18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tłumaczenie to czytanie do końca

MW
- Pana przygoda z tłumaczeniami literatury polskiej zaczęła się dosyć przypadkowo. W 1981 r. przekładał Pan książkę Tischnera na swój własny użytek...

- mówi ANDERS BODEG?RD, szwedzki tłumacz, laureat nagrody Transatlantyk

- Przebywałem wtedy na UJ jako lektor języka szwedzkiego. Wszystko, co się wówczas działo w Polsce, miało dla mnie mistyczny posmak. Aby zrozumieć istotę burzliwych przemian tutaj zachodzących, tłumaczyłem pracę księdza profesora Józefa Tischnera o etosie "Solidarności". Tischner wiele mi powiedział o ówczesnej rzeczywistości, choć oczywiście moja przygoda z językiem polskim zaczęła się kilka lat wcześniej. Będąc jeszcze młodym chłopcem, ogromnie fascynowałem się językami. Najbardziej lubiłem polski i francuski, którego używałem podczas pobytu we Francji w wojsku. Tam też uczyłem się rosyjskiego i już wtedy wiedziałem, że wolę być językoznawcą niż dyplomatą...
-**Ale jeszcze nie tłumaczem?
- Wtedy uczyłem się bardziej dla siebie. Ogromnie fascynowała mnie fonetyka. Wymówić dobrze obce dla mnie słowo - to była podstawa. Polski był szczególnie dziwny. Powtarzałem kilkakrotnie takie słówka jak "cześć" czy "źdźbło" i zastanawiałem się, jak pracuje mój aparat mowy. Najpierw twarda głoska, potem miękka... Wszystko to było wciągające. Pod tym względem francuski wypadał niestety bardzo blado. Ich język wydawał mi się zepsutą łaciną. Na przykład "aqua" to u nich głoska "u".
-**No, ale piszą "eau".
- Tak, pisownię mają skomplikowaną, a brzmienie raczej ubogie. Oni oczywiście do tego się nie przyznają, bo mają wysokie mniemanie o swoim języku. Ja się tym fascynowałem jeszcze w dzieciństwie. Moja rodzina pochodziła z biednej szwedzkiej prowincji. Dziadkowie ogromnie chcieli, by ich dzieci zrobiły karierę. One musiały się uczyć języka, jakim posługiwano się w stolicy. Mój tata, aby zostać dyrektorem największej cementowni, musiał się pozbyć prowincjonalnego dialektu. Od początku miałem ogromną świadomość roli wymowy.
-
Czyli do**języka polskiego dotarł Pan poprzez jego wyjątkowe brzmienie.
-**
Właśnie. Najpierw była fonetyka, potem kultura. Do Polski przyjechałem po raz pierwszy w 1967 r. Przebywałem wtedy na kursie dla polonistów zorganizowanym przez Uniwersytet Warszawski. Zobaczyłem nie tylko stolicę, ale i Zakopane oraz Kraków. Tutaj przez godzinę siedziałem olśniony w kościele Mariackim. Oczywiście wcześniej, w Szwecji, miałem kontakt z kulturą polską. Jak większość moich rodaków wiedziałem, kim jest Andrzej Wajda, Roman Polański, Witold Lutosławski, Jerzy Grotowski czy Tadeusz Kantor. Czytałem też polską literaturę. Byłem jednak wtedy tylko biernym uczestnikiem kultury.
-**Dopiero tłumacząc, zaangażował się Pan w**literaturę polską.
- Dokładnie. Wedle mojej definicji tłumacz to właśnie taki aktywny czytelnik. Tłumaczenie jest dla mnie zresztą czytaniem tekstów do końca - bardzo dokładnym, rzetelnym i uczciwym. Gdy coś przekładam, muszę robić to w całości, wyobrażając sobie dokładnie wszystkie zdarzenia, miejsca i okoliczności. Muszę je po prostu widzieć. Czasami wymaga to ogromnego wysiłku.
-**Czy pod**tym względem woli Pan poezję czy prozę?
- Chyba nie mam takiego podziału. Zresztą podobnie jak moja przyjaciółka Wisława Szymborska sądzę, że tak jak dużo prozy jest w poezji, tak i wiele poezji jest w prozie. Swoją drogą Szymborska jest bardzo trudną poetką. Jej poezja tylko na pierwszy rzut oka wygląda prosto, czytelnie i komunikatywnie. Tymczasem Szymborska zawsze bardzo pracuje nad idiomami. Często coś tam zmienia albo skraca. Nie mówi na przykład "na wszelki wypadek", tylko "wszelki wypadek". Sama fraza, przez wyrzucenie "na", brzmi banalnie, ale dla tłumacza jest wielkim zadaniem. Ale z drugiej strony pod tym względem Szymborska jest fascynująca - gdy czytam jej wiersze, nigdy się nie nudzę.
-**Zdarzyło się Panu, na**przykład w**takich wypadkach, konsultować z**autorami?
- Zawsze mi się wydawało, że to jest mało komfortowa sytuacja. Okazuje się, że wśród autorów są tacy, którzy to lubią, są też tacy, którzy tego nie znoszą. Na przykład Adam Zagajewski, z którym się przyjaźnię bardzo blisko, niechętnie odpowiada na pytania tłumaczy. Podobnie czyni Ryszard Kapuściński. Wisława natomiast jest idealna pod tym względem. Ona bardzo dokładnie i precyzyjnie potrafi określić i uzasadnić każde słowo. Odwiedzając ją i spędzając czas towarzysko, przez długi czas o tym nie wiedziałem. Dopiero po jakimś czasie odkryłem, że ona może być tak pomocna. Nad moimi tłumaczeniami najbardziej jednak czuwają surowi czytelnicy w Szwecji. To oni ostatecznie rozstrzygają, czy przekład danego tekstu zakończył się powodzeniem czy porażką.
-
Chyba jednak zazwyczaj powodzeniem. Literatura polska, z**tego co wiem, w**Szwecji ma się całkiem nieźle.**
- To prawda. Jak na tzw. małe literatury, polscy autorzy i autorki są obecni. Ten stan utrzymuje się zresztą od czasów Henryka Sienkiewicza i Władysława Reymonta, czyli od ponad stu lat. Chętnie wydawana była i jest także polska poezja: Tadeusz Różewicz, który uczył nas jak pisać po wojnie; Zbigniew Herbert, Czesław Miłosz czy wspominana już Wisława Szymborska... Co ważniejsze, wyrasta także nowe pokolenie, które zabiera się za tłumaczenia polskiej literatury najnowszej.
Rozmawiał: MARCIN WILK

ANDERS BODEGA°RD

Anders BodegĆrd (ur. w**1944 r.) -**tłumacz literatury polskiej na**język szwedzki. Do**Polski przyjechał na**dłużej we wrześniu**1981 r. Zamieszkał w**Krakowie, gdzie został zatrudniony jako lektor języka szwedzkiego na**Uniwersytecie Jagiellońskim. Był świadkiem dramatycznych wydarzeń stanu wojennego. Następnie, już w**Sztokholmie, współpracował z**redakcją "Orła Białego". Organizował pomoc dla prześladowanych i**potrzebujących, w**latach**80. pełnił również rolę kuriera nielegalnych wydawnictw i**przesyłek dla krakowskich przyjaciół.Jako tłumacz spopularyzował w**Skandynawii Witolda Gombrowicza, Ryszarda Kapuścińskiego, Ewę Lipską, Zbigniewa Herberta, Pawła Huellego, Antoniego Liberę oraz Adama Zagajewskiego. Rozgłos przyniosły mu tłumaczenia na**język szwedzki dwóch tomików Wisławy Szymborskiej. Lektura dzieł zagranicznej autorki w**mowie ojczystej przyczyniła się do**przyznania Szymborskiej Literackiej Nagrody Nobla. BodegĆrd otrzymał nagrodę polskiego Pen Clubu i**Krzyż Komandorski Orderu Zasługi RP.W**piątek w**Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego BodegĆrd został wyróżniony przez Instytut Książki za**propagowanie literatury polskiej nagrodą Transatlantyk.**(MW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski