Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten szczęsny, Żaczkowy, czas

Wacław Krupiński
Kulturałki. Czytam o tym nie moim świecie, a przecież mi znanym, bo napotykam co rusz kolejne znajome osoby, wsłuchuję się w ich opowieści o tym „drugim domu”, jak zatytułował swe wspomnienie Franciszek Ziejka, gdzie „mieszkało się w doborowym towarzystwie” - co objawia Jacek Majchrowski, o „latach cudownych” - jak zapamiętał je Andrzej Nowakowski, ale żebym im wówczas zazdrościł…

Cóż, mnie, krakusa, życie w akademiku ominęło, zatem patrzę na te zapiski byłych blisko 80 mieszkańców krakowskiego legendarnego Żaczka z pozycji kogoś, kto nie może wyznać, jak inicjator owej blisko 600-stronicowej księgi, Stanisław Szlezynger: „Mój pobyt w Żaczku to jeden z piękniejszych okresów w moim życiu”. Ale rozumiem go - poznał tam żonę, do dziś są razem…

Opasły tom ukazał się z okazji 90-lecia owego akademika, zrazu zwanego II Dom Akademicki, który przed dekadą doczekał się Stowarzyszenia Mieszkańców Żaczka, bo też to jedno z tych studenckich miejsc w Polsce, które zasługuje na pamięć. Któż w nim nie mieszkał, któż nie tworzył w usytuowanych w ramach owego czworoboku klubach, z Nowym Żaczkiem na czele. Ilu wspaniałych poetów, ilu luminarzy nauki, dziennikarzy… Dlatego też grzechem niewybaczalnym jest brak indeksu nazwisk; niestety, cała książka grzeszy jakąś nonszalancką, pospieszną redakcją. Szkoda.

Szkoda, bo to istotny zapis wydarzeń, obyczajów, a zwłaszcza ludzi, nieraz oryginałów wielkich, zapis odbijający, rzecz jasna, i przemiany polityczne - z haniebnym marcem 1968 roku na czele (na czym skupił się Bogusław Sobczuk). Ale przede wszystkim są to barwni ludzie, dziś nierzadko nobliwi, jak Leszek Aleksander Moczulski, który, zanim został słynnym poetą i autorem Skaldów, zabłysnął, jak wspominają świadkowie, rewelacyjnie wykonywanymi ewolucjami, nazwanymi tańcami suwalskimi. Jak Adam Ziemianin, którego zabawnie nabrał Wojtek Bellon, a później się zaprzyjaźnili, czego dowodem mural w miejscu niegdysiejszej knajpy, Barcelony. Jak Kazimierz Pastuszczak, który współtworzony przez siebie Teatr Pleonazmus opisał.

W tyglu wspomnień miesza się i 600-lecie UJ, i życie kulturalne trzech klubów - a tam Preisner i Grażyna Auguścik, Materna i Pacuła, Ola Maurer i Alosza Awdiejew, i opisane przez Ryszarda Niemca spotkanie w Nowym Żaczku z Johnem Steinbeckiem, na które tłum przybył tak liczny, że parę szyb poleciało, co następnego dnia legendarny kierownik Jan Buszek (uhonorowany pośmiertnie tablicą pamiątkową na frontonie budynku) skwitował: „Jeszcze raz mi sprowadzicie do domu kogoś takiego, jak ten wczorajszy prelegent, każę zamknąć lokal!”); i noszenie piwa z baru Pod Płachtą w kloszu lampy z pokoju; i smażenie jajek na żelazku; i przemycanie dziewcząt do tego przez dekady męskiego akademika.

Tak więc, choć nie dane mi było mieszkać w Żaczku, odnajduję w tych nostalgicznych relacjach dziesiątki miejsc i osób jakże miło kojarzonych. I może nawet, choć ongiś to uczucie było mi w pełni obce, z lekka im tego miejsca zazdroszczę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski