To już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy...

Wprawdzie te pytania pojawiły się już jakiś czas temu, ale wczoraj nabrały większego znaczenia. Spektakularny sprzeciw PSL wobec propozycji PO dotyczących wydłużenia wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę (albo jak kto woli – kategoryczne odrzucenie przez PO propozycji PSL) wywołał spekulacje dotyczące kryzysu w koalicji. Na razie działacze Platformy mówią tylko o „różnicy zdań”, a członkowie PSL podkreślają, że nadal porozumienie jest możliwe, jednak od razu mikrofony i kamery skierowano w stronę polityków z Ruchu Palikota, którzy nie ukrywają, że ich zdaniem reforma emerytalna to konieczność.

Po wczorajszych wydarzeniach niełatwo przewidzieć przyszłość polityczną. Z jednej strony trudno spodziewać się, by wybrani kilka miesięcy temu posłowie chcieli tak łatwo zrezygnować z dobrze opłacanej pracy. Dla nich przedterminowe wybory to jeszcze gorsza perspektywa, niż dla wielu Polaków konieczność pracy do 67. roku życia. Może się jednak okazać, że najwłaściwsze pozostaną słowa piosenki Elektrycznych Gitar.

Ciągle wydaje się, że polska scena polityczna jest tak ugruntowana, iż trudno spodziewać się radykalnych zmian nawet po następnych wyborach. Jeśli już, to nastąpi lekkie – lub może bardziej widoczne – odchylenie na lewo, a ściślej: w kierunku Ruchu Palikota. Wtedy jednak reforma emerytalna będzie niczym wobec rewolucji światopoglądowej, a piosenka Elektrycznych Gitar nabierze innego wymiaru.