Gospodynią salonu była jak zawsze Anna Dymna Fot. Michał Klag
POEZJA. Wczorajszy Krakowski Salon Poezji poświęcono zmarłej w środę Wisławie Szymborskiej
Tłum wielbicieli poezji Wisławy Szymborskiej ściągnął wczoraj do Teatru im. Juliusza Słowackiego. Na pół godziny przed rozpoczęciem były już nawet zajęte miejsca przed ustawionym w holu telebimem.
- Staram się zawsze brać udział w Salonach - mówiła Anna Konarska. - W wierszach Szymborskiej najbardziej fascynuje mnie to, że są krótkie i mądre; niczym filozoficzne dzieła, ponadczasowe i ponadnarodowe, czyli zawsze aktualne. Nie mam w tej chwili w domu jej tomików; książki z autografami rozdałam.
W kuluarach dało się słyszeć informacje, że spotkanie poświęcone poezji noblistki zostało zaplanowane wiele tygodni temu i że poetka miała wziąć w nim udział. Słowa te potwierdził dyrektor Orzechowski: - Już dawno umawialiśmy się z wielką aktorką Ireną Jun, że przedstawi u nas monodram oparty na poezji Wisławy Szymborskiej. Wtedy jeszcze poetka cieszyła się dobrym zdrowiem i zastanawiała się, czy nie być tutaj z nami. To był dla nas wielki zaszczyt, bo wiecie Państwo, jak nie lubiła bywać - tłumaczył.
Organizatorzy Salonu postanowili jednak nie zmieniać formuły, a jedynie poszerzyć ją o przyjaciół i aktorów czytających wiersze. - W takiej chwili zawsze brakuje słów. Najważniejsze więc, abyśmy byli razem; posiedzieli i poczytali wiersze - mówiła Anna Dymna. Na scenie umieszczono zdjęcie Wisławy Szymborskiej z 100. Salonu, przypominając w ten sposób, że jej poezja w tym miejscu rozbrzmiewała wielokrotnie.
- Nie ma lepszego sposobu na okazanie jej miłości i czułości niż czytanie jej wierszy - mówił Bronisław Maj, poeta, tłumacz, przyjaciel poetki. - Ona nauczyła nas, że nie ma nic pewnego. Ale jeśli Ziemia przetrwa, jeśli nadal ktoś będzie mówił w tym języku, jej wiersze będą zawsze czytane - podkreślał.
Wiersze czytali Krzysztof Globisz, Anna Polony, Leszek Aleksander Moczulski, Dorota Segda, Wojciech Bonowicz. - Odczuwam wielką wdzięczność dla Wisławy Szymborskiej. Dzięki niej mogłem pisać. Z biegiem lat coraz więcej jej zawdzięczałem - podkreślał Leszek Aleksander Moczulski, poeta.
Na finał usłyszeliśmy fragmenty monodramu Ireny Jun "Portret kobiecy", a w nim kultowy wiersz "Kot w pustym mieszkaniu" ("Umrzeć - tego nie robi się kotu"...).
A widzom pozostały w pamięci słowa Anny Polony: - Wisława Szymborska żyje, dopóki widzę ją w pamięci, dopóki mogę czytać jej wiersze.
AGNIESZKA MALATYŃSKA-STANKIEWICZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?