W każdej wsi, folwarku, majątku kopano stawy, w których pojono bydło. Niejeden raz woda z sadzawki ratowała domostwa przed pożarami. To nie wszystko. Na każdym rowie melioracyjnym, wolno płynącym strumieniu czy małej rzeczce wczesną wiosną stawiano niewielkie zastawki. Pół metra, metr wysokości. Zatrzymywały wodę z topniejących śniegów i nawilżały ziemię w czasie letniej suszy. Logiczne, proste i tanie.
A propos, słowo: melioracja znaczyło wówczas coś innego niż dzisiaj. Melioracje nie służyły odwodnieniu czy osuszeniu terenu. Dwa wieki temu melioracja oznaczała regulację poziomu wody. I jeszcze coś: II Rzeczpospolita była światowym liderem w produkcji turbin dla małych elektrowni wodnych. Mieliśmy trzy tysiące takich obiektów.
Prąd i woda. Dwa w jednym. Jazy i elektrownie zdewastowano planowo tuż po wojnie. Władza ludowa wychodziła ze słusznego skądinąd przekonania, że kto kontroluje energię, ten kontroluje ludzi. Teraz odkrywamy świat na nowo, a susza coraz większa.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?