Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tkwiąc w beznadziei

Urszula Wolak
Lubię kino. Życie w polskim mieście – bez nazwy – toczy się powolnym, niemalże ospałym rytmem, a jego mieszkańcy imają się bezsensownych zajęć takich jak pakowanie do kartonowych pudełek plastikowych zakrętek. Wykonują żmudną, nikomu niepotrzebną – jak się okazuje – robotę. W wolnych chwilach snują się natomiast opustoszałymi ulicami lub odwiedzają krewnych. I mimowolnie, jakby od niechcenia, szukają życiowego celu.

Monotonię przerywają od czasu do czasu absurdy zwykłej codzienności, m.in. „pogrzeb” samochodu, występ podstarzałej baletnicy przed najmniejszą widownia świata czy serwowanie surowego mięsa kotu; wcześniej zostało ono rozerwane zębami przez właścicielkę czworonoga.

Sceny „Małych stłuczek” Aleksandry Gowin i Ireneusza Grzyba, tylko z pozoru zabawne, budują przygnębiający nastrój. Bohaterowie filmu – Asia, Kasia i Piotr – tworzą zgrane trio dziwaków. Zmagają się jednak nie tylko z irracjonalnością otaczającej ich rzeczywistości, ale też z dojmującą samotnością i nie potrafią (a zmoże nie chcą?) nawiązać porozumienia z drugim człowiekiem. „Małe stłuczki” to opowieść o świecie zawieszonym gdzieś na granicy jawy i snu, zamieszkanym przez ludzi poszukujących własnej tożsamości.

Przyjaciółki Asia i Kasia trudnią się „likwidowaniem” mieszkań po zmarłych osobach. Przyjeżdżają na miejsce rozklekotanym gruchotem, pamiętającym zamierzchłe czasy PRL-u i wywożą z domów osobiste rzeczy ich byłych mieszkańców. Później sprzedają je na pchlim targu albo zatrzymują. Rytualne czynności ich mikroświata zakłóca Piotr, który niespodziewanie wkracza w życie bohaterek i dezorganizuje pozorny ład, na którym młode kobiety oparły łączącą ich niejednoznaczną więź. Jesteśmy świadkami, jak każdy z nich dość nieudolnie próbuje dopasować się do nowej sytuacji, by odnaleźć własne miejsce.

Bezpretensjonalne „Małe stłuczki” przywołują na myśl niezależny film „Powrót do Garden State” Zacha Braffa.

Amerykański reżyser, podobnie jak duet polskich twórców, podjął próbę uchwycenia wewnętrznych stanów młodych bohaterów; zmagających się z samotnością, znajdujących się na życiowym rozdrożu, poszukujących miejsca w świecie bez perspektyw, duszących się w absurdzie rzeczywistości i stykających się (jak Kasia, Asia i Piotr) ze śmiercią.

Jej – nacechowany ogromnym potencjałem – motyw zostaje jednak w „Małych stłuczkach” (w przeciwieństwie do „Powrotu...”) potraktowany po macoszemu i nie ma żadnego wpływu na rozwój wydarzeń ani ewolucję – co najważniejsze – osobowości bohaterów. Widzowie zostają jedynie skonfrontowani z feerią beznamiętnych spojrzeń, jakie wymieniają między sobą bohaterowie i pustymi dialogami, które raz irytują, innym razem budzą śmiech. Gdzieś spomiędzy nich wyłaniają się bezsilne postawy i nastrój pełen przygnębienia.

Niestety, to jednak za mało, by los Asi, Kasi i Piotra w ogóle nas przejął.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski