Tańsze zakupy

Fot. Ingimage

KARTY PŁATNICZE. Coraz więcej banków zwraca posiadaczom kart część pieniędzy za wykonane płatności

Moneyback może występować zarówno w przyypadku kart kredytowych, jak i debetowych. Czasem jest to niesłusznie mylone z usługą cashback, polegającą na wypłacie pieniędzy (niezbyt dużych kwot), podczas robienia zakupów.

Które banki?

Banków, stosujących takie zachęty dla swoich klientów nie jest jednak jeszcze zbyt wiele. Z zestawienia sporządzonego przez firmę Expander wynika, że jest ich siedem. Oddają klientom od 0,5 proc. do nawet 5 proc. pieniędzy wydanych przy użyciu karty.

Najwięcej, aż 5 proc. wartości zakupu, można uzyskać korzystając z karty kredytowej banku BGŻ lub Banku Millennium. Jednak kwota zwrotu w większości banków, które zwracają klientom część pieniędzy jest ograniczona. W pierwszym z wymienionych banków jest to 250 zł (promocja obowiązuje tylko do końca marca), natomiast w Millenium jest to 760 zł w roku kalendarzowym. Istnieja jednak istotne ograniczenia, jako że zwrot dotyczy tylko konkretnych towarów (niektóre branże lub marki). W BGŻ jest więcej możliwości dokonania zakupów ze zniżką. Dotyczy to bowiem całych branż, takich jak żywność, rozrywka, sport, zdrowie, uroda, dziecko, auto, czy podróże. W Millennium trzeba dokonać zakupu w sklepie jednego z partnerów programu. Są wśród nich np. Carrefour, Zara, Apart, Sephora, Empik, czy Smyk.

Znacznie mniejsze zwroty obowiązują w bankach: BPH, Polbank, Alior i w Pocztowym. Jest to od 0,5 do 1,5 proc. wartości transakcji. Dotyczy to jednak wszystkich kupowanych towarów czy usług. Ich oferta może być zatem korzystniejsza od tych dwóch opisanych powyżej, które stosują tak bardzo wysoką stawkę zwrotu. Jedy nym bankiem, który nie określa limitu zwrotu jest Alior Bank. Można zatem sporo zyskać, użytkując kartę MasterCard Silver wydawaną przez ten bank. W Polbanku zwrot jest ograniczony do 750 zł rocznie, Bank BPH określa limit miesięsięczny jako 25 zł, natomiast w Banku Pocztowym jest to 20 zł miesięcznie.

Z chęci zysku

Banki nie są bynajmniej instytucjami charytatywnymi. Ich działalność ma przynosić konkretne zyski. Wszelkie działania są temu celowi podporządkowane. Zachęta w postaci zwrotu pewnej, niewielkiej zresztą, części kwoty za wykonywane zakupy ma zachęcić do korzystania z kart płatniczych. Te pieniądze bank odzyska w formie prowizji za płatności kartą, otrzymywanej od placówek handlowych czy usługowych.

- W przypadku każdej płatności kartą przyjmujący ją sklep jest obciążany prowizją. Wynosi ona przeciętnie 2-2,5 proc. wartości transakcji. Ta kwota jest później dzielona pomiędzy centrum zajmujące się autoryzacją kart, organizację płatniczą Visa lub MasterCard oraz bank wydający kartę. Po podziale, do banku wydającego kartę, trafia ok. 1,2-1,5 proc. wartości transakcji - wyjaśnia Paweł Majtkowski, główny analityk firmy Expander. Jak zatem widać w przypadku moneyback w większości przypadków do klienta w postaci zwrotu może trafiać nawet całość wpływów z transakcji kartami (Bank BPH).

Trzeba jednak pamiętać o ograniczeniu kwoty zwrotu w postaci miesięcznego limitu. Natomiast, w przypadkach stosowania stawek zwrotu wyższych od prowizji, jaką bank otrzymuje od sklepu (banki BGŻ i Millennium) premia dla kupującego dotyczy tylko niektórych branż i marek towarów. Bank, tak czy inaczej, bynajmniej wcale nie straci na stosowanych zachętach, a raczej zarobi. Takie działania promocyjne przyciągają bowiem nowych klientów i znacznie zwiększają obroty dokonywane przy użyciu kart.

Marian Cholewiński

[email protected]