Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To był Pan na Dobczycach

Redakcja
Kazimierz Kowalski Fot. Andrzej Domagalski
Kazimierz Kowalski Fot. Andrzej Domagalski
POŻEGNANIE. Kazimierz Kowalski - z wykształcenia dyplomowany kuśnierz - był człowiekiem niezwykle aktywnym. Zostanie zapamiętany jako miłośnik rodzinnego miasta i teatru oraz inicjator odbudowy zamku.

Kazimierz Kowalski Fot. Andrzej Domagalski

Grudzień, druga połowa lat 90. Modlitwę i śpiewy w mieszkaniu w bloku - przepisy jeszcze na to zezwalały - przy otwartej trumnie Władysława Polończyka w przeddzień pogrzebu prowadzi niewysoki, dysponujący wyszkolonym mocnym głosem Kazimierz Kowalski. W dzieciństwie i młodości, jak mi później powie, był ministrantem, śpiewał także przez 25 lat w chórze kościelnym, a przede wszystkim przez ćwierć wieku był aktorem, grającym główne role w Amatorskim Zespole Teatralnym w Dobczycach.

Kilka lat wcześniej - w czasach pracy w redakcji "Tempa. Nowości sportu i turystki" poznałem jego brata Władysława Kowalskiego, człowieka, który wskrzesił miasteczko nad Rabą za sprawą wydobycia ruin zamku spod ziemi. - Starałem się starszemu od siebie bratu pomagać i wspierać go w tej wielkiej inicjatywie, jakże potrzebnej naszemu rodzinnemu miastu - tłumaczył podczas jednego z wielu spotkań w latach późniejszych.

Mimo licznych obowiązków zawodowych i społecznych, zmarły w ubiegłym tygodniu Kazimierz Kowalski zawsze znajdował czas na uczestnictwo i prowadzenie pielgrzymek do miejsc kultu religijnego: w Kalwarii był 110 razy, w Częstochowie 50, w Licheniu 20. Przewodniczył również pielgrzymkom do Mogiły i Łagiewnik.

Minęło dobrych kilka lat, Kazimierz Kowalski zajmująco opowiada o nieistniejącym już kinie Raba w Dobczycach, usytuowanym za obecnym budynkiem gminy. Od 1953 roku przez 37 lat był jego kierownikiem, a później pracownikiem kina objazdowego w Myślenicach. Obsługiwało ono podówczas powiat krakowski, nowotarski i bocheński. Potrafił nader zajmująco opowiadać o swoim życiu i o ukochanych Dobczycach. Pamięci, mimo upływu lat, mógł mu pozazdrościć niejeden, sypał anegdotami niczym z rękawa o wydarzeniach mających miejsce dziesiątki lat temu.

Miał bowiem o czym opowiadać. Jego życie to była swoista kopalnia wydarzeń, nierozerwalnie związanych z miasteczkiem nad Rabą. Rodzina (w styczniu ubiegłego roku wraz z żoną Teresą obchodzili 60-lecie związku małżeńskiego) praca zawodowa, zespół teatralny i odbudowa oraz późniejsza piecza nad zamkiem - to tematy, wokół których toczyło się jego życie.

Kazimierz Kowalski - z wykształcenia dyplomowany kuśnierz - zawsze był człowiekiem niezwykle aktywnym. - Teatr był moją wielką miłością - mówił mi wielokrotnie z błyskiem w oku. - Do zespołu należeli wówczas znani mieszkańcy Dobczyc, każde przedstawienie w tamtych latach było wielkim wydarzeniem. Nie tylko dla nas, grających na scenie, ale i dla publiczności, która - jak to się mówi - waliła drzwiami i oknami na nasze "sztuki". Środki pozyskiwane ze spektakli były przeznaczane głównie na odbudowę zamku. Nie tylko w mojej rodzinnej miejscowości. Jeździliśmy bowiem po całym powiecie. Uzyskane pieniądze z biletów przeznaczaliśmy na rozwój sportu, budowę kościoła w dolnej części miasta, na budynek Sokoła, a najwięcej i najdłużej na odbudowę zamku. W 1964 roku zakwalifikowaliśmy się do wojewódzkiego finału przeglądu teatrów amatorskich, który odbywał się w Zakopanem. Pojechaliśmy wtedy ze sztuką Fredry "Posażna jedynaczka", którą reżyserował mój starszy brat Władysław, ja zagrałem w niej rolę kamerdynera, 80-letniego starca. Miałem wówczas 37 lat. Przewodnicząca jury, ujęta moją grą, kazała mi po obejrzeniu przedstawienia ściągnąć perukę i zdumiona gratulowała mi dobrze zagranej roli. Nie mogła uwierzyć, że taki młody i tak dobrze potrafił zagrać starego sługę. Duża była w tym zasługa charakteryzatora Jakuba Kuźmy. Występ w Zakopanem był naszym wielkim sukcesem, brat Władek jako szef zespołu dostał wówczas nagrodę w wysokości tysiąca złotych. Do finału w Łodzi zakwalifikowano jednak zespół z Zakopanego, który jak się potem okazało był po części profesjonalny, nam pozostała jedynie satysfakcja, byliśmy bowiem absolutnymi amatorami, zakochanymi po uszy w Melpomenie. Najbardziej cenię sobie role Gzymsika z "Romansu z wodewilu", to przedstawienie graliśmy w latach 60. aż 70 razy.
Jako wielki miłośnik rodzinnego miasteczka, wraz z nieżyjącym już starszym bratem Władysławem (1921-1993), podjął się przed laty odbudowy zamku dobczyckiego. Z PTTK w Dobczycach Kazimierz Kowalski związany był nieprzerwanie ponad 50 lat; do dobczyckiego koła wstąpił w roku, w którym zrodziła się myśl odgruzowania góry zamkowej i odbudowania zamku.

- Gdy byłem chłopcem, pasałem na ten górze krowy - wspominał. - Jesienią 1960 roku mój brat Władysław uzyskał zgodę od wojewódzkiego konserwatora zabytków, dr Hanny Pieńkowskiej i można było zacząć realizować nasze marzenia. Nie dostaliśmy pieniędzy, więc członkowie Koła PTTK we własnym zakresie musieli zdobyć pieniądze konieczne do opłacenia robotników i na zakup materiałów. Kopaliśmy przy świeczkach. Ze wsparciem finansowym pospieszyli mieszkańcy Dobczyc oraz miejscowe zakłady pracy. Wraz z bratem Józefem, Edwardem Palonkiem, Janem Dulskim i Tomaszem Bergelem braliśmy udział w pierwszych pracach na wzgórzu. Pod czujnym okiem archeologa, dr. Gabriela Leńczyka usuwaliśmy gruz w baszcie, której mury się zachowały. Obecnie mieści się tam kaplica. Aura pod koniec 1960 roku dopisywała, prace wykopaliskowe trwały więc nieprzerwanie do 22 grudnia. Na wiosnę roku następnego odbudowywaliśmy sale na górnym dziedzińcu, odkryte wcześniej oraz zaczęliśmy odkopywać górny i częściowo dolny zamek.

Kazimierz Kowalski, jako naoczny świadek i uczestnik akcji odgruzowywania zamku, został potem bohaterem telewizyjnego filmu Pan na Dobczycach.

***

Koniec maja tego roku, strażnica w Dobczycach, opóźnione powiatowe Święto Ludowe, wśród gości członek PSL - osiemdziesięcioczteroletni Kazimierz Kowalski.

Siedzi niepozorny, wytłumiony, jedynie błysk w oku świadczy o jego dawnej żywotności. Niespełna dwa miesiące później umiera.

ANDRZEJ DOMAGALSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski