Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nie był spacerek

RS
Cracovia - GKS Katowice 2-0 (0-0)

I liga: Cracovia - GKS Katowice

Cracovia - GKS Katowice 2-0 (0-0)

1-0 Bania 74 min

Sędziował Zbigniew Marczyk z Piły oraz Hieronim Twardosz (Poznań)

Cracovia (1-4-3-3)

Cabaj 5

Radwański 5

Wawrzyczek 5

Węgrzyn 4

Baster 6

Drumlak 4

(46 Citko) 5

Przytuła 5

Giza 6

Bojarski 7

Bania 7

Nowak 4

(46 Szczoczarz) 5

GKS Katowice (1-4-4-2)

Sławik 7

Polczak 4

Widuch 5

Markowski 6

Bartnik 4

(46 Król) 4

Mysiak 4

Czerwiec 6

Wijas 5

Krauze 4

(83 Sroka)

Plizga 6

Kmiecik 4

(76 Onyekachi)

   W sobotę zawodnicy Cracovii zafundowali kibicom (byli tylko ci, którzy posiadali karnety, czyli ok. 3 000) i swemu trenerowi Wojciechowi Stawowemu piłkarski horror. W meczu z ostatnią drużyną tabeli, praktycznie zdegradowanym już GKS Katowice, do 74 minuty był remis 0-0 i dopiero bramka z karnego Piotra Bani przełamała opór rywali.
   To nie był dobry mecz "pasów". Wprawdzie od początku meczu mieli sporą przewagę, ale grali jakoś dziwnie nieporadnie. Akcjom brakowało płynności, przyspieszenia. GKS cofnięty na swoją połowę, bronił się mądrze, mając oparcie w bardzo dobrze usposobionym bramkarzu Sławiku. To on w 16 min wybił na róg piłkę zmierzającą do siatki, tuż obok słupka, po strzale Gizy. W 31 min bramkarzowi GKS dopisało szczęście, kiedy po strzale z kąta Bojarskiego piłka odbiła się od poprzeczki.
   W 31 Sławik znowu wystąpił w głównej roli, Cracovii udała się wreszcie szybka akcja w trójkącie Przytuła - Bojarski - Bania, ten ostatni znalazł się sam przed bramkarzem, który instynktownie odbił piłkę na róg.
   Rzutów rożnych w I połowie mieli krakowianie aż 9, ale bili je fatalnie, bez próby zaskoczenia rywala. Ten element wymaga pilnego poprawienia!
   Goście schowani za podwójną gardą mogli w 42 min prowadzić, najpierw Węgrzyn w ostatniej chwili zablokował strzał Kmiecika z 12 m, potem prawą stroną pobiegł Krauze, podawał do stojącego na 4 metrze Plizgi, który trafił w Cabaja. Ale gdyby piłka nawet wpadła do siatki, gola i tak by nie było, bo sędzia liniowy sygnalizował spalonego Plizgi.
   Na drugą połowę "pasy" wyszły w zmienionym składzie, Citko zajął miejsce Drumlaka, Szczoczarz - Nowaka. I były to korzystne zmiany, choć pierwsi zaatakowali, nieoczekiwanie, goście. W 53 min po strzale z 20 m Czerwca piłka minimalnie minęła słupek. W 56 min, po błędzie Wawrzyczka, w idealnej pozycji znalazł się Plizga, ale Cabaj uratował Cracovię, wybijając piłkę na róg. Za moment prosty błąd przydarzył się Węgrzynowi, ale bez konsekwencji dla Cracovii.
   Ataki Cracovii nabrały tempa, raz po raz gorąco było pod bramka Sławika. 63 min - Bojarski uderza z 17 m, piłka poszybował o centymetry obok słupka. 69 min - po zagraniu Citki Szczoczarz posłał piłkę głową tuż obok słupka. 69 min - kontra gości, Cabaj sprintem wybiegł daleko z bramki aż do narożnika pola karnego, uprzedził Plizgę, który po zderzeniu z bramkarzem padł jak ścięty.
   I wreszcie nadeszła decydująca dla losów meczu 73 minuta, sędzia Marczyk po starciu Bani z Widuchem od razu wskazał na "jedenastkę", którą pewnie wyegzekwował Bania. 4 minuty później było już po meczu, centrę Bani wpakował do własnej bramki Widuch.
   Ale emocje nie skończyły się. W 80 min gościom należał się rzut karny po faulu Cabaja na Plizdze. To był błąd sędziego Marczyka. W 86 min Sławik wyłapał uderzenie Szczoczarza z 14 m, który dostał idealne podanie od Gizy. W 89 min Cabaj po raz kolejny w tym meczu wybiegł daleko z bramki, metr za pole karne, doszło do jego starcia z Onyekachim. Sędzia ocenił to jako faul Cabaja i ukarał go żółtym kartonikiem.
   Zdecydowanie słabszy mecz Cracovii, cieszą tylko punkty, jakże ważne w walce o puchary. Tym razem widoczny był brak w pomocy Arkadiusza Barana, niepewnie grała obrona, nierówno bronił Marcin Cabaj. W pomocy za dużo było chaosu, niecelnych podań, za dużo krótkiej gry. W ataku najgroźniejszy był Marcin Bojarski, szarpał, walczył, strzelał. Piotr Bania do 70 minuty nie błyszczał, potem zrobił to, czego oczekuje się od najlepszego snajpera zespołu. Wywalczył karnego, zdobył z niego bramkę, miał 90 procent zasługi przy drugiej bramce. Został bohaterem emczu.
   - Ten ciężki mecz już za nami, wygraliśmy i to jest najważniejsze. Teraz trzeba o nim zapomnieć i myśleć już tylko o środkowej potyczce z Wisłą w Płocku - mówił po meczu trener Wojciech Stawowy.
   Dzisiaj na to wygląda, że mecz w Płocku prawdopodobnie zadecyduje o tym, czy "pasy" zagrają w europejskich pucharach.
Andrzej Stanowski

Jak padŁy bramki

1-0

Piotr Bania atakowany wpadł w pole karne, gdzie Widuch pociągał go za koszulkę, powodując jego upadek. Karny - Sławik poleciał w lewy róg, Bania ze stoickim spokojem strzelił w prawy.

2-0

Po prostopadłym podaniu Radwańskiego Bania z prawej strony wbiegł w pole karne, podawał w lewo do Szczoczarza. Piłka trafiła w nogę Widucha, zmieniła kierunek i wpadła do bramki.

Zdaniem trenerów

152
Nerwy Wojciecha Stawowego

Wojciech Stawowy, trener Cracovii:

- W piątek późnym wieczorem włączyłem w hotelu telewizor, leciał horror. Nie lubię tego rodzaju filmów. Wyłączyłem więc telewizor. Za to miałem dzisiaj horror na stadionie! Gra nie "kleiła" się nam, byliśmy jacyś dziwnie nerwowi. Zastanawiam się, czy fakt, że możemy zająć w lidze bardzo wysokie trzecie miejsce, nie paraliżuje trochę naszych piłkarzy. Drużyna GKS Katowice nam wyraźnie nie "leży", jesienią przegraliśmy w Katowicach 0-1, potem w sparingu w Krakowie wygraliśmy po ciężkiej walce 3-2. Cieszyć się trzeba z punktów. Nadal jesteśmy w grze o europejskie puchary. Teraz przed nami arcyważny mecz w Płocku z Wisłą. Jak oceniam grę Witolda Wawrzyczka? Pozytywnie. Czy zgadzam się na odejście tego piłkarza Cracovii? To nie zależy tylko ode mnie. Nie wiem jakie ma intencje sam zawodnik.

   

Jan Furtok, GKS Katowice:

- To był bardzo przeciętny mecz. Do przerwy moi piłkarze w 100 procentach realizowali założenia taktyczne, piłkarze Cracovii mieli problemy z dochodzeniem do pozycji strzeleckich. Pod koniec mieliśmy wyborną okazję na strzelenie gola. W drugiej połowie nasza gra nie wyglądała już tak dobrze, gospodarze naciskali. Ale nie wiem, jakim wynikiem skończyłby się ten mecz gdyby nie karny. Z mojej ławki trenerskiej trudno mi ocenić, czy sędzia podjął prawidłową decyzję. Sędziowanie było, jak zwykle ostatnio w naszej lidze, słabe. Po stracie bramki z karnego nasza gra siadła. Uważam, że należał się nam choć jeden rzut karny.

(as, rs)

Piotr Bania ma 11 goli na swoim koncie

Najważniejsze są punkty

   Już 11 bramek na swoim koncie ma w tym sezonie kapitan Cracovii Piotr Bania. Właśnie jedenastego gola Bania zdobył z karnego, potem miał duży udział przy drugim golu, bowiem po jego uderzeniu piłkę do własnej bramki skierował obrońca GKS Mirosław Widuch.
- Kibice bardzo długo czekali na pierwszego gola. Graliście słabo...
   - Chcieliśmy szybko strzelić bramkę, w pierwszej połowie były trzy dobre okazje, ale nic nie wpadło. Gdyby jakiś strzał znalazł się w siatce GKS, poszłoby nam zapewne łatwiej. Potem GKS bronił się, choć też groźnie odgryzał. Cieszę się, że w końcu przełamaliśmy opór rywala. Przy strzelaniu karnego staram się zachować spokój, choć w tym meczu nerwy były. Ale spokojnie wyczekałem, co zrobi bramkarz, on poleciał w lewy róg, mogłem spokojnie strzelić w prawą stronę.
- Strasznie męczyliście się, aby zdobyć 3 punkty?
   - Tak, GKS Katowice to taka drużyna, która nam wyraźnie nie leży. Jesienią w Katowicach zabrali nam punkty, wygrali z nami 1-0. Teraz też szło nam ciężko. Najważniejsze, że wygraliśmy, że zainkasowaliśmy trzy punkty. Jest nadal duża szansa na grę w europejskich pucharach.
Notował: AS

Bramki PIOTRA Bani

1 gol z Zagłębiem w Lubinie

1 gol z Górnikiem w Łęcznej

1 gol z Lechem z Poznaniu

1 gol z Polonią Warszawa w Krakowie

3 gole z Wisłą Płock w Krakowie

1 gol z Pogonią w Szczecinie

1 gol z Lechem w Krakowie

1 gol z Polonią w Krakowie

1 gol z GKS w Krakowie

W sumie - 11 goli.

(AS)

Smutny prezes

   Na stadionie Cracovii zjawił się prezes GKS Katowice Piotr Dziurowicz z małżonką. W przerwie meczu uciął sobie pogawędkę z prezesem Cracovii profesorem Januszem Filipiakiem.
   Po meczu prezes Piotr Dziurowicz był smutny. Wiedział, że w związku z wygraną Odry Wodzisław nad Polonią Warszawa 2-1 spadek jego drużyny jest praktycznie przesądzony. - Nie mam pretensji do piłkarzy, walczyli dzisiaj z Cracovią bardzo dzielnie. Wszystko było jednak przeciwko nam. Wracamy do Krakowa bez punktów. Co dalej z GKS? Nie wiem...(RS)

Pech Andruszczaka

   W drużynie GKS Katowice nie pojawił się na boisku 28-letni pomocnik Artur Andruszczak.
   Był nawet wpisany do składu, ale w ostatniej chwili zastąpił go młodszy kolega, 21-letni Maciej Mysiak.
   - Od pewnego czasu mam problemy z mięśniem czworogłowym, wyszedłem na rozgrzewkę, ale poczułem ból i wiedziałem, że nie będę mógł zagrać. Lepszy zdrowy zawodnik niż grający z kontuzją. Dlatego zastąpił mnie Maciek Mysiak - mówił po meczu Andruszczak.
    (rs)

Ryszard Czerwiec rozżalony

Załamać to się powinna

   37-letni Ryszard Czerwiec wyszedł z szatni zdenerwowany i rozgoryczony porażką:
   - Nie było karnego dla Cracovii! To krakowski zawodnik trzymał naszego, a nie odwrotnie. Należała się czerwona kartka dla Marcina Cabaja. Sędzia mógł był faulowany przez bramkarza Cabaja.
- Długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. Po przerwie parę razy groźnie zaatakowaliście...
   - Graliśmy w tym meczu zupełnie dobrze jak na nasze możliwości. Mamy przecież młodą, niedoświadczoną drużynę. Czujemy dużą frustrację. Gdybyśmy przegrali na boisku, to co innego. Ale przegraliśmy poza boiskiem. Nie dołujemy się jednak tym. Teraz gramy u siebie z Odrą Wodzisław, musimy walczyć. Załamać to się powinna Cracovia, jeśli tak dalej ma grać.
- Czy będzie Pan kontynuował karierę piłkarską po zakończeniu sezonu czy też zwiesi Pan buty na kołku?
   - Nie zamierzam kończyć kariery piłkarskiej. Na razie nie wiem - gdzie będę grał, czy dalej w GKS Katowice? To się wszystko okaże po zakończeniu sezonu.
   (RS)

Kontrowersje

   W sobotnim meczu mieliśmy kilka kontrowersyjnych sytuacji. Czy sędzia zareagował prawidłowo? Zapis telewizyjny nie wszystko wyjaśnia, opinie zawodników są, jak to najczęściej bywa, krańcowo różne.

Czy był faul na Bani?

   Czy był karny dla Cracovii w 73 minucie? Bania padł w polu karnym po starciu z Mirosławem Widuchem.
   Piotr Bania: - Byłem ewidentnie przytrzymywany za koszulkę przez Widucha, który obalił mnie na ziemię. "Jedenastka" należała się nam.
   Mirosław Widuch:- To była męska walka ramię w ramie, obaj przepychaliśmy się, ja miałem w pewnym momencie głowę pod ramieniem Bani.
   Zapis telewizyjny pokazuje, że starcie miało miejsce na pewno w obrębie "szesnastki". W telewizji widać ostrą walkę obu piłkarzy, Widuch, przytrzymując za koszulkę Banię, uniemożliwił mu oddanie strzału, spowodował jego upadek.

Kto autorem drugiego gola?

   Komu zaliczyć bramkę zdobytą przez Cracovię w 78 minucie? Piotrowi Bani czy też był to samobójczy gol katowickiego obrońcy Mirosława Widucha?
   Piotr Bania: - Znalazłem się w polu karnym, z prawej strony, chciałem podąć piłkę do stojącego na wolnej pozycji, z lewej strony, Łukasza Szczoczarza. Uderzyłem futbolówkę po ziemi, ta minęła wybiegającego Sławika, trafiła w nogę Widucha i wpadła do siatki. Czyj to gol? Nie mnie to osądzać.
   Mirosław Widuch: - Tę bramkę trzeba zapisać na moje konto. To ja skierowałem centrę Bani do własnej bramki. Przykro mi, takie sytuacje w piłce się zdarzają. Szkoda straconych bramek, bo mogliśmy wywieźć z Krakowa punkty.

Czy Cabaj faulował Plizgę?

   Kilkakrotnie w tym meczu bramkarz Cracovii Marcin Cabaj wybiegał daleko z bramki.
   W 9 minucie przy bocznej linii pola karnego łapał piłkę na raty przed szarżującym Kmiecikiem. W 69 minucie uprzedził atakującego Plizgę, rozpędzony bramkarz Cracovii najpierw złapał piłkę, a potem obalił na ziemię napastnika GKS. W 80 minucie znowu Cabaj wybiegł aż do narożnika pola karnego, po starciu z nim Plizga padł na ziemię. W 89 minucie Cabaj wybiegł za pole karne, doszło do zderzenia z ciemnoskórym Onyekachi, sędzia ukarał bramkarza Cracovii żółtą kartką.
   Dawid Plizga:- Byłem w 80 minucie ewidentnie faulowany, jak sędzia Marczyk zobaczy całą sytuację w telewizji, to ciekaw jestem, co powie? Nie wiem, czy nie był wcześniej także faul w polu karnym, kiedy Cabaj obalił mnie na ziemię? Muszę to zobaczyć w telewizji.
   Marcin Cabaj: - Nie oglądałem powtórek w telewizji, ale mam takie odczucia. W 80 min zderzyłem się z Plizgą, zahaczyliśmy się nogami. Sędzia karnego nie odgwizdał. Ale gdyby tak się stało - nie protestowałbym. Co do sytuacji w 89 minucie, to najpierw kopnąłem piłkę, potem wpadłem na Onyekachiego. Moim zdaniem faulu nie było, zatem żółtej kartki też nie.
   Powtórka telewizyjna pokazał, że w 80 minucie Cabaj zahaczył o nogą Plizgę, był zatem karny.**(as)**

Zdesperowany profesor

   Na sobotnim meczu na stadionie przy ul. Kałuży było niewiele ponad 3 tysiące kibiców. To najniższa frekwencja na Kałuży.
   Ale na tylu widzów zgodziła się Najwyższa Komisja Odwoławcza PZPN, która złagodziła karę na Cracovię nałożoną po spotkaniu derbowym z Wisłą. Pozwolono wejść na stadion tylko posiadaczom karnetów, a tych jest około 3 tysiące. Cały łuk od strony ul. Kraszewskiego był pusty.
   Jak zachowywała się widownia? Żadnych burd nie było, choć od czasu do czasu zrywały się wulgarne przyśpiewki pod adresem Wisły. - Czy oni muszą to śpiewać? - dziwił się obserwator meczu z ramienia PZPN Marek Najder.
   Na ten temat dziennikarze, w przerwie meczu, rozmawiali z prezesem KMKS Cracovia SSA profesorem Januszem Filipiakiem.
   - Niektórych kibiców nie da się wychować, zmienić - mówił prezes. - Jeśli będą łamać przepisy, będziemy ich po prostu eliminować ze stadionu. Czeka nas proces przebudowy widowni, proces długi, żmudny. Ale jestem zdesperowany, aby tego dokonać. Będzie zwiększona ochrona na stadionie, po sezonie prawdopodobnie zatrudnimy nową firmę__ochroniarską. Ochroniarze muszą działać perfekcyjnie, profesjonalnie.
(AS)

Marcin Bojarski

Była ostra reprymenda

- Męczyliście się z outsiderem tabeli GKS-em!
   - Wiedzieliśmy dobrze, że GKS przyjedzie tutaj walczyć o życie. Mieli jeszcze iskierkę nadziei po ostatnim zwycięstwie z Lubinem. Do przerwy było gorąco. W szatni trener dał nam ostrą reprymendę, co poskutkowało w drugiej połowie.
- Nie graliście efektownie. Dlaczego?
   - Rzeczywiście, nie było finezji w naszej grze. Naszym problemem jest gra z dużo słabszymi zespołami. Dobrze, że w końcu wygraliśmy. Mieliśmy w pamięci porażkę z Katowic (0-1) w pierwszej rundzie.
- Czyżbyście mieli kompleks GKS-u?
   - Nie. Wiedzieliśmy, jaka szansa się przed nami otwarła. Jeśli będziemy wygrywać, mamy szansę na europejskie puchary. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ten mecz jest kluczowy, zwłaszcza że zostały tylko trzy kolejki do końca. Gdybyśmy spaprali sprawę z GKS-em, byłby dramat. To może trochę nas stresowało. Nie obawiamy się jednak nikogo, to niech inni się nas boją!
- Dlaczego nie lubicie grać ze słabszymi rywalami?
   - Chcemy chyba przeprowadzać zbyt koronkowe akcje, wjechać z piłką do siatki. Czasami trzeba używać prostszych środków, by wygrać. Może tu leży klucz do rozwiązania tego problemu.
- Znacie się dobrze z Mirosławem Widuchem. Dla niego to był pechowy mecz - spowodował karnego, a następnie strzelił samobójczego gola.
   - Podziwiam tego zawodnika, znamy się od lat, często razem graliśmy. Jest związany od dawna z GKS Katowice. To świetny piłkarz, więc jeśli będzie chciał odejść z Katowic, nie powinien mieć problemu ze znalezieniem nowego pracodawcy.
- Teraz jedziecie do Płocka, który także ma szansę na puchary.
   - Nie będzie łatwo. Pojedziemy po zwycięstwo. Ciężką pracą wywalczyliśmy miejsce premiowane wejściem do pucharów i mam nadzieję, że go już nie odpuścimy.
- Może ta perspektywa awansu do pucharów trochę wiąże Wam nogi?
   - Cieszę się, że Cracovia co sezon ma konkretny cel. Najpierw awansowała z III do II ligi. Potem w II lidze do samego końca walczyliśmy o ekstraklasę. Teraz walczymy o puchary. Najpiękniejsze jest to, że wspólnie, ciężką pracą doszliśmy do tego, co mamy teraz. Myślę, że nikt przed sezonem nie zakładał aż tak optymistycznego scenariusza.
Rozmawiał:
RAFAŁ STANOWSKI

Krzysztof Przytuła

Podziękować Opatrzności...

   Krzysztof Przytuła nie był po meczu zadowolony z gry, ale cieszyły go punkty.
   - Nie graliśmy w sobotę dobrze. Trudno mi powiedzieć, dlaczego tak się stało. Rywale mieli dobrze ustawioną obronę, ale powinniśmy byli ją wcześniej rozmontować. Wtedy nie byłoby takich nerwów w drugiej części spotkania.
- Czyżby GKS Katowice Wam nie "leżał"?
   - Na to wygląda, jesienią przegraliśmy w Katowicach po słabej grze 0-1, teraz męczyliśmy się okrutnie. Ale Opatrzność, nie po raz pierwszy zresztą w tym sezonie, nad nami czuwała. Poza tym Marcin Cabaj parę razy w bramce zachował się super.
- Brakowało kilku podstawowych graczy, m.in. Arkadiusza Barana. Czyżby to tak negatywnie wpłynęło na Waszą grę?
   - Arek Baran jest mocnym punktem naszego zespołu, ale nie sądzę, aby to było decydujące. U nas jest mocna kadra, już nieraz gracze z ławki dobrze zastępowali kontuzjowanych czy wiszących za kartki kolegów. Jesteśmy zgranym kolektywem i absencja jednego, dwóch graczy nie powinna mięć aż tak dużego wpływu. Liczyliśmy, że w I połowie zdobędziemy gola. Kiedy to nie udało się, graliśmy coraz bardziej nerwowo, niedokładnie. A wiadomo, że nerwy są złym doradcą.
Rozmawiał: AS

Liczby meczu

1

To była pierwsza żółta kartka Marcina Cabaja jaką zobaczył w rozegranych do tej pory 19 meczach w I lidze.

145

Tyle meczów rozegrał do tej pory w ekstraklasie Paweł Drumlak.

593

To był 593. mecz "pasów" w ekstraklasie, grają w niej 27. sezon.

(as)

Witold Wawrzyczek

Mam w klubie

   Witold Wawrzyczek jako ostatni wyszedł z szatni.
   - Odbyłem długa i szczerą rozmowę z trenerem Stawowym. Daje mi ona dużo do myślenia. Co dalej ze mną? Mam kilka propozycji, jedną z klubu niemieckiego, kilka z polskich klubów I i II-ligowych. Czy chodzi o Podbeskidzie? Nie wiem skąd wymienia się ten klub. W każdym razie w klubie mam w Cracovii wolną rękę, choć mój kontrakt wygasa dopiero za rok. W Cracovii jest taka sytuacja, że jest dwóch bardzo dobrych stoperów.
   Czy chciałem coś udowodnić w meczu z GKS Katowice? Nie rozpatrywałbym tego w takich kategoriach. Chciałem zagrać jak najlepiej.
    (AS)

W Płocku

Bez Barana i Skrzyńskiego?

   W sobotnim meczu nie grali Arkadiusz Baran i Łukasz Skrzyński. Obaj narzekają na kontuzje mięśniowe. Czy będą do dyspozycji trenera Stawowego w środowym meczu w Płocku z Wisłą?
   Arkadiusz Baran ma, mówiąc językiem fachowym, rozwarstwienie włókienek w mięśniu dwugłowym. Zawodnik już lekko truchta, ale dr Kita nie jest optymistą. - Na dzisiaj mogę powiedzieć tylko tyle, że Arek nie zagra w Płocku. Nie wolno zaniedbać tej kontuzji.
   Łukasz Skrzyński, leczący uraz mięśnia prostego uda, bardzo przeżywał sobotni mecz na ławce rezerwowych. - To są katusze siedzieć na ławce i nie grać. Strasznie się denerwowałem. Już ćwiczę, ale odczuwam lekki ból w mięśniu.
   Fizykoterapeuta Cracovii Piotr Socha intensywnie leczy obu zawodników. Pan Piotr już nieraz dokonywał cudów, jak choćby niedawno z Krzysztofem Radwańskim, który błyskawicznie wyleczył uraz mięśnia. - Szanse Łukasza oceniam dzisiaj 50 na 50, co do Arka, to zobaczymy co będzie po niedzieli - powiedział nam Socha. (RS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski