– Na razie przerywam boksowanie. Niestety trzeba oddać miejsce młodszym – mówił w ringu rozbity fizycznie i psychicznie „Góral” z Gilowic, uważany do niedawna za najlepszego polskiego pięściarza w boksie zawodowym.
Po dwunastu rundach emocjonującego pojedynku w kasynie w stanie Pensylwania trójka arbitrów punktowych, na czele z najbardziej surową dla Polaka sędziną Julie Lederman (110:117 dla Głazkowa), orzekła zdecydowane zwycięstwo 29-letniego „Cara” z Ługańska. Dotkliwa porażka, zamiast jubileuszowej 50. wygranej w karierze, kończy marzenia Adamka o wywalczeniu tytułu mistrza świata w trzeciej kategorii wagowej, po supremacji w wadze półciężkiej i junior ciężkiej.
– Szansa na pas jest teraz żadna, bo przegrałem walkę o pozycję numer 2 (w rankingu federacji IBF, gdzie króluje Władimir Kliczko – red.). Robiłem, co mogłem, ale byłem gorszy. Zawiodłem i przepraszam kibiców – mówił 37-letni Adamek, chłodząc workiem z lodem zbitą na kwaśne jabłko prawą część twarzy i obrzęknięte oko, które puchło od drugiej rundy.
Chwała „Góralowi”, że nie silił się na szukanie usprawiedliwienia i nie kwestionował werdyktu, bo przerost ambicji w kolejnych walkach z pięściarzami lepszymi od Głazkowa mógłby mieć opłakane skutki dla jego zdrowia. Dotąd Adamek jak mantrę powtarzał, że wciąż dysponuje świetnym refleksem, a wieloletnie treningi z Rogerem Bloodworthem zaowocowały dużo lepszym balansem tułowia i unikaniem ciosów. Niestety młodszy o osiem lat Głazkow górował nawet w celności i precyzji lewego prostego, dotychczas firmowego ciosu pięściarza z Żywiecczyzny.
– Uważam, że Tomkowi zabrakło obiektywnej oceny kogoś z boku, komu mógłby zaufać. Pięściarz z wiekiem się zmienia i, jak każdy człowiek, najpierw traci szybkość. Trzeba zdawać sobie z tego sprawę i do możliwości należy adaptować styl walki wraz z doborem przeciwników. A Tomkowi, od kiedy jest w wadze ciężkiej, nigdy nie szło z tego typu zawodnikami – uważa Przemysław Saleta, były mistrz Europy w wadze ciężkiej.
W opinii Salety pojedynek z Głazkowem nie miał prawa toczyć się pod dyktando Polaka, bo nie zostały spełnione warunki właściwego przygotowania oraz wykorzystania swoich atutów i wad przeciwnika.
– Zamiast szybkości, która nigdy już nie będzie taka, jak przed walką z Witalijem Kliczką, Tomek mógł oprzeć plan walki na walorach wieku, czyli wykorzystać przewagę wytrzymałości i doświadczenia w walkach 12-rundowych. Nawet kosztem przegrania pierwszych rund, które tak czy siak wygrywał Ukrainiec. Gdyby zmusił Głazkowa do bójki, jak w ostatniej rundzie, i od początku zadawał sporo ciosów na dół, moim zdaniem byłby górą – twierdzi ekspert i uważa, że „Góral” nie powinien już tracić zdrowia w ringu. – Sądzę, że Tomka czeka walka pożegnalna i da sobie spokój z boksem – mówi Saleta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?