Wystawa, którą otwarto w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie, przypomina, że w Kraju Kwitnącej Wiśni 3 marca to dzień pod znakiem lalek. Obchodzi się tam święto Hinamatsuri. To czas, gdy przed japońskimi domami stają tzw. hina Ningbo. W minimalnej wersji to para figurek przedstawiających cesarza i cesarzową na tle złotego parawanu, a w pełnej – 17 lalek na podeście w kształcie schodów: para cesarska, damy dworu, muzykanci oraz ministrowie.
Wszystkie ubrane są w stroje z epoki Heian, czyli momentu w historii, gdy rozkwitła tzw. kultura arystokratyczna. Ale to, co zobaczyć można w Krakowie, to nie tradycyjne figurki, ale ich współczesne wersje, czerpiące zarówno z przeszłości, jak i z teraźniejszości, łączące stylistykę japońską z wpływami europejskimi.
Wystawa opowiada przede wszystkim o kolekcjonerskiej pasji do lalek BJD. Skrót ten oznacza zabawki z przegubami kulkowymi. Takich lalek nie kupuje się gotowych. W specjalnych sklepach można dostać jedynie ich elementy. Potem samodzielnie maluje się je, dobiera peruki, stylizuje ubranie i scenografię. Można je też wysłać do makijażysty, który stworzy ją według naszej wizji. Na wystawie zobaczymy zabawki wystylizowane, w rozmaitych pozach. Bywają drapieżne, seksowne, smutne. Jak ludzie.
Tytuł krakowskiej wystawy – „To nie są lalki dla dzieci... Współczesne lalki kolekcjonerskie BJD” – mówi wszystko. Wystawa obala mit lalki jako zabawki. Podnosi ją do rangi dzieła sztuki. I to cennego, bo takie lalki kosztować mogą na aukcjach kilkadziesiąt tysięcy euro.
Napisz do autora
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?