Andrzej Róg, Jacek Cygan, Kamila Klimczak, Marta Bizon, Renata Świerczyńska Fot. Wacław Klag
Paweł Głowacki: SALONY
Tak, kolejna rzecz, którą lubi Cygan, to okrywać świat puchowym kocem swej do siebie prawie modlitwy. Lubi uśmiechnąć się delikatnie, spojrzeć nad naszymi głowami, spojrzeć tam, w daleką stronę, spojrzeć i dostrzec coś dla nas niedostępnego - po czym lubi opowiedzieć nam o genezie swego wiersza, który zaraz nam przedstawi osobiście, gdyż - jak wyznał na niedzielnym Salonie Poezji - poeta czytający swe utwory to tajemny rytuał... Nikt na widowni nie śmiał rzec "amen". I słusznie. To był dopiero początek. Do końca została godzina - czas, co dowiódł, że Cygan lubi też swych przyjaciół, którzy, jak Andrzej Zieliński, przybyli, by być z Cyganem w chwili jego lirycznej spowiedzi, bądź - Marta Bizoń, Kamila Klimczak, Renata Świerczyńska, Andrzej Róg - po to, by przeczytać i odśpiewać frazy Cygana, oraz by dodać wierszom uroku grą - Halina Jarczyk na skrzypcach, Konrad Mastyło na fortepianie. Ba! Pojawił się nawet najwspanialszy klezmer - sam Leopold Kozłowski!
Czytali więc przyjaciele Cygana, których Cygan lubi, oni i sam Cygan czytali utwory z nowego tomu Cygana "Pies w tunelu" i śpiewali stare pieśni do słów Cygana, choćby tę o czasie, co nas uczy pogody. Okazało się, że Cygan lubi psy bezdomne, biedne i głodne, a także lubi swój ból, którego doznaje na widok zwłok psa, leżących gdzieś przy drodze. Lubi kawę ze śmietaną w ogródku kawiarni rzymskiej, bo gdy ją popija - widzi ciemne od spodu oliwki na oliwkowym drzewie, które mu przypominają oczy jego ociemniałej mamy. Wracając do bólu - Cygan najwyraźniej lubi też dzielić się z nami bolesnymi wrażeniami z oglądania bladych, już chłodnych, lecz wciąż czułych rąk jego zmarłej mamy. Lubi wyszeptać refleksję o istocie poezji, która to poezja potrafi czasem wyciągnąć na jaw linie papilarne zła. Lubi pisać o śmierci ścierającej watką z twarzy umarłych życie. Lubi starość tulipanów, gdyż przychodzi ona tak szybko. Lubi bruzdę zrobioną w pocie czoła, a także rzymianina czyniącego Cyganowi wyznanie, że oto są kłopoty z odprowadzaniem łez. Co jeszcze?
Plażę, która jest jak biurko, i morze niczym inkaust. Pytanie: dokąd odchodzą przyjaźnie? Wenecję grającą z wodą o swą duszę. Blaknące na ścianach krakowskiego Kazimierza żydowskie napisy, tutejsze drzewka oraz bramy i sienie, w których dziś spoczywa tylko milczenie, a jeśli już coś szumi - to jedynie pamięci wiatr, pamięci o tych, co byli tu tyle lat i nie wiadomo, czemu poszli nagle w świat... Tak, lubiąc to i tysiąc innych cudowności, Cygan lubi też ciekawie rymować. Słowem - lubi cały świat. A świat niechybnie lubi Cygana. Więc - przytulmy się wzajem. I pocałujmy się. I zapłaczmy. I zjedzmy mordoklejkę. Koniecznie wielką. Mała nie uchodzi.
Teatr im. Juliusza Słowackiego. 352 Krakowski Salon Poezji. Wiersze Jacka Cygana czytali i śpiewali: Marta Bizoń, Kamila Klimczak, Renata Świerczyńska, Andrzej Róg. Grali: Halina Jarczyk na skrzypcach, Konrad Mastyło na fortepianie. Gospodyni Salonu: Anna Dymna, Anna Burzyńska i Józef Opalski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?