Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

The Rolling Stones: "Their Satanic Majesties Request"

Redakcja
W 1967 roku, w momencie gdy świat przechodził najróżniejsze (nie tylko artystyczne) transformacje, Rolling Stonesi przeżywali trudny okres. Jako żywe symbole buntu musieli (tak przynajmniej czuli) cały czas trwać na pierwszej linii frontu. A to wymagało od nich nie tylko odpowiednich cech charakteru i końskiego zdrowia, ale także, jak się okazało, odwagi. Odwagi?

Jerzy Skarżyński "Radio Kraków": NIEZAPOMNIANE PŁYTY HISTORII ROCKA SUPLEMENT (5)

Tak, bowiem naprawdę niewiele brakowało, a ich kariera skończyłaby się... za kratami. Cała historia związana była - a jakże - z narkotykami. Otóż wraz z początkiem roku brytyjska prasa zaczęła ostrą kampanię mającą (chodziło oczywiście o zwiększenie nakładów) ujawnić prawdę o niecnym życiu gwiazd show-biznesu. Dostało się Creamowi, The Moody Blues, The Who i oczywiście Stonesom. Tyle że ci ostatni zamiast się kajać, po swojemu wszczęli wojnę. W pewnym jednak momencie jej przebieg mocno ich zaskoczył, bowiem okazało się, że naprawdę grozi im więzienie. Było to oczywiście nie tylko nieprzyjemne samo w sobie, ale mogło ich także zrujnować, bo jako skazani prawomocnym wyrokiem, nie dostaliby więcej wiz wjazdowych do USA. Doszło do procesu, w trakcie którego Jagger został nawet skuty i odstawiony do aresztu, a nieprzychylny muzykom sędzia skazał Keitha na rok, a Micka na trzy miesiące odsiadki. Na szczęście dla naprawdę przerażonego Jaggera i nieco mniej przejmującego się Richardsa, zgodzono się na kaucję, dzięki której mogli pozostać na wolności do czasu rozprawy apelacyjnej. I wówczas uśmiechnęło się do nich szczęście, bo wstawiły się za nimi nie tylko liczne osobowości z świata brytyjskiej kultury, ale także poważna (z "Timesem" na czele) prasa. W efekcie muzycy ostatecznie uniknęli paki.

Poza owymi pełnymi stresu wydarzeniami (i licznymi innymi ekscesami oraz sekscesami) doszło jeszcze do bardzo istotnego faktu na polu czysto artystycznym. Otóż ich główni konkurenci - The Beatles, wydali wtedy swoje arcydzieło - "Sierżanta Pieprza". I wtedy Stonesi, co eleganckie, przyznali, że ta płyta to prawdziwe arcydzieło oraz... postanowili stworzyć jej odpowiednik, czyli swój pierwszy (i jedyny) album koncepcyjny.

Ponieważ "Their Satanic Majesties Reguest" był jak każdy tego typu krążek, przeznaczony do smakowania w całości, to ja też go nie podzielę i polecę kilkukrotne posłuchanie dzieła od "deski do deski". Gwarantuje, że naprawdę wciągnie. I tak, najpierw zrobią to melodyjny i świetny "Sing This All Together", obsesyjna i zmienna ballada "2,000 Man", piękne i przebojowe "She's A Rainbow" oraz totalnie odlotowe "2,000 Light Years From Home", a potem cała reszta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski