Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Terroryści zabijają w centrum Paryża [WIDEO]

Remigiusz Poltorak
Remigiusz Poltorak
Francja. Świadkowie twierdzą, że dwaj islamiści przez kilka minut strzelali wczoraj bezkarnie do dziennikarzy tygodnika „Charlie Hebdo”. Zabili 12 osób, w tym znanych rysowników pisma i dwóch policjantów. Cały Paryż został postawiony na nogi, bo do nocy nie udało się ich złapać.

Wieczorem pojawiła się informacja, że podejrzani mają korzenie algierskie i są w wieku 32 i 34 lat. Według magazynu „Le Point”, latem wrócili z Syrii. Policja szuka też trzeciego mężczyzny, który nie wiadomo czy był na miejscu zbrodni.

Źródło: x-news/CNN Newsource

Gdy przed kilkoma tygodniami media zaczęły podawać informacje, że ponad 1000 obywateli francuskich wyruszyło na dżi­had i w każdej chwili mogą wrócić, na paryskich ulicach dało się odczuć wzmożoną obecność policjantów. Nikt jednak nie przypuszczał, że podwyższone napięcie zakończy się taką masakrą dokonaną z zimną krwią i okrzykami „Allah akbar”.

To najbardziej tragiczny zamach we Francji od ponad pół wieku. Dlatego w regionie paryskim wprowadzono najwyższy stopień zagrożenia terrorystycznego.

Był środek dnia, dokładnie 11.30. Boczna ulica, choć w centrum Paryża. Sprawcy musieli być dobrze poinformowani, bo na kamienicy nie było żadnego szyldu ani jakiegokolwiek znaku, że na II piętrze mieści się tam redakcja „Charlie Hebdo”. Wiedzieli też, że akurat o tej porze będzie zebranie redakcyjne. Uderzenie było precyzyjne. I wszystko wskazuje na to, że miało podtekst religijny.

Corinne Rey („Coco”), jedna z rysowniczek tygodnika zobaczyła zamachowców tuż przed wejściem do budynku. – Poszłam po córkę do przedszkola, gdy wracałam, dwaj mężczyźni w kominiarkach i z bronią w ręku zaczęli nam grozić. Chcieli wejść do środka. Wbiłam kod. Mówili bardzo dobrze po fran­cusku, twierdzili, że są z Al-Kaidy.

Uratowało ją tylko to, że najprawdopodobniej islamiści nie powiązali jej bezpośrednio z tygodnikiem i zdążyła uciec. Podobnie jak ci wszyscy, którym udało się wybiec na dach budynku. Inni nie mieli tyle szczęścia. Zamachowcy z kałasznikowami oddali kilkadziesiąt strzałów.

Śmiertelne kule dosięgły najbardziej znanych rysowników satyrycznego tygodnika – Stephane’a Charbon­niera, popularnego Charba, który był również głównym udziałowcem pisma, mającego polskie korzenie Georgesa Wolinskiego oraz Cabu i Tigno­usa. Około 20 osób zostało rannych, czworo walczy o życie. Od razu pojawiły się wątpliwości, czy służby ratunkowe przyjechały wystarczająco szybko.

Zginęło też dwóch policjantów, którzy byli odpowiedzialni za ochronę tygodnika i osobiście Charba. Na filmie wideo, który został nakręcony z sąsiedniej kamienicy, dwaj mężczyźni strzelają do funkcjonariusza, który próbuje ich powstrzymać, a potem jeden z nich dobija go z bliska strzałem w głowę.

Sekwencja jest tak drastyczna, że francuska telewizja nie zdecydowała się jej pokazać. Widać za to, jak zamachowcy spokojnie wracają do czarnego citroena, wykrzykując „pomściliśmy proroka Mahome­ta” i „zabiliśmy Charlie Hebdo”, a ten, który jest pasażerem podnosi jeszcze leżącego koło otwartych drzwi... białego buta (mimo że na nogach ma dwa czarne).

To tylko pozornie mało znaczący szczegół. Może bowiem świadczyć o tym, że starannie zaplanowana akcja zakładała, iż szybko się przebiorą i zmienią samochód. Citroen rzeczywiście został porzucony na północno-wschodnich rogatkach Paryża.

Dlaczego akurat „Charlie Hebdo” został zaatakowany? Satyryczny tygodnik, który w obecnej formule wychodzi od 1992 roku, przez lata czynił z obrazkowej prowokacji swój główny atut.

Satyra była wymierzona w różne instytucje i religie, ale muzułmanie zawsze reagowali najbardziej burzliwie. Tak było w 2006 roku po publikacji 12 karykatur Mahometa przedrukowanych z duńskiego dziennika albo w 2011 roku, gdy po zwycięstwie islamistów w Tunezji redaktorzy nadali pismu podtytuł „Charia Hebdo” (,,Tygodnik Sza­ria­tu”), a Mahometa, grożącego „setką batów dla tych, którzy nie umrą ze śmiechu”, uczynili redaktorem naczelnym.

Wtedy też pojawiło się poważne ostrzeżenie: redakcja została podpalona przez nieznanych sprawców, a dziennikarze musieli schronić się w lokalu „Liberation”.

Ideowo tam było najbliżej, bo w „Charlie Hebdo” nigdy nie ukrywali lewicowych poglądów, choć na ich rysunkach dostawało się wszystkim.

Dzisiaj wygląda to jak ponury żart historii, ale miesięcznik Press, kreśląc w 2012 roku opowieść o tygodniku, przypominał, że gdy udziałowcy zakładali wydawnictwo, nadali mu nazwę „Kalachnikof”, chcąc nawiązać do „świetlanej przeszłości lewaków”.

Wczoraj rano na Twittero­wym koncie tygodnika pojawił się rysunek przedstawiający przywódcę Państwa Islamskiego Abu Bakra Al-Bagdadiego, który składa noworoczne życzenia.

Redaktor naczelny pisma Gerard Biard, który akurat przebywał w Londynie, przyznał, że redakcja była pod ochroną policyjną. – W ostatnim czasie groźby były jednak mniej odczuwalne. Charb miał osobistą ochronę, ale czasami wychodził bez policjantów, co oznaczało, że nie czuł się zagrożony.

Zamach zjednoczył we Francji wszystkie siły polityczne. Wieczorem w kilkudziesięciu miastach zorganizowano też marsze solidarności pod hasłem „Jestem Charlie”. Prezydent zapo­wiedział żałobę narodową.

Kim są zamachowcy?
Prof. Michał Chorośnicki, kierownik Katedry Teorii i Strategii Stosunków Międzynarodowych UJ: – Po skali masakry i po tym, co widać na nagraniach, musieli tego dokonać albo profesjonalni żołnierze, albo fanatycy. A być może połączenie jednych i drugich.

Problem polega na tym, że nie za bardzo wiemy, dlaczego tak się zachowali, a jeszcze większy – gdyby okazało się, że działali na własną rękę. Bo przeciwdziałanie takim aktom terroru jest w zasadzie niemożliwe. Teraz niebezpieczne jest to, że mogą pojawić się tysiące niezadowolonych, którzy sobie pomyślą: jest sposób na załatwienie tych, którzy nas obrażają.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski