Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To dopiero początek

Rozmawiał Wacław Krupiński
Stanisław Słowiński: - Skrzypce to instrument dla mnie
Stanisław Słowiński: - Skrzypce to instrument dla mnie fot. Paweł Mazur
Jazz. STANISŁAW SŁOWIŃSKI, którego kwintet zdobył Grand Prix 39. Międzynarodowego Konkursu Jazz Juniors - o swej fascynacji Karolem Szymanowskim i Krzysztofem Komedą

- Macie już Grand Prix i...?

- Wielka radość. I zaskoczenie. Też spore. Przez co nie chcę powiedzieć, że nie jechaliśmy po to, aby wygrać, bo to mijałoby się z celem. Ale nigdy nie wiadomo, w jaką stronę pójdzie werdykt. Teraz musimy się skupić na tym, jak ten laur najlepiej wykorzystać.

- Gdybym poprosił o wskazanie źródeł inspiracji i kierunków, w jakich Pan podąża jako twórca muzyki...

- Jeden wyznacznik jest nadrzędny: chcę tworzyć muzykę, która niesie treść, jest narzędziem do wyrażania myśli, emocji.

- Jakieś nazwiska mistrzów?

- Zacznę od Karola Szymanowskiego, którego kompozycję graliśmy w konkursie Jazz Juniors, bo to wyprzedzający swój czas geniusz, który miał na mnie wielki wpływ. Jego muzyka brzmi tak, jakby była pisana współcześnie. Bardzo dużo ostatnio słucham młodego trębacza jazzowego Christiana Scotta, w którego muzyce jest niesamowita energia.

- A jakiś klasyk jazzu?

- Bez wątpienia Krzysztof Komeda. Odbierając Grand Prix dowiedziałem się, że właśnie tego dnia minęło pięćdziesiąt lat od nagrania przez niego płyty „Astigmatic”, która jest jedną z moich ukochanych. To był dodatkowy szok i znak, że nic nie dzieje się przypadkiem.

- Skąd wybór skrzypiec jako instrumentu? Bo były w rodzinie?

- To instrument, z którym miałem styczność od najmłodszych lat - rodzice grają na skrzypcach, tata co nieco również na altówce, po którą coraz częściej ostatnio sięgam. To był naturalny wybór, ale mimo początkowego zapału do grania i nauki, musiało minąć 10 lat, abym zdał sobie sprawę z tego, że skrzypce to instrument dla mnie.

- Od paru lat muzycznie podążał Pan w rozmaitych kierunkach. Teraz jazz będzie tym jedynym?

- Wciąż jestem zaangażowany w kilka projektów, które orbitują dość daleko, co pozwoliło mi zrozumieć różne odmienne stylistyki i koncepcje grania. Ale głównie chcę pracować nad wykształceniem na tyle świadomego własnego języka, by pozwolił mi poruszać się w różnych rejonach, bez niepotrzebnych kompromisów.

- Mieć własny, wyrazisty język. To w muzyce najtrudniejsze. Bo to oznacza, mówiąc krótko, granie muzyki Stanisława Słowińskiego.

- I na pewno w kwintecie, z którym już przygotowaliśmy materiał na pierwszą płytę. A wkrótce zaczniemy pracować nad kolejną. Chciałbym, by to właśnie kwintet kształtował mój muzyczny język.

- Przez dwa lata był Pan w krakowskiej Akademii Muzycznej studentem Roberta Kabary...

- To był świadomy wybór. Znałem pana Kabarę jako koncertmistrza Sinfonietty Cracovii. Znałem jego osiągnięcia, nagrania. To były dla mnie dwa przełomowe lata. Bez nich nie mógłbym grać tego, co obecnie.

- Co po Grand Prix, jak zechce Pan ów laur wykorzystać?

- Intensywna praca i liczenie, że Grand Prix to dopiero początek, że członkowie międzynarodowego jury, zaangażowani w przemysł muzyczny w różnych częściach świata, pozwolą nam zrobić kolejne kroki. Naturalnie, to my musimy chcieć i wiedzieć, dokąd podążamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski