Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

The best of Lech Wałęsa

Redakcja
Film "Wałęsa. Człowiek z nadziei” ogląda się zaskakująco dobrze. A nawet za dobrze – dzieło Andrzeja Wajdy nie odciska stempla na widzach, lecz przechodzi bokiem. Także obok tematu Lecha Wałęsy.

Rafał Stanowski: FILMOMAN

Kim jest szef "Solidarności” na ekranie? Przede wszystkim super­spry­ciarzem, któremu udało się wykołować i komunistyczne władze, i ubecję, i w pewnym sensie swoich kompanów.W czasie wywiadu z Orianą Fallaci pyta przebiegle: "zyskam czy stracę?”. Ubekom z kolei robi często wodę z mózgu, mówiąc, że wie, ale nie powie, był, ale nie był itp.

Takich grepsów, niczym z dobrej komedii, jest w tym filmie zbyt wiele. Twórcy przekonują, że to autentyki, które wyciągnęli z nagrań. Nie przeczę – ale nie podoba mi się, że Wałęsa został pokazany w sposób komediowy, jakby chciano stworzyć jego karykaturę. Rozumiem, że Andrzej Wajda uciekał od spiżowego tonu, który zbyt często pobrzmiewa w polskim kinie. Ale niestety, popadł w drugą skrajność, w klimat trywializujący – i postać, i temat.

Zastanówmy się, jaki z filmu rodzi się obraz PRL, zwłaszcza dla osób, które nie pamiętają, co działo się za Żelazną Kurtyną. Ubecy nie byli wcale tacy straszni (tym bardziej że mieli miękki głos nietrafnie tu obsadzonego Zbigniewa Zama-chowskiego). Łatwo dało się ich wywieść w pole. Pobyt w więzieniu niczym strasznym nie był, bo "w zamknięciu się dobrze myśli”. Internowanie sprowadzało się do zjedzenia zupy z agentami. A strajkujący stoczniowcy bez trudu uzyskiwali to, co chcieli – nawet od komunistycznego rządu.

Andrzej Wajda wpadł w pułapkę. Sam ją zresztą na siebie zastawił, skupiając fabułę wokół pamiętnego wywiadu, który Fallaci przeprowadziła z Wałęsą. Skazał film na epizodyczność, rwaną rytmikę, na skakanie po historii. Wyszedł z tego porządnie zrealizowany, kapitalnie zagrany przez Roberta Więckiewicza (to jego "one man show”, którym przyćmił pozostałych aktorów), ale jednak bryk. The best of Wałęsa – niczym z telewizji śniadaniowej.

Zabrakło mi tu momentu najbardziej ciekawego – przemiany "Wałęsy everymana” w "Wałęsę lidera”. Momentu, w którym wzniósł się na piedestał, by zostać trybunem ludowym. Wokół tego można było nawet zbudować cały film. Trzeba byłoby jednak przeniknąć niejednoznaczną postać Wałęsy, przenicować jego biografię, zadać kilka trudnych pytań – dla niego i dla nas.

A tak "Wałęsa. Człowiek z nadziei” przypomina czytankę, z której niewiele ciekawego się dowiemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski