Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To, czego nie strawił ogień, zostało zalane przez wodę w czasie gaszenia

Łukasz Bobek
- Niedawno kupiliśmy meble kuchenne na kredyt. Teraz z mebli i kuchni nic nie zostało. A kredyt musimy dalej spłacać. Nie wiem, jak sobie teraz poradzimy - mówi Wojciech Uznański.
- Niedawno kupiliśmy meble kuchenne na kredyt. Teraz z mebli i kuchni nic nie zostało. A kredyt musimy dalej spłacać. Nie wiem, jak sobie teraz poradzimy - mówi Wojciech Uznański. Łukasz Bobek
Zakopane. Dziewięć osób z ulicy Karłowicza w Zakopanem nie ma gdzie mieszkać. Uciekając przed ogniem, nie zdołali nic zabrać z domu.

Trzy rodziny, w sumie dziewięć osób, straciły dach nad głową. Ogień zabrał im wszystko, nawet ubrania. Chcą odbudować swój dom, ale potrzebują pomocy. Sami nie dadzą bowiem rady. Nie byli, niestety, ubezpieczeni.

Do pożaru przy ul. Karłowicza w Zakopanem doszło w nocy z czwartku na piątek. - Była gdzieś 2-3 w nocy - opowiada Wojciech Uznański, mieszkający z rodziną w spalonym domu. - Wszyscy już spaliśmy. Nagle moja żona się zerwała, bo usłyszała zza ściany, jak Andrzej, syn mojego kuzyna, krzyczy, że chyba się pali- dodaje.

Gdy domownicy się przebudzili, gęsty dym wdarł się już do pokoi. - Zbiegaliśmy klatką schodową, już niemal dusząc się od dymu. Naprawdę nie mieliśmy czasu, aby zabrać cokolwiek - opowiada zdruzgotany pan Wojciech.

Jak wspomina, córka zdążyła złapać jedynie klatkę z ptakiem. On zaś uszedł z życiem w piżamie i starej kurtce. - Reszta naszych rzeczy spaliła się. Nie mamy nic. Został mi tylko telefon komórkowy, ale na razie jest nieczynny, bo spaliła się ładowarka - rozkłada ręce. Gdy wybiegli z budynku, ogniem zajęte już było całe poddasze. Straż pożarna przyjechała kilka minut po alarmie.

- Na miejscu stawiło się 12 jednostek straży. Akcja była o tyle trudna, że w nocy wiał mocny wiatr. Ogień szybko więc zajął całe poddasze. Górne piętra budynku nie nadają się do zamieszkania - podkreśla Grzegorz Worwa, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Zakopanem.- Na razie nie wiemy, co było przyczyną pożaru. Ze wstępnych szacunków wyliczyliśmy, że straty po pożarze to około 300 tysięcy złotych - dodaje.

To, czego nie strawił ogień, zostało zalane przez wodę w czasie akcji gaśniczej. Budynek zaś nie był ubezpieczony.

Pomoc pogorzelcom zaoferował zakopiański magistrat.- Byliśmy na miejscu. Rozmawialiśmy już z właścicielem spalonego domu. Zaproponowaliśmy im miejsce noclegowe w Zakopiańskim Centrum Edukacyjnym - mówi Mariusz Koperski, wiceburmistrz Zakopanego.

Urząd miasta wysłał także na miejsce pożaru ekipę interwencyjną, która pomagała pogorzelcom sprzątać. Spółka komunalna Tesko podstawiła im z kolei duży kontener na śmieci.

- Będziemy starać się pomóc tym ludziom jak tylko będziemy mogli - zapowiada wiceburmistrz Koperski.
Interweniować będą także zakopiańscy radni. Jan Gąsienica Walczak, radny, który już nieraz pokazał, że potrafi zorganizować skuteczne wsparcie, zapowiedział, że spotka się z pozostałymi radnymi i będzie starał się zorganizować pomoc dla pogorzelców z ulicy Karłowicza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski