaż znam swą wartość, ale naprawdę cierpiałem słuchając w koncercie z okazji 40-lecia Opola piosenki "Najwięcej witaminy..." w wykonaniu Kasy. A co zrobiono z piosenkami Niemena...
- Przez grzeczność nie powiem. Artysta młody nieprzeciętnej urody - tak zapowiadałeś się jeszcze w czasach Hagawu. A dzisiaj?
- Ulubieniec poprzedniej ekipy, pieszczoch socjalizmu, dar Mazowsza, chorągiewka w rękach Gorbaczowa, przyjaciel Ałganowa - Andriejko Czapajko Gierojko Rosiejko, największy showman wszystkich estrad świata.
- Tyle że nikt nie pomyślał, by nakręcić film muzyczny, w którym zagrałbyś główną rolę.
- Powstało kiedyś pięć odcinków "Podróży z Hagawem", a potem... Cóż, Polska to nie Hollywood, tu ani takich twórców nie ma, ani takich pieniędzy nie było. To Agnieszka Osiecka powiedziała mi kiedyś: "Andrzej, jak chcesz mieć rewię, to sam musisz sobie to napisać".
- Nie napisałeś...
- Bo ja jestem spod znaku Bliźniąt - wiele pomysłów, skakanie z grządki na grządkę i raz doprowadzę do tego, że wyrosną piękne kwiatki, a kiedy indziej tracę zapał i nagle przestaję grządki podlewać.
- Co to za porównania? Miało być o rewii...
- Jestem przecież magister inżynier melioracji wodnej.
- To dużo tłumaczy. Zmieńmy zatem temat. W nowych piosenkach idziesz pod prąd - nie podoba Ci się Unia Europejska, wypowiadasz się przeciwko wojnie w Iraku...
- Taki los Stańczyka, że nie podlizuje się nikomu, ze wszystkich drwi, zatem kpiłem z Clintona, Millera, Leppera. Zawsze taki byłem. Kiedyś przeciwnikiem była cenzura, teraz tzw. poprawność polityczna. A w sprawie wojny w Iraku wątpliwości nie mam żadnych, nas tam nie powinno być.
**- Może tak poważne kwestie to nie temat na piosenkę? Powiedziałeś w jednym z wywiadów: _Chcę otworzyć oczy młodym ludziom na prawdziwe oblicze tej wojny. Od tego jest publicystyka, nie piosenka...
- Widać piosenka też, skoro temat podjął także Bruce Springsteen.
- W czasie recitalu, podobnie jak na płycie, wykonujesz wiązankę polskich pieśni patriotycznych. To z potrzeby serca czy "towar" przygotowany z myślą o występach dla Polonii?
- Z serca. Zawsze starałem się robić coś, co będzie się podobało również mnie. To musi być też moją wartością. A poza tym te piosenki zostały utrwalone w historii, dlatego że są wartościowe - dobre, ładne, wzruszające. I są wspaniale odbierane - także w kraju, choć masz rację, jeszcze bardziej przez Polonię, wywołując łzy i wśród trzydziestolatków.
- Odnoszę wrażenie, że z wiekiem, nie żebym Ci go wytykał, stałeś się bardziej serio, kiedyś nawet Gorbaczow posłużył Ci jako temat żartobliwego przeboju.
- Jaki żartobliwy przebój! To była pieśń rewolucyjna. Gorbaczow postanowił rozmontować Związek Radziecki, czyli ruszyć bryłę z posad świata, a ja go w tym wsparłem. Michaił, Michaił, eta piesnja dla tebja...
- A propos, Wiesław Górnicki, wówczas doradca gen. Jaruzelskiego, Twój występ na Wawelu przed Gorbaczowem tak opisał: Po pierwszym refrenie pogroził Gorbaczowowi palcem. Oklaski zebrał dość wątłe. Wtedy ubrany w klownowskie pantalony i czapkę uszatkę zbiegł ze sceny, by zaproponować gościowi bruderszaft. Niezrażony odmową ucałował w oba policzki Raisę.
- Wątłe oklaski... Toż królowie przewracali się w grobach, a Wawel trząsł się od entuzjazmu, a na "ty" przeszedłem już w piosence, co sekretarz Gorbaczow podchwycił, bo otrzymawszy ode mnie płytę rzekł: Andriej, spasiba. Nie przyjął tylko ode mnie mojej muszki. Może się wystraszył, że chcę z niego zrobić klowna? Za to Raisa Gorbaczow wstała i osłaniając mnie być może uratowała mi życie, bo ochrona ponoć już trzymała ręce na zimnych kolbach przekonana, że chcę sekretarza generalnego udusić gumką...
- Po piosence Michaił, Michaił _napisałeś i drugą - o tym, że jak pierestrojka się nie uda, to i Gorbaczow wyląduje na Syberii...
- I ona już przez cenzurę nie przeszła. A że był to 1989 rok, zaskarżyłem jej decyzję do sądu. Nic to nie dało. Przeważył argument, że zachęcam do separatystycznych dążeń republik radzieckich.
- A zachęcałeś?
- Oczywiście, tyle że do dzisiaj nie mam od tych republik żadnych dowodów wdzięczności.
- Kiedyś śpiewałeś: _Ja lubię żyć, ja kocham żyć, bo życie to interes.
- To w jednej z moich piosenek tzw. żydowskich, wykonywałem je nawet w Teatrze Żydowskim w Warszawie, marzył mi się cały taki musical. Tyle że go nie napisałem. Nie dostałem od gminy zamówienia. A propos tych piosenek; po paru latach w Katowicach usłyszałem rozmowę: Znasz tę piosenkę Rosiewicza "W Lubartowie"? A na to padła odpowiedź: "Jaka to piosenka Rosiewicza, to nasza piosenka!".
- A wyszło Ci to życie jako interes?
- Oczywiście. Żyjemy przecież w najpiękniejszym ze światów. Tak uważają optymiści. A pesymiści są przekonani, że tak jest naprawdę.
- W czasie recitalu śpiewasz: Jestem prorokiem, mam czoło wysokie... To czekam na proroctwa.
- Różnie mówią, że np. jak dojdzie do mariażu PiS-u i Platformy, to będzie Kaczor Donald.
- Ale rzucasz też: "Don't worry, tomorrow budjet Lepper"
Tak mówi optymista?!
- Optymista marzy, by Polską rządzili ludzie nieprości i by byli wykształceni. Co nie zmienia faktu, że ileś prawdy w tym, co on mówi, jest. I to się ludziom podoba.
- Czyli co: uśmiechnij się, jutro będzie Lepper?**
- Wołałbym, żeby był uśmiech. Napisałem piosenkę "Nikoś": Stoję przed wami i się błyszczę, to ja, wasze bożyszcze... _A w refrenie pytam: _Kto się przyzna, że jest w nim Dyzma? Premier, prezydent czy król? _Też jej nie chcą puszczać. Ciekawe dlaczego?
- Zostawmy politykę. Krystian Brodacki niemal 30 lat temu zauważył, że bardzo nie lubisz krytycznych uwag i nie przepadasz za radami i wskazówkami.
- To wykazał małą znajomość tematu i osoby. Ja naprawdę jestem chłonny - chłonę anegdoty, żarty, ale także mądre porady. Wprost rzucam się na nie. To właśnie dawno temu w piosence "Zenek blues" Andrzej Jarecki, kierownik literacki festiwalu w Opolu, zwrócił mi uwagę, że dwie zwrotki są słabe, a mnie przecież stać na więcej. I dzięki temu powstały dwie nowe - o odśnieżaniu Antarktydy i odkupieniu Alaski. Zauważ - Opole miało kierownika literackiego. Teraz i pisać, i śpiewać każdy może. Kiedyś o programie decydowały rady artystyczne złożone z kompetentnych ludzi, dziś rozstrzyga gust, że pominę interesy, jednej osoby. Powtórzę, nie jestem zadufany w tym, co robię, choć wiem, co jest dobre, ale też, co nie...
- To jak oceniasz swoje piosenki z lat ostatnich?
- Krytycznie, ale i entuzjastycznie.
- Pytam, bo są nieznane. A Twoje nowe płyty, które sam wydajesz, mało dostępne.
- Bo wielkie wytwórnie ich nie chcą. A radia mają wspólnie z nimi ustalane _playlisty. I jak mam nie być sympatykiem antyglobalistów?! A parę płyt nagrałem: z piosenkami o Papieżu, i o wojnie w Iraku - nosi tytuł Witajcie w naszej strefie, i Biało-czerwoną, opartą na wspomnianej wiązance, ale także z nowymi piosenkami, i płytę o Adamie Małyszu z piosenką o nim do mazura ze _Strasznego dworu _Moniuszki
I są to pozycje, które, mam nadzieję, wpiszą się na stałe w historię kultury narodu polskiego.
- Andrzeju, co by się musiało stać, abyś i Ty, i cała Twoja generacja, bo nie tylko Ciebie wymiotło, wróciła na antenę radia, telewizji?
- Może trzeba wprowadzić publiczne zamówienia na rozrywkę? Jest tyle zdolnych ludzi
A tu stale ci sami - ty zarobisz tyle, ja zarobię tyle. I kit w porze oglądalności, a audycje wartościowe po północy. Może po zmianie władzy będzie wreszcie więcej patriotyzmu, katolicyzmu, etyki, moralności.
- I wezmą Andrzeja Rosiewicza...
- Mam nadzieję, że tak; że coś się jednak zmieni, że nie będzie tak, iż jedynie tresowane tłumy, już nie tylko w Polsatach i TVN-ach, co to na rozkaz się śmieją, płaczą, falują.
- W czasie recitalu pokazujesz, że wciąż się świetnie ruszasz
- Jak się stepuje od pieluszki...
- Ale w TVN do konkursu tańca Cię nie wzięli.
- Może tańczę nie te kroki. Wiesz, ja nawet w tańcu się nie podlizuję. Po tylu latach wolę być solistą.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?