Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Test szóstoklasisty lub turniej

Justyna Krupa
Aleksandra Wierzbowska zainteresowała się tenisem, gdy zobaczyła trenujące siostry Radwańskie. Obecnie sama ćwiczy nawet trzy razy dziennie, w ubiegłym roku została mistrzynią Polski dwunastolatek
Aleksandra Wierzbowska zainteresowała się tenisem, gdy zobaczyła trenujące siostry Radwańskie. Obecnie sama ćwiczy nawet trzy razy dziennie, w ubiegłym roku została mistrzynią Polski dwunastolatek FOT. ANDRZEJ WIŚNIEWSKI
- Ona lubi "bijatykę" na korcie - mówi o 13-letniej krakowiance Oli Wierzbowskiej jej szkoleniowiec.

Rozczarowani porażkami Agnieszki i Uli Radwańskich w Pucharze Federacji? Spokojna głowa, pod Wawelem rosną nowe tenisowe talenty.

Poznajcie jeden z nich – Aleksandrę Wierz­bowską, ubiegłoroczną mistrzynię Polski do lat 12. Ona też była w ten weekend obecna na korcie w Kraków Arenie.

Co tam robiła? Pomagała starszym „koleżankom po fachu”, podając im piłki w trakcie gry. Od czegoś trzeba zacząć oswajanie się z wielkimi tenisowymi imprezami... Przy tej okazji Ola starała się jak najwięcej nauczyć od gwiazd – Radwańskiej czy Marii Szarapowej. Choć akurat słynnych okrzyków „Maszy” uczyć się nie zamierza.

– Mój trener, jak słyszy jęki Szarapowej w telewizji, to ścisza dźwięk. Na mecz do Areny musiał chyba pójść ze słuchawkami w uszach – śmieje się 13-letnia krakowianka. A podawanie piłek to tak naprawdę nie żarty. Ciężka robota, ale dzięki temu można mieć wielki tenis na wyciągnięcie ręki. – Przez kilka tygodni przechodziliśmy specjalne szkolenie – wyjaśnia.

– Oglądanie meczu z poziomu kortu to zupełnie coś innego, niż w telewizji. Jest się tak blisko zawodniczek! Można podpatrzeć wiele rzeczy. Nawet co jedzą, co piją, jak zachowują się w przerwie – wyjaśnia Ola.

Największą jej idolką nie jest jednak ani „Masza”, ani „Isia”. Zaimponował jej tenis Steffi Graf. – Nazywali ją „panną forehand”. Jak tylko dostawała piłkę na forhend, to osoba z drugiej strony siatki mogła się już odwracać i iść na przerwę – tłumaczy Wierz­bowska. – Mój trener mi powtarza, że muszę poprawić swój forhend, więc staram się oglądać dawne mecze Graf.

Szkoleniowcem krakowianki jest Zbigniew Górszczak. To człowiek, który pracował z gwiazdami polskiego tenisa. Przyłożył rękę do wyszkolenia sióstr Radwańskich, Joanny Sakowicz, Magdaleny Grzybowskiej. Teraz sprawdza, czy uda mu się wyszlifować kolejny krakowski talent. Tak, by powstał prawdziwy tenisowy brylant. Droga do tego jeszcze daleka.

– Ale Ola ma jedną taką cechę, którą ja kiedyś też miałem – w meczach gra znacznie lepiej niż na treningu. Oj, tak, ona lubi „bijatykę” na korcie. To walczak, nie umiem sobie przypomnieć jej płaczącej podczas meczu – podkreśla Górszczak.

Wierzbowska zaczęła grać w tenisa dzięki siostrom Radwańskim. Choć zachęciły ją do tego... bezwiednie. Gdy mała Ola spacerowała z tatą pod Wawelem, jej uwagę przykuły Agnieszka i Urszula, trenujące na kortach Nadwiślanu. To ją zainspirowało. Uprosiła tatę, by kupił jej pierwszą rakietę.

Teraz Wierzbowska jest już wielokrotną mistrzynią Polski w różnych kategoriach, zarówno w singlu, jak i w deblu. Nie mówiąc o licznych wygranych turniejach ogólnopolskich. Trener Górszczak twierdzi jednak, że Ola powinna mniej już koncentrować się na „kolekcjonowaniu blaszaków”. Czyli krajowych pucharów w mniej znaczących turniejach. Cel na nowy sezon ma być inny.

– Chciałbym, żeby zdobywała regularnie punkty na zagranicznych turniejach do lat 14. Tak, aby weszła do pierwszej „30” rankingu Tennis Europe U-14. Iga Świątek, która jest rok starsza od Oli, jest już druga w tej klasyfikacji – zauważa Górsz­czak. – A w kraju będzie rywalizowała w turniejach do lat 16.

Dla Oli granie przeciwko starszym od siebie to żadna nowość. Na co dzień jej sparing­part­nerami są seniorzy. – Oni wiedzą, że grając z Olą, nie mogą uderzać z całej siły. Ale chodzi o to, by nauczyła się rywalizować z osobami mającymi zupełnie różne style gry – wyjaśnia trener.

– W końcu każdy z tych chłopaków inaczej uderza, inaczej rotuje piłkę.

Eskapady na zagraniczne turnieje to konieczność, która wiąże się z coraz wyższymi kosztami. – Na szczęście pomaga nam trójka wspaniałych ludzi. To prywatne osoby – wyjaśnia ojciec Oli, Aleksander Wierzbowski. Ponadto, 13-latka podpisała niedawno kontrakt z japońską firmą Yonex, producentem sprzętu sportowego.

– Wypatrzyli ją na mistrzostwach Polski – dodaje Wierz­bowski. – Aby podpisać ten kontrakt, specjalnie przyjeżdżał z Niemiec japoński przedstawiciel firmy. Nakręcili nawet film o umiejętnościach Oli, który potem wysłali do Azji. To dla nas na pewno duże wsparcie.

W zeszłym roku krakowianka niespodziewanie triumfowała w prestiżowym turnieju Passagespoirs we Francji. W przeszłości imprezę tę wygrywał m.in. Andy Murray. – Pojechałyśmy tam z Weroniką Baszak, jako dwie najlepsze Polki w naszej kategorii wiekowej. Już rok wcześniej byłam na tym turnieju, zobaczyłam, jak to wygląda – tłumaczy młoda tenisistka. – Teraz wygrałam nie tylko w singlu, ale i w deblu.

W finale miała ponoć taką publikę, jakiej w Polsce brakuje często nawet na turniejach seniorskich. – Do tego zawodnicy byli wprowadzani na kort jak na turniejach WTA – przy
akompaniamencie muzyki. Były nawet dzieci do podawania piłek – wylicza ojciec Oli.
– W Polsce czegoś takiego sobie nie przypominam.

Przygodą roku miał być dla Wierzbowskiej grudniowy wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Miała tam okazję trenować w wymarzonych wprost warunkach – w tenisowej akademii Nicka Bollettieriego na Florydzie. Tam, gdzie zaczynała karierę sama Maria Szarapowa. Nie wszystko jednak poszło idealnie.

– Ministerstwo zafundowało ten pobyt najlepszym zawodniczkom w kategorii 12-latek i 14-latek. Koszt wyjazdu jednej z nich to było ponad 20 tysięcy złotych – opowiada Aleksander Wierzbowski. Dzięki rywalizacji za oceanem polskie skrzatki i młodziczki mogły przekonać się, jak gra się z zawodniczkami z innej tenisowej kultury. – Było tam sporo zawodniczek z Azji i Ameryki Południowej – mówi krakowianka.

Pech chciał jednak, że obie 12-letnie Polki – Ola i Weronika Baszak – trafiły na siebie już w pierwszej rundzie. – W dodatku dzień wcześniej się zatrułam. Podczas meczu wymiotowałam na korcie. Ale nie chciałam skreczować – podkreśla Wierzbowska. Mimo że ledwo była w stanie grać, walczyła o każdego gema i dobrnęła nawet do tie-breaku. Ostatecznie pechowo pożegnała się z turniejem. – Wszystko przez te amerykańskie grille – wściekał się trener Górszczak.

Młode zawodniczki z Polski na własnej skórze przekonały się, jak ważna w sporcie jest odpowiednia dieta. – Pięć kilo Ola przytyła na tym śmieciowym amerykańskim jedzeniu. Zresztą, nie tylko ona. Szkoda, że mnie tam nie było, żebym jej dopilnował – wzdycha Górszczak. – Ale taki wyjazd trenera kosztuje. Przez to nie wykorzystaliśmy w pełni tych superwarunków do treningu, które tam mają.

Mimo wszystko cennych doświadczeń dziewczyny zebrały sporo. – Mało jest turniejów w Polsce granych na kortach twardych na zewnątrz. Mogłam trenować w innych warunkach, przy większym wietrze. Bywało, że niesiona wiatrem piłka nagle przenosiła się dwa korty dalej – wspomina Ola. Największe wrażenie robiła bajeczna infrastruktura Akademii. – To tak wielki obiekt, że jeździło się na korty specjalną kolejką.

Na Florydzie wystąpiła jeszcze w Junior Orange Bowl. Tu też jednak zabrakło nieco szczęścia. – W pierwszej rundzie wygrałam gładko, ale później przegrałam z późniejszą triumfatorką całej imprezy
– wyjaśnia Wierzbowska.

Ola i jej team mają czego żałować, bo gra w takich imprezach to jak przebywanie w oknie wystawowym. A nuż ktoś ważny obejrzy, zainteresuje się i postanowi pomóc młodej zawodniczce w karierze? Wiele znanych tenisistek zrobiło milowy krok do przodu tylko dlatego, że w odpowiednim momencie wypatrzyło je oko odpowiedniej osoby. Tak było chociażby z Szarapową, której talent – jako sześciolatki – dostrzegła Martina Navratilova.

– W Stanach odwiedził nas tata Sabiny Lisickiej – zaznacza Wierzbowska. – Oglądał nasze mecze, doradzał na treningach i podarował koszulki Sabiny.

Na co dzień Wierzbowska reprezentuje barwy KKS Olsza. Przynajmniej od momentu, gdy musiała opuścić swój poprzedni klub – WKS Wawel. – Tam oddano korty w prywatne ręce, dlatego musieliśmy się przenieść. O tyle szkoda, że na korty WKS–u mieliśmy bliżej, łatwiej się dojeżdżało – mówi ojciec tenisistki.

A dla zespołu Oli każda minuta w dziennym harmonogramie się liczy, bo trzeba przecież znaleźć czas nie tylko na tenis. Ostatnio 13-latka musiała zrezygnować z jednego z zagranicznych turniejów. – Ważniejszy jest test szóstoklasisty, który muszę napisać – podkreśla. Ojciec cały czas pilnuje, by to nauka była jednak na pierwszym miejscu.

– Tenis to wieża z klocków. Tyle jest przecież czynników, które wpływają na to, czy zawodnik odniesie sukces. Jeden klocek wypadnie – i co się dzieje z tą wieżą? Wywraca się – przypomina Wierzbowski.

Kluczowe dla losów dalszej kariery krakowianki będą najbliższe trzy lata. – Najważniejsze, by zdrowie jej dopisywało. Ale Ola to taka rzepa, mocna jest – zapewnia trener. Dba o to, by jego podopieczna nie bazowała tylko na technice, bo we współczesnym tenisie nie zaprowadzi to nikogo zbyt daleko.

– Niektórzy nadal nie wierzą, że ogromne znaczenie ma przygotowanie siłowe i wytrzymałościowe. Ola miewa i trzy treningi dziennie, licząc z ogólnorozwojowym. To właściwie tak, jakby chodziła do pracy – przyznaje szkoleniowiec.

Czy to właśnie jest sekret trenerskich sukcesów Górszczaka? On sam twierdzi, że recepta jest prosta: – To kwestia ciężkiej pracy, dyscypliny i wyrzeczeń – z obu stron. Z mojej strony też.

A przecież mógłby – zamiast tego – zająć się trenerką na masową skalę. „Masowa produkcja” to zawsze większy zysk. On jednak uparł się wychowywać wąskie grono profesjonalistów, którzy przecież kokosów mu nie zapewniają. – Co ja poradzę – lubię mieć wyniki. Jakbym się zdecydował na tę pierwszą opcję, to pewnie miałbym willę na Woli Justowskiej i jeździł najnowszym bmw – śmieje się trener.

– Ale ja dalej mam ambicję, żeby wychowywać najlepszych zawodników. Nawet z kolegami nie jestem w stanie grać na luzie. Bo zaraz bym chciał z nich robić mistrzów Wimbledonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski