Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To był najdłuższy spacer rodziny bobrów, jaki widziałem w życiu. Do tego całkowicie bezcelowy

Grzegorz Tabasz
Bobry są zameldowane nad brzegiem Dunajca. Stamtąd pokonały pole oziminy szerokie na jakieś trzysta kroków. Potem polna droga i wyrobisko pożwirowe wypełnione wodą. Tu już płynęły wodą, jak na doskonałych pływaków przystało. Dobry kilometr wpław.

Jeszcze tylko sto metrów suchym lądem i wreszcie dotarły do celu wędrówki: szpaleru kilkudziesięciu świerków zwyczajnych i kłujących. Bobry podgryzły je co do sztuki. Pewnie ktoś mi powie, iż to nic nadzwyczajnego. Wszak największe gryzonie Europy żyją z tego, co zetną. Nie takie drzewa kładły na ziemię.

Rzecz w tym, iż zwierzaki zdecydowanie unikają przesyconych żywicą iglaków. Owszem, w pobliżu siedliska likwidują niesmaczne gatunki preferując smakowite wierzby i topole, lecz w pobliżu zniszczonych świerków niczego takiego nie było.

I ta odległość! Kilka wypraw przez pozbawioną jadalnych roślin przestrzeń zakończona nieuzasadnioną demolką. Zniszczonych drzew nie zabrały na budulec i porzuciły na miejscu. Ot, chuligański, złośliwy wybryk niegodny bobrzego rodu.

WIDEO: Trzy Szybkie. Krzysztof Kwarciak: Brakuje pomysłu na to, jak Kraków powinien wyglądać

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski