Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To jest nasze święto

Redakcja
Czego uczy nas dziś historia, gdy 11 listopada obchodzimy Święto Niepodległości? Po pierwsze, że po przeszło stu latach niewoli naród, który pamięta o swojej dumnej przeszłości, może spełnić pragnienie pokoleń i odzyskać własne, niepodległe państwo. Po drugie, że pomimo przelanej krwi, ale i wytężonej pracy dla odbudowania i umocnienia tego państwa – może je ponownie utracić.

Ryszard Terlecki: WSZYSTKO JEST POLITYKĄ

Przez ponad dwadzieścia ostatnich lat zdążyliśmy już przyzwyczaić się do naszej niepodległości. Tak bardzo, że zapomnieliśmy o okolicznościach, w jakich Polska popadała w niewolę u obcych. A także jak wielu Polaków było z tego faktu zadowolonych, spodziewając się korzyści, zabiegając o posady i awanse, uwalniając od odpowiedzialności za większe i mniejsze łajdactwa. W czasie drugiej wojny światowej kolaboracja z Niemcami była zjawiskiem marginalnym, ale już do kolaboracji z Sowietami garnęło się sporo zarówno rozmaitej szumowiny, jak i wykształconych nieudaczników, którym zdrada otwierała drzwi do dochodowych karier.

Dlatego nie powinien nas zaskakiwać fakt, że i dziś wielu nie ma nic przeciwko temu, żeby – za odpowiednie finansowe gratyfikacje – rządzili nami Niemcy, Rosjanie, Chińczycy czy ktokolwiek inny, byleby było dużo pieniędzy i przyjemności. Dla wielu jest wszystko jedno, jakie wojsko stoi na warcie przy Grobie Nieznanego Żołnierza: znowu nasze, jeszcze nasze, a może już jakieś inne. Oni myślą: co tam dzieci, jakoś będą musiały sobie poradzić, co tam wolność, zawsze trzeba kogoś słuchać, co tam honor, honorem jeszcze nikt się nie najadł. Oni patrzą na nas, gdy idziemy pochodem przez miasto 11 Listopada jak na dziwaków. I pod naszym adresem zadają najważniejsze dla siebie pytanie: co oni z tego mają?

Co my z tego mamy? Chwilę radości, gdy śpiewamy hymn, a zdziwione gołębie wzbijają się ponad dachami. Trochę dumy, gdy nad idącym tłumem łopoczą biało-czerwone flagi. Odrobinę satysfakcji, gdy oni siedzą w domach i zza firanek trwożliwie nasłuchują naszych pieśni. A przede wszystkim przekonanie, że dopóki obchodzimy to święto, dopóki flagi powiewają z okien mieszkań i domów, dopóki w kościołach śpiewa się "Boże coś Polskę”, znajdzie się nas wystarczająco wielu, aby w razie potrzeby naszej niepodległości bronić.

Tylko my przychodzimy na ten krakowski pochód. Oprócz paru urzędników i przymuszonych oficjeli, nie przychodzą świętować odrodzenia Polski ani Platforma, ani SLD, ani PSL. Dla nich to nie jest ważne święto. Wyślą paru działaczy z wieńcem pod pomnik Grunwaldzki, a publiczność jak co roku przywita ich gwizdami. Bo niepodległość to nie są lewe pieniądze z ustawionych przetargów ani "lody” ukręcone na państwowym urzędzie.

To nie jest bezkarny przekręt, który przedawnił się w sądzie ani spółka powołana do wyłudzania europejskich funduszy. Niepodległość jest troską ludzi uczciwych i odważnych.

Przyjdziemy i tym razem. Wywiesimy flagi. Wypełnimy kościoły. Przypniemy biało-czerwone wstążki.

To jest nasze święto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski