Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To było mistrzostwo świata

BD
W listopadzie ubiegłego roku, kiedy Sportowa Spółka Akcyjna Unia Tarnów była na skraju przepaści, prezesem został Jerzy Jabłecki. Dzięki jego pracy oraz pozostałych działaczy i przede wszystkim trenerów, udało się utrzymać zespół koszykarzy w ekstralidze. Po 6 miesiącach pracy zrezygnował z pełnionej funkcji. Przyszła więc pora na podsumowanie tego okresu.

Jerzy Jabłecki:

   Przejął Pan stery w spółce w bardzo trudnym okresie. Praktycznie nie było zespołu, na koncie tylko jedna wygrana, a do tego pusta kasa.
   - Dokładnie 20 listopada, kiedy obejmowałem stanowisko, tak wyglądała sytuacja. Dlatego podjęliśmy działania, mające na celu odbudowę zespołu, który mógłby dokończyć sezon, nie chcieliśmy dopuścić do ogłoszenia upadłości spółki. Naszym celem było także powołanie Rady Patronackiej, odbudowanie zaufania kibiców i przede wszystkim utrzymanie zespołu w ekstraklasie.
   Jak ocenia Pan, udało się wykonać ten plan w 100 %?
   - Zacznijmy od zespołu. W listopadzie na treningach było 6 zawodników. Drużyna była całkowicie rozbita. Dobiegał końca okres transferowy. A więc trzeba było podejmować błyskawiczne kroki, mające na celu odtworzenie zespołu. W międzyczasie odszedł jeszcze z zespołu Mirek Łopatka, który nie zgodził się grać za mniejsze pieniądze. Powoli odzyskiwaliśmy zaufanie kibiców, którzy zaczęli utożsamiać się z zespołem. Wreszcie przychodzili na mecze i wiedzieli, kto gra. Wcześniej w każdym meczu pojawiały się nowe, nieznane nazwiska.
   Jak wyglądała sytuacja finansowa ?
   - Stan finansowy spółki był fatalny. Zawodnicy od lipca nie otrzymali pieniędzy. Do tego dochodził brak jakichkolwiek umów sponsorskich. Brak umowy z Zakładami Azotowymi, naszym głównym i strategicznym sponsorem. Powoli zaczęło się to zmieniać. Odnowiliśmy kontakty z osobami ze świata biznesu, z politykami, ludźmi wpływowymi, którzy są życzliwi koszykówce w Tarnowie. Została reaktywowana Rada Patronacka, w skład której weszli m.in. Aleksander Grad, Janusz Wiśniewski, Andrzej Skrzyński, Ryszard Półtorak czy Władysław Padło.
   Pod względem sportowym było bardzo kiepsko ?
   - Zaczynaliśmy z jedną wygraną w Stargardzie Szczecińskim, gdzie w tym okresie Spójnia przeżywała duże "zawirowania" m.in. spowodowane zmianą na stanowisku trenera. W tym momencie zespół z Rudy Śląskiej, który w końcu rozgrywek był za nami, miał 8 zwycięstw.
   W tym momencie nikt nie spodziewał się, że to Pogoń spadnie do I ligi.
   - Kandydatami była przede wszystkim Unia i ewentualnie ktoś z trójki Noteć, Czarni i Spójnia. My otwieraliśmy tę nieformalną listę kandydatów do spadku. W Rudzie natomiast i działacze i trenerzy nie wierzyli w to, że my możemy się jeszcze odbudować.
   Odbudowa była praktycznie od podstaw.
   - Zgadza się. Sprowadziliśmy z powrotem Dudę, Romanka, Rusinów i Dolińskiego, którzy niemalże zostali wyrzuceniu z klubu. Oni mieli tworzyć trzon zespołu. Okazało się, że nie wszyscy przepracowali dobrze okres przygotowawczy i nie są w stanie sprostać wymogom ekstraklasy. Wyjątkiem byli Jurek Duda i Zbyszek Doliński, którzy okazali się bardzo przydatni. To jest dowód na to, że gdyby otrzymali szansę od początku sezonu, mogliby stać się jeszcze mocniejszymi ogniwami zespołu. Proszę zobaczyć na grę Łukasza Seweryna. Tam, gdzie występował, otrzymywał szansę gry. Czy to w Zagłębiu Sosnowiec czy u nas. W Tarnowie był u nas najlepszy, trafił także do szerokiej kadry Polski.
   Który okres dla Pana był najtrudniejszy w tej półrocznej pracy ?
   - Zdecydowanie czas od Świąt Bożego Narodzenia do początku stycznia. Pojawili się zawodnicy zagraniczni. Trzeba było wszystko jakoś poukładać. Do tego doszło spotkanie ze Spójnią, 6 stycznia. Gdybyśmy ten mecz przegrali, to uważam, że byłby to koniec koszykówki w Tarnowie. Zespół zagrał wspaniały pojedynek, myślę, że jeden z najlepszych w historii. Ta wygrana dała nam nadzieję na to, że coś w tym składzie możemy osiągnąć. Mając na myśli "skład", chodzi tu o zawodników, trenerów i ludzi, pracujących w spółce.
   W jakim elemencie byliśmy lepsi od Pogoni ? Zdaniem trenera Wojciecha Krajewskiego o wszystkim zadecydował bardziej wyrównany skład.
   - Na pewno jest to jeden z elementów który zadecydował o naszym sukcesie. Ale potrzebna jest również odrobina szczęścia. Trener Krajewski miał to nieszczęście, że w decydujących momentach jego zespół trapiły kontuzje. Kłopoty ze zdrowiem mieli Mirosław Frankowski, a także Marcin Kuzian. Poza tym chyba zbyt szybko uwierzyli, że już jest wszystko ułożone. Podobnie zresztą było w innych klubach. Nasze zwycięstwa, co podkreślają prezesi słabszych klubów, zmusiły ich do inwestycji. Widząc nasze sukcesy musieli ściągać nowych graczy, szukali wzmocnień. Oni w grudniu myśleli, że liga się już dla nich skończyła, że małym kosztem dograją do końca sezonu. Stało się inaczej. Do Słupska ściągnięto Hlebowickiego, do Stargardu Atkinsa, Turnera i Stulgę.
   Jak utrzymanie Unii zostało odebrane w środowisku prezesów klubów Polskiej Ligi Koszykówki?
   Padało poza gratulacjami określenie "mistrzostwo świata". Nikt się tego nie spodziewał. Przykre jest natomiast to, że ten wynik nie miał praktycznie żadnego echa w Tarnowie. Nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Może ludzie już przyzwyczaili się do basketu w ekstraklasie.
   Zawodnicy walczyli o utrzymanie, ale jednocześnie dały się słyszeć głosy niezadowolenia ze względu na zaległości finansowe wobec graczy.
   - Mówiłem już o tym, że polscy zawodnicy nie mieli wypłaconych pieniędzy od lipca. Zaczęliśmy im płacić na bieżąco, podobnie jak zawodnikom zagranicznym. Wobec tych drugich wywiązywaliśmy się z kontraktów, ale wobec Polaków cały czas był jeszcze stary dług, którego nie spłacaliśmy. Na koniec sezonu wyszła różnica. Chcę tylko dodać że spółka nie zwiększyła długu. Wręcz przeciwnie, w nieznaczny sposób zostały te długi zmniejszone.
   Kilka dni temu złożył Pan rezygnację. Skąd taka decyzja ?
   - Wiele przyczyn się na nią złożyło. Przez te pół roku pracowałem bardzo intensywnie. Trzeba było ratować dosłownie wszystko naraz. Zarówno kwestie organizacyjne, jak i sportowe. W jakiś sposób zmęczyłem się i "wypaliłem" tą działalnością. Jednocześnie cały czas toczy się konflikt na linii SSA - główny akcjonariusz ZKS Unia. Chodzi tu o kwestię hali lodowiska. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie mogę liczyć na pozytywną reakcję drugiej strony, czyli klubu. Chciałem wiele spraw w tej kwestii zmienić, zreorganizować. Może to moja osoba jest przyczyną tego konfliktu, więc chyba powinienem odejść.
   Pojawiły się również opinie, że ta decyzja jest podyktowana tym, że zawiedli Pana ludzie, którzy obiecali pomoc.
   - Jest na pewno w tym trochę prawdy. Ale jednocześnie musimy wziąć pod uwagę, że nasza gospodarka jest w fatalnym stanie. Firmy i zakłady mają olbrzymie problemy z przetrwaniem. I rozumiem to, że, jeżeli firma ma kłopoty, to pieniądze nie zostaną wydane na sport. Muszę tu wspomnieć o kompletnym braku zainteresowania władz miejskich, które w ogóle chyba nie zdają sobie sprawy, że promujemy Tarnów w całej Polsce. Spotykając się z prezesami innych klubów, cały czas słyszę o pomocy władz miejskich zespołom koszykarskim. Prezydenci są honorowymi prezesami. Włączają się do działania radni. U nas tego nie ma. Może to się zmieni wraz z wyborami samorządowymi. Ale musimy popierać tych ludzi, którzy są za sportem, którzy chcą coś dla sportu zrobić. O Tarnowie wiadomo w naszym kraju przede wszystkim dzięki koszykówce i żużlowi. Ludzie na północy kraju nie wiedzą, gdzie Tarnów się znajduje.
   Co jest potrzebne poza pieniędzmi, żeby SSA Unia mogła normalnie
   Co jest potrzebne poza pieniędzmi, żeby SSA Unia mogła normalnie funkcjonować ?
   Potrzeba przede wszystkim dobrej organizacji, zaangażowanych ludzi. Myślę, że mój następca Jerzy Marciniak zna się na tym. Ma doświadczenie. Życzę mu wszystkiego dobrego i niech mu się uda zrealizować wszystko, co zaplanuje. Fundament zespołu jest zrobiony. Ośmiu graczy ma kontrakty. Na pewno nie są to zawodnicy, którzy mogą już stanowić o sile drużyny, ale dwóch - trzech może już być w składzie. W sytuacji, kiedy większość zespołów ma problemy finansowe, ta drużyna przy umiarkowanych wzmocnieniach ma realne szansę na utrzymanie. Poza tym wreszcie niektórzy gracze będą mogli udowodnić swoją przydatność. (BD)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski