Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tatuatorka, która składa klocki Lego. Mówi, że wciąż nie dorosła

WACŁAW KRUPIŃSKI
Agnieszka Zaucha: - Nadal czuję się jak gówniarz Fot. Andrzej Banaś
Agnieszka Zaucha: - Nadal czuję się jak gówniarz Fot. Andrzej Banaś
Siedziała w domu z babcią, mamą taty, gdy przyszli sąsiedzi i powiedzieli, co podało radio... Był 10 października. Andrzej Zaucha miał wtedy zaledwie 42 lata. Za sobą ponad dwie dekady kariery wokalisty, muzyka i aktora. Wydawało się, że najlepsze artystyczne lata dopiero przed nim.

Agnieszka Zaucha: - Nadal czuję się jak gówniarz Fot. Andrzej Banaś

Gdy październikowego wieczoru 1991 roku został zastrzelony jej ojciec, Andrzej Zaucha, miała 19 lat. Dwa lata wcześniej straciła matkę. AGNIESZKA ZAUCHA nie miała łatwego życia. Do dziś często się zastanawia, jakim byłaby człowiekiem, gdyby żyli rodzice.

Jego plany przerwały kule zabójcy, który w pobliżu Teatru STU, gdzie Zaucha wcielał się w tytułową postać musicalu "Pan Twardowski", zaczaił się na artystę. Tego dnia w spektaklu w roli Aniołka debiutowała partnerka Andrzeja, 26-letnia aktorka, Zuzanna Leśniak. Strzelał Ives Goulaise, jej mąż, w związku z którym nie odnajdywała spełnienia. Oboje za swą miłość zapłacili cenę najwyższą.

Agnieszka miała 19 lat. Dwa lata wcześniej straciła matkę: tętniak nie dał 39-letniej Elżbiecie szans. Traumy tamtych dwóch lat nigdy się nie pozbyła. Dlatego też bardzo niechętnie zgadza się na wspomnienia o rodzicach. Tym trudniej, że 12 stycznia przypadała 65. rocznica urodzin Andrzeja Zauchy. I choć już nie płacze, gdy słucha utworów taty, to i tak zawsze je odchorowuje. Może gdyby w czasie tamtej tragedii pomógł psycholog? Kto wie? Nikt wówczas na to nie wpadł.

Jej rodzice poznali się na tańcach. Mieli po kilkanaście lat. Byli jak z piosenki z tekstem napisanym przez Zauchę i Zbigniewa Książka - "sobie pisani". Dobrani, zapatrzeni w siebie. Potwierdzali to bywalcy ich szczęśliwego domu.- Miałam dobre dzieciństwo.

Choć nie była łatwym dzieckim. Jako 13-14 latka słuchała punk rocka i taki też punkrockowy był jej pokój, który sama wymalowała. - Mama była załamana, ale jakoś to przeżyła. Fascynacja została do dziś, o czym świadczy fryzura Agnieszki. - To taki powrót do korzeni...

A młodość?

- Też była dobra. Nasze relacje nie były jednak idealne. Ludzie są trudni w tym wieku, zwłaszcza gdy są młodymi zbuntowanymi punkami. Lepiej dogadywałam się z mamą; na więcej mi pozwalała i była pośrednikiem, gdy dochodziło do napięć z ojcem.

A on nie bywał zbyt często w domu. Dlatego każdy jego powrót, zwłaszcza po długiej nieobecności, gdy występował w klubach w Niemczech, był świętem.

- Lubił gotować. Miał parę popisowych dań, w tym pizzę, wówczas w Polsce nieznaną. Robił też spaghetti. Często było jednak tak, że gdy po jego przepisy sięgała mama, osiągała lepszy od niego efekt. Dlatego na wszelki wypadek nigdy nie zrobiła pizzy. Ta została specjalnością taty.

Jak go zapamiętała z tamtych lat? - Czuły i troskliwy. Trząsł się nade mną. Bał się, by nic złego mi się nie stało. Abym nie zrobiła czegoś głupiego, na przykład nie straciła przedwcześnie dziewictwa . I żeby zbyt wcześnie nie został dziadkiem - śmieje się . - Jak się pojawiali jacyś chłopcy, ostro ich oglądał...

Miała kilkanaście lat, kiedy zaczęła się zastanawiać, czy umie śpiewać. Próbowała nawet z ojcem, ale denerwowała się i nie wychodziło czysto. On zresztą nie chciał, by szła w jego ślady. Wiedział, jaki to trudny zawód, zwłaszcza dla kobiety.

- Dlatego rodzice rozwijali moje uzdolnienia plastyczne. To mama wymyśliła Liceum Plastyczne, zakładając, że z moimi punkowymi inklinacjami z innego mnie wyrzucą.

Agnieszka miała 17 lat, gdy matka przegrała walkę z tętniakiem. Zostali sami, zdruzgotani, osamotnieni. Wspierała ich Zuzanna. Ojciec dużo wtedy pracował. Krzysztof Jasiński zaprosił go do "Pana Twardowskiego" do teatru STU. Musicalu, który Janusz Grzywacz skomponował z myślą o nim. Zresztą tak jak wcześniej Jan Kanty Pawluśkiewicz osobliwą operę wg Dymnego - "Kur zapiał".
W obu Zaucha wykazał się fantastycznym aktorstwem. Zdumiewała jego vis comica. Nie dziwili się tylko ci, którzy go znali prywatnie. Wiedzieli, że jest niezwykle pogodny i wesoły. "Przypuszczam, że gdyby tata nie był piosenkarzem - byłby komikiem" - wyznała córka już dawno.

- Bardzo lubiłam oglądać ojca w obu tych sztukach. Szkoda że nie zostały nagrane.

Które piosenki ojca lubi? - Te, które zahaczają o swing i jazz. Popowe średnio. Dlatego chętnie słucham płyty z 1989 roku nagranej z big bandem Wiesława Pieregorólki.

To na niej jest jedna z piękniejszych piosenek w repertuarze Zauchy- "Cest la vie", z angielskim tekstem "Just A Pipe Of Dream".

Nie lubi za to "Córuni pod poduszkę" . - Może dlatego, że jest o mnie, co mnie zawsze zawstydzało. Pamiętam, jak się krępowałam, biorąc udział w kręconym do niej teledysku.

Uczyła się w ostatniej klasie liceum, kiedy zginął ojciec. Początkowo usiłowały zajmować się nią babcia oraz ciocia Marysia. - Szybko się jednak zbuntowałam. Uznałam, że sama się muszę ogarnąć. Od zawsze lubiłam postępować po swojemu.

Postanowiła zdawać na malarstwo. Bez skutku. Po roku trafiła na grafikę.- I dobrze. Nie mam ani wygórowanego ego, ani imperatywu tworzenia, wyrażania siebie poprzez sztukę. Myślę o sobie jako o rzemieślniku, wykonującym usługi dla ludności.

Po studiach niespecjalnie umiała znaleźć pracę, zwłaszcza że nie jest grafikiem komputerowym, tylko warsztatowym i posługuje się wyłącznie starymi technikami. Dlatego w końcu dała się namówić koleżance i zaczęła pracę jako tatuatorka w studiu przy ul. Grodzkiej 50. I tak już 12 lat. Kolorowe tatuaże zdobią także jej ciało. Autoreklama? - Nie, z własnej potrzeby. Nie wiem, czy podobałyby się tacie.

Co z dziecięcymi marzeniami o śpiewaniu. Czy doczekamy się płyty? - Nie sądzę. Jestem cykor. Może spróbuję w duecie z koleżanką, która też chce śpiewać. Nawet wybieramy się do znajomego, by posłuchał i ocenił.

Andrzej Zaucha też kiedyś miał pomysł na duet. Z Ryszardem Rynkowskim chcieli być polskim odpowiednikiem "Blues Brothers". - "Blues Brothers" i "Deszczowa piosenka" to moje ulubione filmy. Ojciec stale je oglądał i potem wiele rzeczy przenosił na estradę albo wykorzystywał towarzysko.

Przyznaje, że nieraz się zastanawia, kim by była, gdyby nie tamta tragedia. Może dziecku sławnej i pewnie bogatej osoby przewróciłoby się w głowie? Może.

Żyje po swojemu. Samochodem nie jeździ, nie ma dziecka. - Nie do końca radzę sobie ze sobą, więc jak miałabym zapewnić byt drugiemu człowiekowi? Czuję sie jak gówniarz, może jestem niedojrzała i infantylna. Czy to efekt tego, co się wydarzyło? Układam klocki Lego, jak niegdyś, gdy przywoził je tata, gram w gry komputerowe, czytam książki, oglądam filmy, pracuję... Tworzę sobie świat wygodny dla siebie, może to i wybór życia po najmniejszej linii oporu... Mnie jednak jest z tym dobrze. I tylko gdzieś z tyłu głowy odzywa się nieraz strach, że nagle może stać się coś złego.
***

Andrzej Zaucha - genialny samouk, wokalista, muzyk, aktor. Przerwał naukę w IV klasie LO, ostatecznie skończył dwuletnią szkołę zecerów.

Miał 8 lat, gdy musiał w zastępstwie chorego ojca zasiąść do perkusji. Na tym instrumencie grał na potańcówkach, jak i później w jazzowym zespole Old Metropolitan Band. Dla muzyki porzucił kajakarstwo górskie, w którym odnosił sukcesy - był typowany na olimpiadę w Tokio (1964). Zasłynął jako wokalista grupy Dżambli (płyta "Wołanie o słońce nad światem"), później Anawa. Czuł się jazzmanem; współpracował m.in. ze Studiem Jazzowym Polskiego Radia, z Jarkiem Śmietaną... Śpiewał jazz, pop, rhythm and bluesa, rocka i songi musicali. W Teatrze STU zasłynął także jako aktor.

W ostatnich latach wylansował m.in. przeboje: "Baw się lalkami", "C`est la vie", "Myśmy byli sobie pisani". "Bądź moim natchnieniem", "Siódmy rok", "Byłaś serca biciem".

Dwa dni przed śmiercią nagrał w STU - z Włodzimierzem Korczem, Alicją Majewską i Haliną Frąckowiak - płytę z kolędami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski