Terytorialsi z Małopolski pomagają powodzianom z Krzyszkowic i Głogoczowa [ZDJĘCIA]

FLESZ - Tempo szczepień w Polsce wyraźnie spada

W poniedziałek spotkaliśmy ich w Głogoczowie. Zostali skierowani do pomocy mieszkańcom, którzy sprzątali własne posesje, jak i tym, którzy uwijali się przy pracy w zalanej szkole, a dokładnie szkolnej kotłowni i szatniach.
Byli także w Krzyszkowicach.

Pomoc w usuwaniu skutków klęskach żywiołowych w rejonie odpowiedzialności to jeden z ważniejszych celów i misji naszej formacji. Wsparcie społeczeństwa stawiamy na pierwszym miejscu

- piszą na swoim fanpejdżu na Facebooku Terytorialsi.

Pod wpisem, w komentarzach pojawiło się kilka wpisów z podziękowaniami, także od osób z Krzyszkowic.

W środę w mediach społecznościowych jedna z mieszkanek Krzyszkowic wyraziła oburzenie sytuacją, której świadkiem był jej mąż. Z jej relacji wynika, że żołnierze WOT zdecydowali się nie wchodzić na jedną z posesji, dlatego, że mieściła się tam firma, a firmom nie pomagają.

Zapytaliśmy o to rzecznika dowództwa WOT.

To, czy w danym domu prowadzona jest firma czy też nie, nie ma znaczenia. Ma za to znaczenie co innego. Do gminy Myślenice zadysponowano określoną liczbą żołnierzy, nie mogą być oni jednak wszędzie, dlatego dowódcy pododdziałów muszą podejmować decyzje komu i jakiej kolejności pomogą. Podejmują je w oparciu o to co widzą na miejscu. Uwzględniają przy to ile osób mieszka w danym domu i czy są to osoby w sile wieku czy też starsze, które bez pomocy z zewnątrz nie poradzą sobie. W takiej sytuacji wybierają rzecz jasna te domy, gdzie mieszkają osoby samotne, albo starsze

– mówi płk. Marek Pietrzak, Rzecznik Prasowy Dowództwo Wojsk Obrony Terytorialnej.