Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Targowanie bardzo kolorowe na Rynku

Jolanta Antecka
Targi Sztuki Ludowej na Rynku mają bogatą tradycję
Targi Sztuki Ludowej na Rynku mają bogatą tradycję Fot. Anna Kaczmarz
Wydarzenie. Jutro w Krakowie rozpoczną się Międzynarodowe Targi Sztuki Ludowej. Kramy znów zapełnią się przedmiotami projektowanymi w oparciu o stare rzemiosła wsi polskiej.

Co miało być przygotowane - już jest. Teraz trwa odliczanie. Wprawdzie Józef Spiszak, dyrektor Targów nie uznaje słowa "przypadek", niemniej nawet on przyznaje się, że gdy tegoroczne Targi planowano, nikt nie przewidywał takich upałów; tego jeszcze nie było.

Ale nawet przy tych trzydziestu paru stopniach (w cieniu!) kramy i stoiska rozstawione na płycie Rynku zapełnią się jutro sztuką ludową, tradycyjnym rękodziełem i przedmiotami projektowanymi w oparciu o stare rzemiosła wsi polskiej. Nie tylko polskiej zresztą. Po raz kolejny Targi są międzynarodowe. W tegorocznych zapowiedzieli udział Ukraińcy, Węgrzy i Słowacy.

Targi Sztuki Ludowej odbędą się po raz trzydziesty dziewiąty - osiągnęły ładny wiek i dorobiły się kawałka historii ciągnącej się przez różne czasy i mody. Pamiętacie? Oczywiście... To posłuchajcie.

Gdyby porównać obecne Targi z ich pierwszymi edycjami, to okazałoby się, że tamte dawne były bardziej jednorodne i zarazem bardziej urozmaicone niż obecnie. Były to lata rozkwitu spółdzielni "Cepeliowskich" i część z nich przywoziła na krakowski Rynek własne obiekty.

Do najbardziej efektownych należał szałas Zakopiańskich Warsztatów Wzorcowych, spółdzielni stworzonej z ducha międzywojennego "Ładu" z akcentem na rodzimą twórczość Podhala. ZWW - podobnie jak jeszcze kilka innych cenionych spółdzielni - nie przetrwały transformacji. Szałas być może pozostał w pamięci starszych targowych bywalców.

Jeżeli pod względem tzw. wystroju Targi były bardziej jednorodne niż obecnie, ton nadawało pokolenie o dużych umiejętnościach i ogromnej cierpliwości, a rynek był daleko bardziej chłonny niż obecnie. Choć targowa oferta nigdy nie była tania, to popyt na rzeczy oryginalne, barwne, najczęściej piękne był - wobec nikłej konkurencji - ogromny.

Zmieniła się moda. Jeśli dziś kupujemy kilimy, to raczej XIX-wieczne. Współczesne kilimy dwuosnowowe, jedne z najpiękniejszych polskich tkanin, umierają śmiercią naturalną. Podobnie jak ostatnie biegłe tkaczki z Podlasia, odchodzące bez następców. No bo kto zajmie się na serio pracochłonną tkaniną, która nie ma nabywców?

Bez względu na popyt, "cepeliowska produkcja", opierająca się na materiałach reglamentowanych (a reglamentowane było niemal wszystko) bywała aż nadto krótkoseryjna. W latach, gdy "Cpelia" miała swoje firmowe salony na zachodzie, zdarzyło się, że Helena Pierzchałowa (prowadząca salon w Paryżu) przywiozła na Targi paru Francuzów, a ci zachwycili się srebrami z Imago Artis, głównie tzw. korpusowymi. Natychmiast gotowi byli składać zamówienia - dużo i już. Okazało się wszelako, że spółdzielnia nie ma wystarczającej ilości srebra, a dodatkowe przydziały to czas i niepewność.

Targi zawsze organizowane były pod gołym niebem. Raz jednakże weszły pod dach: odbyły się w Sukiennicach, w kramach oczywiście. Nieprawdopodobne, ale prawdziwe...

Było, minęło. Targi przetrwały. Od 13 do 30 sierpnia cieszmy się, że wciąż jeszcze mamy takie rękodzieło...

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski