18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tłumy przychodzą po zupę

Redakcja
W powiecie wadowickim coraz więcej ludzi potrzebuje pomocy. O tym, że jest grupa mieszkańców, którzy biednieją, przekonują przykłady z największych gmin - andrychowskiej i wadowickiej. Często życie może uratować kęs chleba i miska zupy.

Po darmowe jedzenie w kuchni świętego Brata Alberta w Andrychowie ustawia się długa kolejka potrzebujących. Codziennie z pomocy korzysta od 350 do 400 osób. FOT.ROBERT SZKUTNIK

POWIAT WADOWICKI. Po darmowe jedzenie codziennie wędrują nieraz wiele kilometrów i to o każdej porze roku. Robią to, jak mówią, aby przeżyć do następnego dnia.

- Kiedy dotarłam do tej 78-letniej staruszki w Kleczy, nie mogłam uwierzyć, że ona jeszcze żyje. Wyglądała jak zagłodzony Afrykańczyk i to pomimo pomocy opieki społecznej - mówi siostra Antonina ze Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim, pracująca w Kuchni św. Brata Alberta w Wadowicach. Jest przekonana, że kobieta żyje tylko dlatego, że - od czasu pierwszej wizyty - zakonnice codziennie dowożą jej jedzenie.

Darmowa jadłodajnia w Wadowicach nie tylko wydaje codziennie chleb i zupę dla 400-500 osób, ale dba także o to, żeby podopieczni byli umyci, bo prowadzi dla nich łaźnię, jedyną w powiecie. Stara się też o ubrania dla nich, a także gromadzi używane meble. Dla bezdomnych znajduje kąt do życia.

- Mamy około 50 bezdomnych, którym pomagamy. Oczywiście w zimie może być ich więcej, bo nie odmawiamy nikomu pomocy - zapewnia siostra Antonina.

Jej zakon pomaga około 200 rodzinom, które korzystają z pomocy rzeczowej. Jest wśród nich wiele rodzin wielodzietnych, które przychodzą nie tylko zjeść posiłek, ale także zabierają go ze sobą. Często przychodzą po zupę z wiadrami. Chociaż średnio to ćwiartka chleba na osobę i talerz zupy.

- Ale jedzą do woli, nie odmawiamy głodnym - mówi siostra. Zakonnice przywożą produkty na obiad z Banku Żywności w Krakowie. Ponadto w niedziele i święta potrzebujący dostają suchy prowiant na wynos. - Niektórzy przychodzą pieszo wiele kilometrów, z Kalwarii, Mucharza, czy innych wsi, żeby tylko najeść się raz dziennie i przebrać w suchą odzież - mówi Jan, który stracił mieszkanie w bloku i jest bezdomny.

Potrzebujących do kuchni św. Brata Alberta kieruje pomoc społeczna, bo to na gminach ciąży obowiązek opiekowania się takimi rodzinami. Dlatego ta garkuchnia, jak i ta w Andrychowie dostają na swoją działalność dotację z gminy. W Wadowicach 100 tys. zł rocznie, a w Andrychowie 300 tys. zł.

To nie wystarcza. Dlatego siostry muszą zabiegać o darczyńców, którzy czasem podarują chleb, a czasem przywiozą płody rolne, często z gospodarstw w Girałtowicach, Wieprzu, Inwałdzie. Pomagają też zbiórkami parafie Ofiarowania NMP w Wadowicach i św. Stanisława i św. Macieja w Andrychowie.

- Robimy, co możemy, organizujemy zbiórki, przywozimy żywność. Niestety, problem bezrobocia w gminie narasta, to i głodnych przybywa - mówi ks. Stanisław Czernik, proboszcz parafii św. Macieja w Andrychowie.

Mało kto zdaje sobie sprawę z powagi problemu i tego, jak trudno jest ugotować "zupę na gwoździu".

- Wsad do kotła to rocznie 40 ton żywności. Do tego dochodzą paczki żywnościowe - mówi siostra Judyta z Kuchni św. Alberta w Andrychowie. Z ich pomocy korzysta co dnia od 350 do 400 osób. I tutaj także przychodzą bezdomni. W gminnych statystykach jest ich 17, przy kuchennym okienku znacznie więcej. Dostają, jak każdy głodny, talerz zupy, pół chleba i kompot. Zawsze w południe dary wydają z kuchni kucharki Renata Słupska i Lucyna Socha. Do tego siostra i jeden pomocnik, to cała obsada kuchni.
W Wadowicach przy garnkach rządzą cztery panie wolontariuszki, a pomaga im pięć pań skierowanych tymczasowo przez urząd pracy.

Jak się okazuje na przykładzie Andrychowa, te 396 osób skierowanych w tym roku do kuchni to nie wszyscy potrzebujący, bo na przykład aż 390 dzieci korzysta z dożywiania przez Ośrodek Pomocy Społecznej w szkołach i przedszkolach gminy Andrychów.

- Nasz OPS jest największy w powiecie. Mamy 22 pracowników socjalnych, w tym 14 do pracy w rejonie - mówi Elżbieta Prus, kierownik OPS w Andrychowie. Przekonuje, że z roku na rok dzięki systematycznej pracy jest lepiej.

Robert Szkutnik

Gdzie są garkuchnie?

W powiecie wadowickim są tylko dwa miejsca, gdzie można zjeść za darmo. Jedna kuchnia znajduje się w Andrychowie przy ul. 1 Maja, a druga w Wadowicach przy ul. Kolejowej na os. XX-lecia. Obie działają na podstawie porozumień z gminami, bo zgodnie z art. 17 ustawy o pomocy społecznej do zadań własnych gminy należy zapewnienie jednego gorącego posiłku dziennie dla osób, które własnym staraniem nie mogą go sobie zapewnić. Osoby, które chcą wspomóc głodnych i potrzebujących, pokrzywdzonych przez los, mogą pomóc wpłatami.

Bank PKO SA Wadowice: 40 1240 4197 1111 0000 4696 9226 - kuchnia brata Alberta w Wadowicach.

Bank PKO S.A. Oddział Wadowice, ul. Lwowska 9. Nr konta: 55 1240 4197 1111 0000 4692 1426 - kuchnia brata Alberta w Andrychowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski