Tak jagnięta były ważone w punktach skupu Fot. Anna Szopińska
Skup prowadziły tego roku - jak i poprzedniego - dwa podmioty, w dwóch różnych miejscach: Regionalny Związek Hodowców Owiec i Kóz - w Bańskiej oraz Tatrzańsko-Beskidzka Spółdzielnia Producentów "Gazdowie" - w Leśnicy-Groniu.
Związek w ubiegłym roku wyekspediował do Włoch prawie 17 tys. jagniąt. Teraz - około 13 tysięcy. - Trochę owiec ubyło, trochę ceny zraziły hodowców, a część z nich zostawiło jagnięta do odmłodzenia i powiększenia stad, bo zachętą do tego są z kolei unijne dotacje - mówi Jan Janczy, dyrektor RZHOiK z siedzibą w Nowym Targu.
Za pośrednictwem spółdzielni w zeszłym roku wyjechało na południe ok. 3 tys. jagniąt, a w tym roku więcej, bo ok. 5 tys. - Ostatniego kamionu (potężny wóz do transportu owiec - przyp. red.) nawet nie doładowaliśmy do pełna. Są rejony, np. Ząb, gdzie rolnicy wszystko zostawili do chowu - informuje prezes spółdzielni Kazimierz Furczoń.
Mało zachęcająca tegoroczna cena, o której mówili rolnicy, to ok. 8 zł za kilogram żywca. Za jagnię 10-kilogramowe (najwięcej było tych w przedziale wagowym od 10 do 12 kg) hodowca dostał więc ok. 80 zł. Od tego trzeba jednak odliczyć koszty kolczyka, chipa i obsługi weterynaryjnej. W kieszeni zatem zostawało dostawcy ok. 60 zł. - Wywożąc jagnię z zagrody, chłop ma już co najmniej 1,5 kilo mniej - obrazowo przedstawia relacje cenowe Kazimierz Furczoń.
To, że sporo jagniąt (raczej tych największych) zostało w zagrodach, zwiastuje, iż - jeśli podrosną - na krajowym rynku powinno pojawić się więcej świeżej jagnięciny. O smakowych i zdrowotnych walorach tego mięsa większości konsumentów nie trzeba przekonywać.
- Gdyby każda restauracja kupiła choć jedno jagnię na miesiąc, to mielibyśmy zbyt na całość - kalkuluje prezes Furczoń. Do polskich sklepów i restauracji trafiała jednak do tej pory głównie mrożona jagnięcina (właściwie baranina) nowozelandzka. Wiadomo, że nie taka, by "palce lizać".
Krajowa też się trafiała, ale droga. Za kilo jagnięciny z koncesjonowanej ubojni trzeba by w sklepie zapłacić ok. 25 zł. Dla przeciętnych konsumentów taka cena jest za wysoka. Handel więc wiele nie zamawiał, hodowcy nie sprzedawali. Woleli zostawić dla siebie i znajomych, bo w uboju gospodarczym, na własny użytek, kilogram już tak drogo nie wychodzi.
Tego roku u hodowców, również na przydomowych pastwiskach, jagniąt zostanie zdecydowanie więcej. Dostępniejsze może więc być ich mięso, ale tylko prosto z gospodarstwa.
Powody, dla których hodowcy zostawili sobie sporo żywca, są dwa: produkcja oscypka, na którą wciąż jest zbyt, a także unijne dopłaty do owiec, które wchodzą już w tym roku. Program dopłat jest trzyletni, a w sumie przeznaczono na nie 4,4 miliona euro. Wychodzi po 1,5 miliona na rok. Najpierw dopłatami miały być objęte tylko stada z terenów leżących powyżej 500 metrów n.p.m. i wtedy dopłata do owcy matki, przy ok. 50 tysiącach sztuk hodowanych w terenach górskich, wyniosłaby ok. 30 euro na rok. Ostatecznie jednak opłatami zostało objętych pięć województw: dolnośląskie, opolskie, podkarpackie, górnośląskie i małopolskie, a upomina się o nie też świętokrzyskie. Gdyby na tych obszarach było np. 100 tys. owiec - dopłata do sztuki, siłą rzeczy, zmniejszy się o połowę.
(ASZ)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?