Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Te drzewa na pewno szybko nie zaszumią

(ALG)
Tyle zostało z drzew przy ulicy Brodzińskiego
Tyle zostało z drzew przy ulicy Brodzińskiego Aleksander Gąciarz
Proszowice. Dla jednych pielęgnacja, dla innych barbarzyństwo. Sposób przycięcia gałęzi drzew na terenach komunalnych wzbudza wiele kontrowersji.

- To co się stało na osiedlu przy ulicy Brodzińskiego to jakiś skandal. Nie wiem, jak można było na to pozwolić. Chronione lipy zostały zmasakrowane wbrew jakimkolwiek zasadom sztuki. Przecież tego typu prace powinni wykonywać specjaliści. W przeciwnym razie przynosi to więcej szkody niż pożytku - przekonuje nas mieszkaniec położonego w sąsiedztwie bloku mieszkalnego, prosząc o zachowanie anonimowości.

Zgodę na przycięcie drzew wydał Wydział Rolnictwa i Ochrony Środowiska UGiM w Proszowicach. Dotyczy to nie tylko osiedla przy ul. Brodzińskiego, ale również zieleńca przy ul. Kościuszki i działki przy ul. Grzymały-Siedleckego. Kierująca WROŚ nim Małgorzata Kwiatkowska zaznacza jednak, że we wszytkich przypadkach, wycinka została przeprowadzona na życzenie mieszkańców.

Jak nam wyjasniła na ul. Kościuszki ludzie domagali się tego w obawie przed zagrożeniem jakie wysokie drzewa stanowią podczas silnych wiatrów. Na ul. Grzymały -Siedleckiego gałęzie spadały na stojące po sąsiedzku garaże. - W przypadku Bro-dzińskiego osoby zamieszkujące niżej domagały się silnego przycięcia drzew z powodu zacienienia mieszkań. Ci z wyższych pięter chcieli, aby przycinka miała mniejszy zakres - wyjaśnia.

Przyznaje, że zgadza się z tym, że ingerencja w drzewa była duża, ale tłumaczy to względami oszczędnościowymi. - Gdybyśmy chcieli postępować ściśle ze sztuką, taką wycinkę musielibyśmy robić co 2-3 lata. A to kosztowałoby nas za każdym razem kilkanaście tysięcy złotych - tłumaczy i dodaje, że usługę na zlecenie Urzędu Gminy wykonali strażacy z OSP.

Mieszkająca w jednym z bloków na Brodzińskiego Iwona Latowska-Downar przyznaje, że podpisywała pismo o wycięciu jednego drzewa, które bezpośrednio dotykało budynku, brudząc nową elewację. Uważa też, że gałęzie pozostałych można było lekko przyciąć. - Ale na pewno nikt nie chciał, by zostawili nam same pnie. Mam wrażenie, że ta wycinka została puszczona zupełnie na żywioł, nikt tego nie kontrolował. Strażacy cięli jak im się podobało, zabrali drewno i pojechali. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo w mieście w ogóle nie będziemy mieli żadnych drzew.

Zdaniem Małgorzaty Kwiatkowskiej, choć drzewa zostały mocno przycięte, wiosną powinny się zazielenić. - Przez pierwszy rok pewnie nie będzie to wyglądało najlepiej, ale z czasem gałęzie odrosną - zapowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski