Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To była wybuchowa posesja

Aleksander Gąciarz, Małgorzata Więcek
Podejście do posesji, na której znaleziono pociski, było wczoraj przez kilka godzin niemożliwe
Podejście do posesji, na której znaleziono pociski, było wczoraj przez kilka godzin niemożliwe Aleksander Gąciarz
Racławice. Prawie 330 pocisków artyleryjskich znaleźli wczoraj rano policjanci na posesji, należącej do 40-letniego mieszkańca Racławic. Z powodu powstałego zagrożenia ewakuowano około czterdziestu mieszkańców najbliższych domów.

Policja wpadła na trop niezwykłego arsenału po tym, gdy anonimowy rozmówca powiadomił funkcjonariuszy w Brzesku, że po jednym z tamtejszych osiedli spaceruje mężczyzna, który w foliowej reklamówce nosi pocisk artyleryjski.

Utrącony zapalnik

Tym mężczyzną okazał się 39-letni mieszkaniec Brzeska, trudniący się zbieractwem złomu. To on dzień wcześniej przywiózł pocisk z Racławic.

- Zabrał go jako złom z jednego z gospodarstw, nie zdając sobie do końca sprawy z tego, że może on stanowić poważne zagrożenie - mówi Bogdan Chmielarz, szef wydziału dochodzeniowo-śledczego Komendy Powiatowej Policji w Brzesku.Wczoraj pociskiem zajęli się saperzy z Krakowa. Przyznali, że był niebezpieczny. - Miał utrącony zapalnik - zdradził chorąży Maciej Mordawski, dowódca 32. Patrolu Rozminowania.

Konieczna ewakuacja

Wczoraj około godz. 7 rano na posesji w Racławicach pojawili się policjanci z KPP w Miechowie oraz KWP w Krakowie. Wspomagali ich strażacy zawodowi i ochotnicy oraz zespół ratownictwa medycznego.

Na miejscu znaleziono 328 pocisków, pochodzących prawdopodobnie z czasów II wojny światowej. Część z nich była zgromadzona w budynku gospodarczym i przykryta słomą. Druga część została złożona na podwórku.
Jak informuje rzecznik miechowskiej policji asp. Ewa Kądziołka, część z pocisków była uzbrojona, w związku z czym zaszła konieczność ewakuacji mieszkańców najbliższych domów.

- Rano mieliśmy tu mnóstwo ludzi. Większość z nich zadeklarowała, że zatrzyma się na ten czas u swoich rodzin. My musimy zapewnić lokal zastępczy trzem samotnym starszym osobom oraz matce z dwójką dzieci - informowała w południe zastępca wójta Racławic Małgorzata Sadowniczyk.

Jak zapewniła, gmina jest w stanie zająć się mieszkańcami, którzy nie mogli wrócić do swoich domów.

[b]Skąd to wziął?[/b]
Wczoraj policja prowadziła czynności, które miały m. in. dać odpowiedź na pytanie, w jaki sposób mieszkaniec Racławic wszedł w posiadanie tak dużej ilości pocisków i co zamierzał z nimi zrobić. Zdaniem st. asp. Stefana Kwietnia, kierownika nieetatowej grupy minersko-pirotechnicznej KPP w Miechowie, potencjalne zagrożenie, jakie stwarzał dla siebie i mieszkańców posiadacz arsenału było ogromne. Ewentualna eksplozja mogła wywołać tragiczne skutki.

Ewakuacja i kilkugodzinna blokada drogi dojazdowej, przy której znajduje się "uzbrojona" posesja, wywołały duże zainteresowanie i liczne komentarze ze strony mieszkańców. Ci nie ukrywali swojego zaskoczenia. Czterdziestolatek mieszka w Racławicach od dziecka. Zdaniem naszych rozmówców nigdy nie zdradzał większego zainteresowania militariami. Przynajmniej nikt tego nie zauważył. - Skąd się u niego mogła wziąć taka ilość? Nigdy nie widziałem, żeby chodził po polach, czy lesie i czegoś szukał. Przecież pod domem tego nie wykopał - mówi jeden z napotkanych mężczyzn.

Wykopał albo znalazł

Inny mieszkaniec wsi przypomina, że podczas wojny w tym rejonie toczyły się walki i domyśla się, że sąsiad mógł znaleźć pociski podczas prac ziemnych. - On pracował koparką. Pewnie gdzieś to wykopał i zamiast zadzwonić na policję, zwiózł wszystko do domu - przypuszcza.

Policja nie potwierdzała jednak wczoraj informacji o przypadkowym wykopaniu pocisków. Wiadomo natomiast, że związek ze sprawą mogły mieć jeszcze dwie inne osoby. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że przynajmniej jedna z nich jest nieletnia.

Zdaniem sąsiadów mężczyzna, u którego znaleziono pociski, mieszkał ze swoją partnerką. Pracował dorywczo w jednej z firm budowlanych na terenie powiatu miechowskiego. Okoliczni mieszkańcy przekonują, że nie mieli pojęcia o tym, co sasiad może przechowywać na swojej posesji. - Tam nawet ciężko byłoby wejść, bo miał małe psy, które ujadały - przypominają.
Wczoraj przed godz. 14 w Racławicach pojawili się saperzy, którzy wywieźli z posesji znalezione pociski. Po godzinie 15 ewakuowani mieszkańcy Racławic mogli wrócić do swoich domów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski