Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To absurdalna wojna, której nikt nie chciał

Remigiusz Półtorak
Po ostatnim ataku w Szedżai mieszkańcy Strefy Gazy uciekają tam, gdzie jest bezpieczniej
Po ostatnim ataku w Szedżai mieszkańcy Strefy Gazy uciekają tam, gdzie jest bezpieczniej FOT. LEFTERIS PITARAKIS
Izrael/Strefa Gazy. Ponad 80 osób nie żyje po najkrwawszym od lat ataku wojsk izraelskich. Rząd w Tel Awiwie twierdzi, że ostrzegał mieszkańców. Mahmud Abbas: To nowa masakra.

Już sobota zapowiadała, że to może być tragiczny weekend. Naloty armii izraelskiej i bombardowania – poparte inwazją lądową – były szczególnie intensywne. Ale to, co stało się wczoraj na długo zapadnie w pamięć Palestyńczyków.

Mimo dwugodzinnego rozejmu – ustanowionego na prośbę Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża – to był najbardziej dramatyczny dzień od dwóch tygodni, gdy zaczęły się regularne ostrzeliwania z jednej i z drugiej strony. Tylko w niewielkiej wiosce Szedżaja na przedmieściach Gazy zginęło co najmniej sześćdziesiąt osób, a ponad 200 zostało rannych. To cywile. Korespondent agencji AFP, który był na miejscu, opisywał przerażający widok, a także tłum setek Palestyńczyków, którzy chcieli wydostać się z oblężonej twierdzy. Takiej masakry nie było w tym regionie od 2008 roku.

W sumie, do późnego popołudnia służby medyczne doliczyły się wczoraj 87 ofiar, co oznacza że od 8 lipca śmierć poniosło już około 425 mieszkańców Strefy Gazy, w tym ponad 100 dzieci i 41 kobiet.

Nabil Al-Arabi, szef Ligi Arabskiej, nie stara się nawet używać dyplomatycznego języka. Wczorajsze działania armii izraelskiej określa jako zbrodnie wojenne i nawołuje do natychmiastowego przerwania działań wojskowych. Do uspokojenia nastrojów na pewno nie przychyla się Turcja. Premier Recep Tayyip Erdogan zareagował niezwykle ostro, oskarżając Izrael o „większe barbarzyństwo” niż w czasach hitlerowskich.

Na razie jednak niewiele wskazuje na to, że trwałe porozumienie jest możliwe w najbliższych dniach. Ofensywa wojsk lądowych Izraela, zaordynowana w miniony czwartek przez rząd Benjamina Netanjahu, w żaden sposób nie powstrzymuje Hamasu, który kontroluje Strefę Gazy, do zaprzestania walk. Palestyńczycy ciągle próbują wykorzystywać podziemne tunele, aby przedostawać się na teren państwa żydowskiego.

I zadają przeciwnikom bolesne ciosy. Według francuskiego Le Figaro, ubiegłej nocy podczas starcia w Szedżai zginęło 15 żołnierzy izraelskich. Oznaczałoby to, że już 20 wojskowych z jednostki Golani i dwóch innych cywili stało się ofiarami wojny po stronie Izraela. Bojownicy palestyńscy, przy pomocy pocisków Sagger, zniszczyli również przynajmniej jeden czołg. Postawili też swoje warunki zakończenia konfliktu. W komunikacie rozesłanym w sobotę do dyplomacji wielu krajów znalazły się m.in.: zniesienie blokady nałożonej na Strefę Gazy w 2006 roku, swoboda przepływu mieszkańców na granicy, uwolnienie więźniów oraz „zakończenie agresji przeciwko narodowi palestyńskiemu”. Trudno przypuszczać, aby rząd w Tel Awiwie chciał choćby częściowo spełnić te żądania.

Również międzynarodowym mediatorom nie udaje się przekonać walczących stron do trwałego zawieszenia broni. Wczoraj przyznał to wprost francuski szef dyplomacji Laurent Fabius, który rozmawiał na ten temat nie tylko w Tel Awiwie, ale również w Jordanii i Egipcie.

Ten ostatni kraj, zdaniem izraelskiego rządu, mógłby odgrywać poważniejszą rolę w negocjacjach pokojowych. Ostatnia propozycja rozejmu, zaakceptowana przez Izrael, została zdecydowanie odrzucona przez Hamas.

Zdaniem Jeana-Francoisa Legraina, historyka specjalizującego się w świecie arabskim, którego cytuje Le Monde, Hamas nie będzie skłonny do zrobienia kroku w tył, a nowy prezydent Egiptu Abdel Fattah al-Sissi woli raczej grać na czas, niż poważnie zaangażować się w rozwiązanie konfliktu w przeciwieństwie do swoich poprzedników, Hosniego Mubaraka i Mohamme­da Mursiego.

Premier Netanjahu jest z kolei znacznie bardziej sceptyczny, jeśli chodzi o udział Kataru w mediacji. Niewielkie państwo z Zatoki chce tradycyjnie odcisnąć swoje piętno (wczoraj na jego terytorium mieli rozmawiać m.in. sekretarz generalny ONZ Ban Ki Moon i prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas), ale Izrael nie wykazuje takiego entuzjazmu, przekonując, że właśnie w Katarze znajdują najczęściej schronienie niebezpieczni islamiści z całego Bliskiego Wschodu.

Napisz do autora:
[email protected]

MUSI WRESZCIE DOJŚĆ DO PRZESILENIA
Dr Piotr Weiser z Instytutu Bliskiego i Dalekiego wschodu UJ:

– O ile najnowszy konflikt w Strefie Gazy zaczął się w sposób trochę dziwny, bo śmiertelne uderzenia z obydwu stron nie były zaplanowane przez oficjalne organy, to teraz jesteśmy na etapie eskalacji działań.

Niedzielna masakra, niespotykana w ostatnich dniach, świadczy o tym najlepiej. To dowód również na to, że starcie izraelsko-palestyńskie stało się nieprzewidywalne. Mam jednak wrażenie, że wkrótce musi dojść do przesilenia. Z jednej strony Hamas ma świadomość, że poświęca obywateli Gazy, z drugiej – Izrael również traci żołnierzy, a przyzwolenie społeczne na taką konfrontację jest coraz bardziej ograniczone.

Mówiąc trochę kolokwialnie, liczę na „zmęczenie materiału”. Netanjahu musi liczyć się z opinią publiczną, a ona coraz bardziej protestuje. Poza tym, cele wojskowe – czyli m.in. uderzenie w tunele między Gazą a Izraelem – są osiągane. Teraz konieczne są mądre inicjatywy, które by doprowadziły do rozejmu. Nie zapominajmy również, że Hamas jest w potrzasku; ani Egipt, ani Iran nie są już strategicznymi sojusznikami. Myślę, że bojownicy palestyńscy też będą chcieli szybko wyjść z tego konfliktu z twarzą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski