Karawana Giro od niedzieli okupuje dwa małe miasteczka w samym sercu regionu Trentino: Madonna di Campiglio i Pinzolo. Dookoła wciąż jeszcze ośnieżone szczyty Dolomitów, ale w dolinie mocno przygrzewa majowe słońce.
– Jadę dziś na __trening _– mówił w poniedziałek Sylwester Szmyd z CCC Sprandi. – Choć zdarzało mi się w dni wolne nie siadać na rower. Ale we wtorek jest tak ciężki etap _(pięć niezwykle trudnych podjazdów, w tym mordercze Mortirolo – przyp.), _że bez tego można dostać zadyszki już na początku trasy._
Alberto Contador również spędził aktywnie poniedziałek. Najpierw przejażdżka, potem konferencja prasowa.
– Zwycięstwo etapowe jest dla mnie drugorzędne. Najważniejsze jest utrzymanie różowej koszulki lidera aż do mety w Mediolanie – tłumaczył Hiszpan.
O Contadora dba cała ekipa. Nie tylko masaże, regeneracja, odpoczynek, ale i dobre jedzenie. Kuchnia Tinkoff-Saxo jest wyjątkowa. Szefowa Hannah Grant oprowadza po ciężarówce, której wnętrze jest lepiej wyposażone niż niejedna restauracja. – _Był dzień odpoczynku, więc kolarze dostali pizzę, było nawet piwo _– śmieje się Grant. Z rozbawieniem dodaje, że wszyscy zawodnicy to łasuchy. Dlatego po niedzielnym etapie było tiramisu, a w dniu przerwy kuchnia serwuje zawodnikom ciasto z konfiturami własnej roboty. To dzieło żony Ivana Basso, który lubi wpaść nawet między posiłkami do kuchni Hannah. W dniu wolnym nie ma makaronu ani ryżu, bo kolarze przejechali za mało kilometrów. Takie dania są tylko w dniu wyścigowym.
Transmisje z Giro d’Italia w Eurosporcie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
