Zakopiańscy radni zamierzają wnioskować do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o interwencje na stacjach benzynowych pod Giewontem. Ich zdaniem te popełniają przestępstwo, notorycznie zawyżając ceny paliw, mimo że te dalej mocno spadają w całej Polsce.
– To wygląda na zmowę cenową – mówi radny Łukasz Filipowicz, który na potwierdzenie swych słów pokazuje przykład Czarnego Dunajca. W oddalonej od Zakopanego o zaledwie 21 km wiosce ceny paliw były w weekend najniższe w Małopolsce. – Dlaczego takie same nie mogą być w Zakopanem? – pyta radny.
Kierowcy, którzy w ostatnich dniach przyjeżdżają na stacje benzynową położoną na Rynku w Czarnym Dunajcu, przecierają oczy ze zdziwienia. W zeszły czwartek olej napędowy kosztował tu 4 złote i 7 groszy za litr, a benzyna 95
– 4,05 zł. W weekend ceny w tej miejscowości co prawda wzrosły o kilka groszy (odpowiednio ON – 4.19 i PB95 – 4.17 zł) , ale i tak były dalej jednymi z najniższych cen w Małopolsce (w Krakowie można było kupić ON średnio za 4,14 zł, a 95 za 3,98 zł), a już na pewno najtańszymi na samym Podhalu!
– U nas ceny paliw spadają, ale w porównaniu z resztą Polski dalej są z kosmosu – mówi Marek Smółka, kierowca busa z Zakopanego.
– W samym Zakopanem mamy 6 stacji paliw. Na każdej z nich ceny są niemal identyczne. W niedzielę za litr diesla trzeba było zapłacić w mieście 4,59 zł, a za benzynę 95 – 4,39 zł. To o ok. 40 groszy więcej jak w Krakowie i Czarnym Dunajcu. Dla mnie to zwykłe draństwo, że pod Tatrami benzyna jest tak droga.
Jak mówi, doszło do tego, że on i koledzy busiarze jeżdżą tankować do Czarnego Dunajca. Tankując cały bak i kilka kanistrów do pełna, zaoszczędzą nawet do 100 zł.
Dla zwykłego kierowcy z Zakopanego takie wyjazdy są jednak nieopłacalne. Dlatego zaciskają zęby i płacą.
Drogim paliwem pod samymi Tatrami kilkakrotnie interesował się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Instytucja ta koncernom paliwowym mającym swe placówki w Zakopanem nigdy nie mogła jednak udowodnić zmowy cenowej.
Urzędnicy tłumaczyli, że nie ma dowodów, a to co robią stacje, to niezabronione „naśladownictwo”. W takie tłumaczenie nie wierzy Łukasz Filipowicz, zakopiański radny. – Dla mnie tak wysokie ceny na wszystkich stacjach w mieście to jednak zmowa – mówi.
– Dlatego w poniedziałek założę w internecie specjalną petycję, pod którą może podpisać się każdy mieszkaniec miasta czy turysta. Za kilka dni, gdy takich podpisów się uzbiera, dołączymy je do specjalnego listu Rady Miasta. Chce w nim zawrzeć prośbę do UOKiK, by ten jeszcze raz zbadał postępowanie zakopiańskich stacji paliw i zmusił je do obniżenia cen.
Jak mówi radny, jednym z dowodów wysłanych UOKiK razem z apelem mają być też odpowiedzi firm paliwowych na pytania o powód wysokich cen zadane im przez dziennikarzy. Te rzeczywiście są bardzo dziwne. Na początku stycznia pytaliśmy biuro prasowe Orlenu, dlaczego ceny paliw są tak wysokie. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że to dlatego, iż Zakopane leży daleko od centrum Polski i koszty dowozu benzyny czy diesla są wysokie.
W piątek zapytaliśmy Or-len, dlaczego ceny paliw na ich stacji w Czarnym Dunajcu są tak niskie. Odpowiedz zaskoczyła nas jeszcze bardziej... Biuro prasowe twierdzi, że to dlatego, że stacja położona jest dalej od głównych szlaków i cena musi być konkurencyjna, by ktokolwiek ją odwiedzał. Kwestia dowozu (niemal identyczna jak do Zakopanego) nie była ważna. Kierownicy stacji nie chcieli z nami rozmawiać. Odsyłali do centrali.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?