Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tibor Halilović: Najważniejszym prezentem urodzinowym było nasze zwycięstwo

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Tibor Halilović w niedzielę skończył 23 lata. W tym dniu dostał najlepszy prezent od trenera Joana Carrillo, który pierwszy raz, odkąd przejął Wisłę Kraków, wystawił Chorwata w wyjściowym składzie na mecz Legią. O resztę Halilović postarał się już sam, rozgrywając bardzo dobry mecz w Warszawie. To właśnie „Hali” wywalczył rzut karny dla „Białej Gwiazdy”, po którym Carlos Lopez zdobył pierwszego gola w tym spotkaniu.

– Już przed meczem byłem zadowolony, że mogę zagrać od początku – mówi Tibor Halilović. – To dla mnie jeden z najważniejszych meczów, jakie do tej pory rozegrałem. Graliśmy z mistrzem Polski, a ja byłem szczęśliwy, że mogłem zaprezentować swoje umiejętności. Oczywiście fakt, że w wyjściowym składzie zagrałem akurat w dniu moich urodzin, to był taki dodatkowy, mały prezent. Najważniejszym prezentem było jednak nasze zwycięstwo! Uważam, że kluczem do tej wygranej było to, że cały mecz graliśmy jako drużyna.

Wisła w Warszawie rzeczywiście pokazała świetny, zespołowy futbol. Całkowicie zdominowała Legię. Tak grającej „Białej Gwiazdy” jej kibice dawno nie oglądali. – Tak, to był nasz najlepszy mecz w tym sezonie – przyznaje Halilović. – Byliśmy do niego bardzo dobrze przygotowani, znaliśmy słabe strony Legii i stąd wzięło się tyle sytuacji. W pierwszej części właśnie dzięki znajomości tych słabszych stron naszych rywali, co chwilę im zagrażaliśmy. Gdy tylko ja, Jesus Imaz czy Carlitos dostawaliśmy piłkę, staraliśmy się szybko z nią odwrócić i pędzić na bramkę rywala. Taka gra nie jest łatwa, to było chyba trochę widać w drugiej połowie. Prowadziliśmy dwoma bramkami i wtedy to Legia częściej atakowała. Generalnie uważam jednak, że mimo takiego obrazu gry, to my kontrolowaliśmy cały czas przebieg tego meczu.

Zapytaliśmy Halilovicia o sytuację z rzutem karnym. Wiślak był wtedy faulowany przez Williama Remy’ego, czego nie zauważył do razu prowadzący spotkanie sędzia, Bartosz Frankowski z Torunia. Arbiter musiał posiłkować się systemem VAR, ale ostatecznie wskazał na jedenasty metr. Halilović o karnym mówi: – Poczułem kontakt. W pełnym biegu pokonałem z piłką 20-30 metrów i chciałem oddać strzał lewą nogą. Wtedy ktoś mnie w nią kopnął. Byłem od razu pewny, że to był faul. Zajęło to później trochę czasu, ale ostatecznie sędzia podjął słuszną decyzję. Jeszcze przez moment nie wiedziałem, czy to się nie stało przed „szesnastką” i bardziej myślałem, że sędzia ma wątpliwości co do miejsca zdarzenia, a nie samego faulu, który był ewidentny.

Halilović na boisku w Warszawie spędził 66 minut. Później zastąpił go inny Chorwat, Petara Brlek. – Być może wpływ na decyzję o zmianie miała taktyka – zastanawia się Halilović. – Może też fakt, że z każdą minutą ubywało sił. Trener pochwalił mnie jednak, był zadowolony z mojej gry. Pamiętać trzeba, że w systemie, którym obecnie gramy, bardzo dużo sił traci się na tej pozycji, na której grałem ja i Jesus Imaz. Ta pozycja wymaga bardzo dużo biegania. Już w przerwie trener mówił nam, że jeśli ktoś poczuje się zmęczony, to niech to zgłosi, nie będzie problemu. To był jednak inny mecz od poprzednich. Taki, w którym nie myślisz o tym, że musisz zostawić siły na inne spotkania, dajesz po prostu z siebie wszystko. Trener może jednak poczuł, że zaczyna już brakować mi sił i dlatego mnie zmienił.

Chorwat wspomniał o pozycji, na której wystąpił. To teoretycznie bok pomocy, ale w systemie, który stosuje Joan Carrillo, rola zawodnika jest nieco inna. Dokładnie wytłumaczył to Halilović. – Ja najlepiej czuję się na boisku na pozycji „osiem” lub „dziesięć” – mówi zawodnik. – W tym systemie wygląda to jednak tak, że skrzydłowi pełną rolę bardziej ofensywnego pomocnika niż grającego przy linii. Może trochę trudniej schodzi mi się ze skrzydła do środka, ale wydaje mi się, że akurat w tym meczu udowodniłem, że potrafię radzić sobie z piłką w tłoku. Trenowaliśmy to przez cały tydzień. Wiedziałem też, jak będą poruszać się nasi rywale. To jest bardzo ważna sprawa, bo gdy występuje się na nowej pozycji, trzeba znać sposób poruszania się przeciwnika. Nawet jeśli przed meczem miałem drobne wątpliwości, bo przecież nie wiedziałem, jak sobie poradzę, to najważniejsze, że już w trakcie gry wszystko poszło po mojej myśli.
Takim występem, jak ten w Warszawie, Tibor Halilović zgłosił poważne aspiracje do zagoszczenia na dłużej w wyjściowym składzie. Zapytany przez nas, czy na kolejny mecz z Lechem Poznań również wyjedzie w podstawowej jedenastce, piłkarz uśmiecha się i mówi: – Mam nadzieję. Mam jednak również nadzieję, że na kolejne mecze do pełni sił wrócą Rafał Boguski i Marcin Wasilewski. Ważne, żeby cały zespół był w pełni sił, a ostateczna decyzja co do składu pierwszej jedenastki należy do trenera.

Dodajmy, że Tibor Halilović świetnie zdawał sobie sprawę z wagi zwycięstwa z Legią i faktu, że ta sztuka Wiśle nie udała się wcześniej przez blisko osiem lat. – Wiedziałem, bo mówili nam o tym trenerzy przed meczem – mówi zawodnik „Białej Gwiazdy”. – Pytałem też starszych zawodników, czy to prawda. Tym bardziej to świetne uczucie, że pokonaliśmy Legię na jej terenie. Dla nas to zwycięstwo było jednak ważne również z innego powodu. Chcemy grać w grupie mistrzowskiej, a tym meczem pokazaliśmy, że możemy pokonać każdego. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że wygraliśmy ten mecz.

Halilović liczy również na to, że na kolejne mecze przy ul. Reymonta przyjdzie więcej kibiców niż ostatnio. – Było bardzo zimno, więc może dlatego na ostatnich naszych meczach w Krakowie było nieco mniej kibiców – mówi Chorwat. – Za spotkanie w Warszawie chciałbym im jednak bardzo podziękować, że przyjechali w tak dużej liczbie. Pokazaliśmy im, że jesteśmy w stanie pokonać każdą drużynę. Oczywiście, pewnie czasami przyjdzie nam również przegrać, ale gdy gramy dobrze, to możemy wygrywać z każdym w tej lidze. Myślę, że tym meczem udowodniliśmy również, że naszym celem na ten sezon nie jest tylko pierwsza ósemka, ale również walka o europejskie puchary. Mam nadzieję, że kibice też to zauważą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tibor Halilović: Najważniejszym prezentem urodzinowym było nasze zwycięstwo - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski