Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tenczyn zachwyca ruinami

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Trasa turystyczna po ruinach zamku zaczyna się w barbakanie - bastei wjazdowej i korytarzu obronnym
Trasa turystyczna po ruinach zamku zaczyna się w barbakanie - bastei wjazdowej i korytarzu obronnym Fot. Barbara Ciryt
Rudno. Znów można zwiedzać zamek zwany Małym Wawelem - a raczej to, co zostało z posiadłości Tenczyńskich. Po długich latach konserwacji ruiny stają się gratką dla turystów

Zamek Tenczyn dumnie góruje nad okolicą. Znów zgrzytają żelaza, otwierają się bramy twierdzy. Całe lata była zamknięty. Drogi do niej zarastały trawą i krzewami. Mieszkańcy z żalem patrzyli jak rozsypują się kamienie z murów tej warowni, którą mieszkańcy Rudna nazywali czasem bratem Wawelu.

Sześć lat trwała konserwacja i remonty. Wreszcie udało się otworzyć szlak turystyczny po ruinach zamku Teczyn w Rudnie w gminie Krzeszowice. Błyskawicznie stała się on atrakcją regionu. Po pierwszym otwartym weekendzie zachwycające ruiny odwiedziło 1600 osób.

Średniowieczna warownia jest udostępniana w soboty, niedziele i święta w godzinach 10 - 18. W pierwszy weekend po otwarciu bram przewodnikami byli burmistrz gminy Krzeszowice Wacław Gregorczyk oraz Maciej Stępowski, prezes Stowarzyszenia „Ratuj Teczyn”, które całe lata propagowało ideę konserwacji i otwarcia zamku dla zwiedzających.

- Wychowywałem się u podnóża zamku. Przed laty wszystkie dzieci w okolicy bawiły się na jego dziedzińcu - mówi Wacław Gregorczyk. A turystom, którzy wchodzą za bramy zamku do barbakanu, czyli przez bastei wjazdowej opowiada dawne dzieje. Prowadzi przez korytarz obronny, obok baszty Grunwaldzkiej. - Legenda mówi, że byli tu przetrzymywaniu jeńcy krzyżaccy z bitwy pod Grunwaldem.

Może być w tym coś z prawdziwej historii bo przecież Tenczyński wystawił na bitwę swoją zbrojną chorągiew, wiec pewnie należeli mu się też jeńcy - mówi burmistrz i prowadzi za mury obronne zamku górnego. Trzeba przejść przedbramie i wieżę Nawojową. Z górnych poziomów tej wieży można oglądać całe ruiny i rozległą okolicę.

Całości jeszcze nie można oglądać, bo prace konserwatorskie są w wykonane w połowie. Dlatego turyści mogą odwiedzać to miejsce tylko w weekendy.

- Jest zachwycający. Warto było podjąć trud remontu. Byliśmy tu 12 lat temu, gdy wszystko się sypało, teraz jest pięknie - mówi Katarzyna Warzecha. Przyjechała z mężem Łukaszem i 9-letnia córeczka Agnieszką.

- W dzieciństwie zaglądaliśmy do każdej dziury w tym zamku. Penetrowaliśmy wszystkie pomieszczenia, piwnice, właziliśmy do lochów, które się zawalały z roku na rok - wspomina pan Łukasz.

Marek Maciejowski z Woli Filipowskiej też ma wspomnienie z zamku. - Chodziliśmy tu na wagary. W baszcie Dorotce, która jeszcze nie jest odnowiona paliliśmy ognisko. Niektórzy chodzili po ruinach i szukali skarbów - opowiada. To odzwierciedla fakt, że w tym zamku było kiedyś wielkie bogactwo.

Gotycką warownię na wzgórzu wulkanicznym założył ród Tenczyńskich w XIV wieku. Zamek był pielęgnowany i upiększany. W czasach renesansu jego właściciele mieli ambicję, by ich posiadłość przepychem i wyposażeniem konkurowała z Wawelem. To miejsce życia naukowego i kulturalnego odwiedzali m.in. Mikołaj Rej, Jan Kochanowski.

- Tenczyńscy uważali się za ród niemalże równy królowi. Jan Tenczyński był opiekunem i doradcą królowej Jadwigi - przypomina historię Maciej Stępowski. Opowiada także tragiczną historię wymierania rodu. Ostatnim jego przedstawicielem był Jan Magnus Tenczyński, który stracił przedwcześnie trzech synów, a córka wyszła za mąż za Łukasza Opalińskiego. Zamek przestał pełnić rolę gniazda rodowego.

W czasie „potopu szwedzkiego” został spalony. Potem jeszcze starannie odbudowany, ale nie miał szczęścia. Zmieniał właścicieli. Należał do Sieniawskich, Czartoryskich, Lubomirskich. Do zrujnowania go przyczynił się pożar z 1748 roku. Potem obiekt stał się własnością Potockich, ale warownia już nigdy nie wróciła do świetności. Po 1945 roku został przejęty przez Skarb Państwa.

Od 1996 roku zarządza nim gmina Krzeszowice. Długo stał i niszczał. Przed 10 laty wejście do niego zostało zamknięte.

- W 2007 roku pierwsze starania gminy o 20 mln zł dotacji ministerialnej na konserwację murów nie przyniosły skutków. Nie otrzymała nic. Odrzucony został też kolejny wniosek samorządu do władz województwa o fundusze z programów pomocowych. W końcu od 2010 roku zaczęły się prace zabezpieczające. Gmina poskakała z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pierwsze dofinansowanie - mówi Wacław Gregorczyk, burmistrz Krzeszowic. W kolejnych latach były nowe dofinansowania, gmina dokładała również swoje pieniądze. Dotychczas kolejne siedem etapów prac kosztowało ponad 5,7 mln zł. Miała w tym swój udział gmina Krzeszowice, wydała z budżetu 1,1 mln zł.

Jednak końca prac jeszcze nie widać. Są marzenia, żeby odnawiać dalej, żeby w dawnych salach mieszkalnych zamku powstała izba pamiątek, coś w rodzaju muzeum. Ale zamek formalnie odzyskali spadkobiercy rodziny Potockich. Jak zaznacza burmistrz Gregorczyk za kilka miesięcy Skarb Państwa wyda obiekt właścicielom. Zapowiadają oni kontynuację prace konserwatorskich.

Konserwacja i remont

I etap 2010 rok. Zabezpieczenie i częściowa rekonstrukcja bastei wjazdowej i chodnika straży, odbudowa dachu nad wieżą bramną. Koszt 1 mln 140 tys. zł, dotacja z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego 569 tys. zł.

II etap 2011 rok. Dalsze zabezpieczanie ścian północno-zachodnich, konserwacja korytarza obronnego, remont przedbramia, uporządkowanie dziedzińca. Koszt 300 tys. zł, w tym dofinansowanie 297 tys. zł.

III etap 2012 rok. Remont zewnętrznych ścian wieży bramnej, odgruzowanie wnętrza, naprawa sklepienia nad piwnicą, wzmocnienia ścian w budynku północno-zachodnim. Koszt 599 tys. zł, dofinansowanie 597 tys. zł.

IV etap 2013 rok. Dalsza konserwacja korytarza obronnego, naprawa nadproża, prace w budynku południowo-zachodnim. Odkrzaczanie wschodniego skrzydła, naprawa murów. Koszt 800 tys. zł - całość z dotacji.

V etap 2014 rok. Konserwacja części baszty Grunwaldzkiej, korytarza obronnego, bastei wjazdowej. Koszt 800 tys. zł z dotacji.

VI etap 2015 rok. Zabezpieczenie sklepienie nad piwnicami i pomieszczeniami parteru wschodniego skrzydła. Montaż tymczasowych drabiniastych schodów łączących dziedziniec z tarasem i drewnianego pomostu. Dalsze prace w baszcie Grunwaldzkiej. Koszt 1 mln zł z dotacji.

VII Etap 2016 r. Planowana rekonstrukcja łuku bramy wjazdowej z blanką, remont ostatniej ściany baszty Grunwaldzkiej oraz baszty Dorotki. We wschodnim skrzydle mieszkalnym planowano odtworzenie renesansowych schodów prowadzących z dziedzińca na piętro. Zakładano odgruzowanie kaplicy i pomieszczenia w północno-zachodniej części zamku. Prace trzeba okroić, bo z wnioskowanych 1.8 mln przyznano 700 tys. zł dotacji. Gmina zarezerwowała 50 tys. zł w swoim budżecie.

(BCA)

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski