Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten Years After: "Stonedhenge"

Redakcja
19 grudnia 1944 r. w Nottingham w Anglii przyszedł na świat Graham (później zmienił imię na Alvin) Lee. Ponieważ jego rodzice słuchali oraz grywali (dla własnej przyjemności) bluesa, to nie ma co się dziwić, że i on dość wcześnie zainteresował się tą muzyką.

Jerzy Skarżyński Radio Kraków: NIEZAPOMNIANE PŁYTY HISTORII ROCKA Suplement (10)

Gdy miał jedenaście lat zaczął się uczyć gry na klarnecie, a dwa lata później na gitarze. W następnych latach współpracował z różnymi zespołami, z których ostatni nazywał The Jaybirds. Z czasem wśród jego członków znaleźli się: pianista i organista Chick Churchill; basista Leo Lyons i perkusista Ric Lee (niespokrewniony z Alvinem). W 1966 r. muzycy przenieśli się do Londynu, gdzie grywali w coraz bardziej markowych klubach i gdzie zdecydowali się na zmianę nazwy. W maju następnego roku przechrzcili się na Ten Years After. Pierwszy koncert pod nowym szyldem dali 20 czerwca w Marquee. Ponieważ byli świetni, natychmiast posypały się ciekawe propozycje - m.in. kontrakt z wytwórnią Deram.

Na jego bazie muzycy nagrali serię utworów, które trafiły na ich debiutancką płytą długogrającą. Ponieważ nie odniosła specjalnego sukcesu, zdecydowali się na sprytne posunięcie. Otóż swój drugi album ("Undead") zarejestrowali w czasie występu w londyńskim klubie Klook's Kleek. Tym samym ci, którzy dotąd nie widzieli i nie słyszeli zespołu na żywo mogli się przekonać o jego mistrzostwie oraz wyczuciu bluesa oraz jazzu. "Undead" zyskał spore uznanie i sprawił, że grupa mogła szybko nagrać kolejny longplay, który trafił do sklepów w marcu 1967 roku. Nadano mu ciekawy tytuł "Stonedhenge". Ciekawy, bo świadomie odwołujący się (także okładką) do jednego z najbardziej tajemniczych miejsc w Anglii, do megalitycznego kręgu Stonehenge.

Słuchamy. Pierwszy temat na "Stonedhenge" to prawie pięciominutowe "Going To Try". Dziwny utwór, bo złożony z trzech część. Pierwsza jest bluesowa, druga sennie balladowa, a ostatnia iście psychodeliczna. Następna minuta z sekundami ("I Can't Live Without Lydia") jest lekko jazzującym popisem fortepianowym Churchilla. Pychota! Trójka - "Woman Trouble" - to cudny, wykonany z feelingiem blues, a czwórka - "Skoobly-Oobly-Doobob" - porywającym, niespełna dwuminutowy duecikiem na głos i "wiosło". Potem kolejno przelatują: nieco "kocie" "Hear Me Calling"; wspaniały, hipnotyczny, coraz mocniej kołyszący "A Sad Song"; perkusyjny popis Rica - "Three Blind Mice"; początkowo "skradające" się jak złodziej, a potem mocno rozimprowizowane "No Title" i wreszcie oparte na basowym pochodzie "Faro". Płytę kończy pędzący jak ekspres temat "Speed Kills".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski