Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To była świetna promocja muaythai

Jerzy Filipiuk
Prawie 600 zawodników i zawodniczek z 39 krajów, 22 medale Polaków, cztery dni walk w hali AWF Kraków i gala finałowa w Kraków Arenie w obecności około 9 tysięcy kibiców – to najkrótsze podsumowanie mistrzostw Europy w muaythai – jednej z największych tegorocznych imprez sportowych w Grodzie Kraka.

Organizatorzy zawodów, które nie dawno odbyły się w Krakowie, Polski Związek Muaythai i Europejska Federacja Muaythai (EMF), zebrali dużo pochwał i od uczestników ME, i od ich obserwatorów.

- Kraków to świetne miejsce do organizacji takich zawodów. Leży w centrum Europy, można do niego dolecieć tanimi liniami, dojechać autostradą. Przyciąga też ludzi swoimi zabytkami, atmosferą. To nie to samo co Portugalia czy Turcja, kraje na końcu Europy. Impreza się udała. Teraz bardzo poważnie myślimy o organizacji w przyszłym roku Pucharu Europy – mówi prezes PZM i sekretarz generalny EMF Rafał Szlachta z Krakowa.

I dodaje: - Organizacja mistrzostw świata to wydatek już rzędu 2-3 miliony złotych. Związek nie stać na taki budżet. Samo oświetlenie na gali finałowej, z laserami po hali, kosztowało 100 tysięcy złotych. Musiałoby w to się więc włączyć w dużym stopniu miasto.

9 tysięcy to frekwencja, jakiej gospodarze innych ME mogliby pozazdrościć Polsce, ale prezes Szlachta czuje niedosyt.

- Liczyliśmy, że bardzo tanie bilety, w cenie od 10 do 30 złotych, a także nowa hala, przyciągnie więcej osób i wypełni się ona nawet w całości. Dużo biletów rozdaliśmy. Ale na to potrzeba pracy kilku osób przez trzy-cztery tygodnie. A nam brakowało ludzi do pracy. Koordynacją rozprowadzania biletów zajmowała się tylko jedna osoba – Elżbieta Wendeker. Podczas tegorocznych mistrzostw świata w Malezji pracowało 300 wolontariuszy, a myśmy ich mieli 30. Brakowało chętnych do pomocy. Wszystko robiliśmy społecznie. Nie mieliśmy pieniędzy na zatrudnianie ludzi – opowiada szef polskiego muaythai.

Przewodniczącym komitetu organizacyjnego ME był Ireneusz Raś, a wiceprzewodniczącym nieoceniony w działaniu Andrzej Pawelec. Słowa podziękowań należą się też rektorowi AWF prof. Andrzejowi Klimkowi i dyrektorowi Zarządu Infrastruktury Sportowej w Krakowie Krzysztofowi Kowalowi.

Jak zwykle polski światek muaythai wspierał ambasador Tajlandii w naszym kraju Bansarn Bunnag, który ufundował puchary.

Pomocą w organizacji ME służył też m.in. rektor Akademii Muzycznej w Krakowie, prof. Zdzisław Łapiński, który poleciał do Tajlandii, by nawiązać kontakty z tamtejszą uczelnią muzyczną i zainspirował powstanie fanfar ME (skomponował je Karol Nepelski).

Galę finałową transmitował Polsat Sport. - Telewizja zwykle nie jest zainteresowana relacjami z walk muaythai - w dodatku w tak dobrym czasie antenowym jak niedzielny wieczór - bo to jest dla niej może 50. sport pod względem popularności. Ale Polsat Sport zaryzykował. I z tego, co wiem, telewidzowie byli zadowoleni – podkreśla prezes Szlachta.

Z organizacji ME bardzo zadowolony był sekretarz generalny Międzynarodowej Federacji Muaythai Amatorskiego (IFMA) i wiceprzewodniczący Międzynarodowej Federacji Muaythai Zawodowego Stephan Fox, podkreślając, że wypadły one bardzo dobrze pod względem promocji boksu tajskiego, polepszenia jego wizerunku, co ma duże znaczenie w staraniach o olimpijski status muaythai.

Władze Polskiego Związku Muaythai chcą przekuwać medialny sukces ME na codzienną pracę.

- Naszym celem w tym roku jest otwarcie w każdym klubie muaythai sekcji dla dzieci. To będzie procentować w przyszłości, bo wyrosną z nich świetni kadeci i juniorzy. Przyjmujemy dzieci od 7. roku życia. Dzieci do lat 14 nie mogą stosować uderzeń na głowę, mają na sobie pełne zabezpieczenie, ochraniacze. Starsze dzieci mogą walczyć bez używania łokci i kolan. Dopiero od 16. roku życia dozwolone jest używanie pięści, łokci, kolan i goleni – mówi prezes Szlachta.

W klipie promocyjnym muaythai, przygotowanym we współpracy z Urzędem Miasta Krakowa, w którym w rolę głównego bohatera wcielił się 15-letni zawodnik krakowskiego kubu Am Nat, Paweł Godyń (w ME zdobył brązowy medal w gronie kadetów), widzimy chłopca eksperymentującego z dopalaczami i narkotykami, który trafia do gymu i zaczyna ćwiczyć boks tajski, a potem odnosi sukcesy.

-To pokazuje, że nigdy nie jest za późno na trening, że można wyjść ze złego otoczenia. Muaythai to jeden z lepszych sposobów na wyładowanie swoich emocji przez młodych ludzi. Zamiast bić się na ulicy, niech walczą na ringu, według sportowych reguł – zaznacza szef polskiego boksu tajskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski