Tarnów miał dla niego smak świetnego makowca, ale także licznych przyjaźni

Czytaj dalej
Fot. Fot. Adam Wojnar
Łukasz Winczura

Tarnów miał dla niego smak świetnego makowca, ale także licznych przyjaźni

Łukasz Winczura

Dzięki zmarłemu dziesięć lat temu ks. Zdzisławowi Peszkowskiemu nie zapomniano o Katyniu. Pochowany został w Panteonie Wielkich Polaków w warszawskiej świątyni Opatrzności Bożej.

Ulica Dziekania w Warszawie znajduje się w cieniu archikatedry świętego Jana, tuż obok Placu Zamkowego. W narożnej kamienicy, na pierwszym piętrze, przez wiele lat mieszkał ksiądz prałat Zdzisław Peszkowski. Drzwi do jego trzypokojowego mieszkania prawie się nie zamykały. Zmieniali się tylko goście. Dziennikarze, którzy go odwiedzali wiedzieli jedno. Na wywiad należało rezerwować dużo czasu, ponieważ rozmowę przerywały nieustannie dzwoniące telefony, które prałat cierpliwie odbierał.

Wszędzie leżały książki, artykuły, zdjęcia i wycinki z gazet. Wszystko w artystycznym nieładzie. Większość z nich dotyczyło sprawy, której poświęcił całe swoje kapłańskie życie, czyli upamiętnieniu Golgoty pomordowanych na Wschodzie. Jako jeden z cudownie wyrwanych śmierci w obozie w Kozielsku, uważał za swój moralny obowiązek pamiętać o tych, którzy zostali bestialsko wymordowani przede wszystkim w lesie katyńskim.

Ale uwagę niemal wszystkich rozmówców księdza Peszkowskiego przykuwał wyeksponowany na honorowym miejscu jeden medal.

- Otrzymałem go od Józefa Rojka, prezydenta Tarnowa, w 2001 roku. Było to podczas wernisażu wystawy prac mojego wielkiego przyjaciela Stasia Westwalewicza. Ta nagroda jest bardzo bliska mojemu sercu. Jak i samo miasto, które szczerze kocham - wyjaśniał w jednym z wywiadów.

Przyjaźń w cieniu łagru

W 1938 roku Zdzisław Peszkowski kończy podchorążówkę w Grudziądzu. Wcześniej bardzo mocno angażuje się w ruch harcerski. Działa też w Sodalicji Mariańskiej oraz próbuje swoich sił jako aktor w teatrach amatorskich.

W wojnie 1939 roku walczy jako kawalerzysta. Tuż po agresji sowieckiej na Polskę, która nastąpiła 17 września, trafia do niewoli. Przebywa w kilku obozach jenieckich. W końcu trafia do Kozielska, gdzie poznał bardzo blisko Stanisława Westwalewicza, malarza związanego z Tarnowem. Szybko nawiązuje się między nimi nić przyjaźni.

Czytaj więcej:

  • Kto był najbliższym przyjacielem księdza Peszkowskiego?
  • Z której cukierni wysyłano paczki z przysmakami do księdza Peszkowskiego?

 

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Łukasz Winczura

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.