Do zdarzenia doszło na Polanie Hucisko w środę popołudniem, gdy pan Jakub wraz z rodziną wracał już z Doliny Chochołowskiej. Mężczyzna szedł z dziećmi, a także z psem – ośmiomiesięczną suczką rasy husky. Zwierzę było prowadzone na smyczy.
- Gdy szliśmy do schroniska, wtedy nie było żadnych problemów. Pies po prostu siedział przy bacówce i w ogóle na nikogo nie zwracał uwagi. Gdy wracaliśmy kilka godzin później, gdy dochodziliśmy do bacówki, wybiegł jeden pies. Zaraz za nim wyleciał drugi i trzeci. Pierwszy pies mnie po prostu ominął, a drugi podbiegł i mnie ugryzł w łydkę – opowiada pan Jakub. I dodaje, że jego zdaniem pies bacowski chciał zaatakować jego psa, tyle że on w ostatniej chcieli odciągnął huskiego za siebie.
Zrobiło się zamieszanie. Wtedy człowiek pilnujący owiec krzyknął na psy, a te natychmiast wycofały się.
Mężczyźnie lała się krew. Jego żona opatrzyła go. - Gdy ja i moja żona próbowaliśmy rozmawiać z tym człowiekiem, który pilnował owiec, ten od razu rzuciła, że to nasza wina, bo szliśmy z psem – mówi pan Jakub.
Turyści zeszli na parking przy wejściu na szlak, a potem zawiadomili policję. Po interwencji turysta pojechał do szpitala w Zakopanem, gdzie rana została opatrzona. Na szczęście zwierzęta pracujący przy bacówce były szczepione – potwierdziły to książeczki zdrowia zwierząt, jakie baca okazał policjantom.
Podkom. Agnieszka Szopińska, rzecznik prasowa zakopiańskiej policji przyznaje, że taka interwencja miała miejsce. - Sprawdziliśmy psy pasterskie. Wszystkie one były szczepione. Baca przeprosił za zachowanie swojego psa i zobowiązał się do większej uwagi na psem. Sprawa zakończyła się polubownie – mówi policjantka. Dodaje, że baca prowadzi w Dolinie Chochołowskiej tzw. wypas kulturowy owiec. Zgodnie z tym może wykorzystywać psy pasterskie do pracy przy owcach. Na dodatek nie muszą one być wiązane, czy zamykane w kojcach.
Z kolei Edward Wlazło, komendant straży TPN zapowiada, że będzie rozmawiał z bacą z Polany Huciska, by ten lepiej pilnował swoje psy.
Mężczyzna uważa jednak, że zarządzający Doliną Chochołowską powinni coś zrobić ze zwierzętami pracującymi przy owcach. - Dolina Chochołowska jest jedną z niewielu dolin, gdzie można wejść z psami. Zachęca do tego nawet Tatrzański Park Narodowy. Sprawa jest o tyle bulwersująca, że szło wokół nas dużo ludzi, rodziny z małymi dziećmi. Stwarza to ogromne niebezpieczeństwo. Nie wiadomo czy przypadkiem nie zaatakowałyby kogoś, szczególnie małe dziecko "bo podeszło za blisko" do owiec czy zagrody. W moim przypadku skończyło się "tylko" na pogryzieniu nogi. Co byłoby w przypadku dziecka? Nie chcę nawet myśleć – mówi turysta.
I dodaje, że skoro zdecydowano się wpuścić na szlak do Chochołowskiej turystów z psami, to ludzie z czworonogami zakładają, że nic ani im, ani ich psom na tym szlaku nie grozi. - I w przeciwym kierunku: że nic nie grozi psom pasterskim ze strony ludzi i wprowadzanych przez nich na szlak psów - mówi turysta ze Szczecina.
To nie pierwszy przypadek w tym roku jak bacowski pies zaatakował turystów. Kilka tygodni temu było takie zdarzenie na Polanie Kalatówki. Tam pies pilnujący owiec ugryzł turystę, który – według bacy – za blisko podszedł do owiec. Sprawa zakończyła się tym, że pies – który również był szczepiony – został wycofany z pracy w Tatrach.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?