Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To był karny życia

Rozmawiał Andrzej Stanowski
Filip Drzewiecki został bohaterem Cracovii w ostatnim meczu play-off
Filip Drzewiecki został bohaterem Cracovii w ostatnim meczu play-off Andrzej Banaś
Rozmowa z FILIPEM DRZEWIECKIM, hokeistą Comarch Cracovii

- Wracacie z Sanoka z jednym zwycięstwem. Czy to był wasz cel minimum?

- Nie zakładałem sobie ani planu minimum, ani maksimum. Jechaliśmy do Sanoka, by wygrać oba spotkania. Jest jedno zwycięstwo i trzeba się z tego cieszyć. Rywal jest naprawdę bardzo mocny, każdy pojedynek jest bardzo wyrównany.

- W pierwszym meczu o waszej wygranej decydowały dopiero karne. Decydującego strzelił Pan. Podobno miał strzelać Petr Sinagl, ale zrezygnował z próby.

- Tego nie wiem. Staliśmy w boksie, dostałem polecenie od trenera. Zrobiłem najazd na bramkę i udało mi się wymanewrować bramkarza. Moja radość była duża, ale teraz wszystko było w rękach Rafała Radziszewskiego, bo gospodarze kończyli serię karnych. Rafał spisał się wspaniale, nie dał sobie strzelić gola. Pięć obronionych karnych to z jego strony wielki wyczyn.

- Czy już kiedyś Pana karny decydował o awansie?

- Nie przypominam sobie. Raz chyba w półfinale Pucharu Polski z GKS Tychy strzelałem karnego, ale nie pokonałem bramkarza. Dlatego mogę powiedzieć, że to najważniejszy karny w moim życiu.

- W drugim meczu pod koniec tercji wydawało się, że macie więcej sił od rywala, że zdołacie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

- Z lodu to też tak wyglądało. Pod koniec drugiej tercji mogliśmy parę razy ukłuć rywala. Niestety, w ostatnich 20 minutach nastąpił czarny scenariusz, mecz nie ułożył się po naszej myśli, najpierw padł gol, trochę przypadkowy, kiedy krążek odbił się od bandy na naszą bramkę, potem stracony gol w podwójnym osłabieniu. Chcieliśmy szybko odrobić straty, dostaliśmy czwartą bramkę. Ale nie załamaliśmy się, cały zespól walczył do końca. Zrobiło się 3:4, ale nie udała się nam w ostatnich sekundach gra bez bramkarza i rywal trafił do pustej bramki.

- W drugim spotkaniu trochę za dużo z waszej strony było kar. Można ich było uniknąć?

- Mówiliśmy sobie przed meczem, że trzeba grać czysto. Ale w ferworze walki kary się pojawiają.

- W play-off jest teraz 2:2, co będzie dalej, ile spotkań trzeba będzie jeszcze rozegrać?

- Tego nie wiem. Widać jednak, że nasza półfinałowa para jest bardzo wyrównana, że w każdym meczu wynik jest sprawą otwartą. Myślę, że dużą radość mają kibice hokejowi, bo emocje narastają z każdym meczem. Jestem jednak optymistą, jak zresztą zawsze. Mamy swoje atuty, mamy dobrych zawodników, mądry sztab szkoleniowy. Bardzo liczę na naszych kibiców, że we wtorek licznie zjawią się na lodowisku przy ul. Siedleckiego. Bardzo potrzebny jest nam ich doping. Czasem bywa tak, że już płuca i nogi nie mogą, ale wtedy gra się sercem. W takim momencie nieocenione jest wsparcie kibiców. Dlatego zapraszam wszystkich fanów Cracovii na wtorkową batalię. Bądźcie z nami!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski