MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To nie zapasy

Redakcja
Wiślaczki wznowiły wczoraj treningi. Wracająca do pełni sił Dorota Gburczyk tylko przyglądała się koleżankom. Na zdjęciu z trenerem Jose Ignacio Hernandezem. Fot. Michał Klag
Wiślaczki wznowiły wczoraj treningi. Wracająca do pełni sił Dorota Gburczyk tylko przyglądała się koleżankom. Na zdjęciu z trenerem Jose Ignacio Hernandezem. Fot. Michał Klag
19 grudnia w meczu Wisły Can-Pack z Odrą Brzeg w krakowskiej hali Dorota Gburczyk została trafiona łokciem w twarz przez koszykarkę gości Brittany Denson i upadła nieprzytomna na parkiet. Były to chwile grozy, zawodniczkę odwiozło pogotowie.

Wiślaczki wznowiły wczoraj treningi. Wracająca do pełni sił Dorota Gburczyk tylko przyglądała się koleżankom. Na zdjęciu z trenerem Jose Ignacio Hernandezem. Fot. Michał Klag

ROZMOWA. Koszykarka Wisły Can-Pack DOROTA GBURCZYK apeluje do sędziów o przeciwdziałanie brutalności na parkiecie

Co stwierdzili lekarze? - pytamy Gburczyk.

 - Doznałam złamania nosa w kilku miejscach, przemieszczenia przegrody nosowej, po uderzeniu nastąpiło też zatrzymanie oddechu. Było podejrzenie wstrząśnienia mózgu, jeszcze kontynuuję badania neurologiczne. Odniosłam groźną kontuzję, poniosłam uszczerbek na zdrowiu, oczywiście na jakiś czas zostałam wyeliminowana z gry.

 Pamięta Pani to feralne wydarzenie na boisku?

 - Było to starcie o piłkę, chciałam ją wydrzeć z rąk Denson, doprowadzić choćby do spornych. Położyłam swą dłoń na jej ręku, co było faulem. Sędziowie potem to odgwizdali, ale tego już nie widziałam, bo po uderzeniu straciłam przytomność.

 Polska Liga Koszykówki Kobiet stwierdziła, że uderzenie nastąpiło w ferworze walki i nie można tego karać.

 - Trudno się zgodzić z taką interpretacją. W ferworze walki zdarza się faulować, ale niechcąco. Natomiast w wykonaniu Amerykanki było to celowe zgięcie ręki i zamach, prosto w twarz. Być może nie czyniła tego z premedytacją, ale fakt jest faktem. Nie był to u niej odruch bezwarunkowy, raczej chciała pokazać swą złość z możliwości utraty piłki. Pewnie nie celowała, ale zdarzyło się najgorsze, co mogło się zdarzyć.

 Koszykówka staje się brutalna?

 - Na pewno coraz bardziej atletyczna, jest coraz więcej siły na boisku, do polskiej ligi trafiają zawodniczki chcące wojować na parkiecie. Coraz więc większa rola przypada sędziom. Powinni być czujni, nie dopuszczać do przesadnie ostrej gry, eliminować faule od początku meczu. Sam taki ruch w kierunku głowy rywala należałoby karać. Zastanawiam się nad przygotowaniem oświadczenia w tej sprawie, w którym apelowałabym do arbitrów o zdecydowaną postawę. Nie można pozwolić, aby koszykówka zamieniła się w walkę jak w zapasach. Powinna być grą finezyjną, z użyciem sprytu, a nie gwałtownej siły. Niech sędziowie zastopują tę brutalność.

 Czy Denson przeprosiła za incydent, nawiązała jakiś kontakt z Panią?

 - Z tego co wiem, po meczu wyjechała na święta. Otrzymałam pismo z Odry Brzeg, w którym napisano, że klub i zawodniczka wrażają ubolewanie z powodu tego, co zdarzyło się w meczu.

 Jak się Pani czuje?

 - Coraz lepiej. Po operacji nosiłam na nosie opatrunek, ale do świąt, potem już nie. Ustały bóle głowy, jeszcze tylko nos daje o sobie znać. Przyszedł dla mnie czas rekonwalescencji. Mam według zaleceń lekarzy się wyciszyć i stopniowo dojść do pełni sił i zdrowia.

 Kiedy zobaczymy Dorotę Gburczyk na parkiecie? Czy rzeczywiście, jak mówiono, najpierw zagra Pani w specjalnej masce, chroniącej zoperowany nos?

 - Na razie nie trenuję, dwa tygodnie mam mieć wolne, ale chcę niebawem zacząć ćwiczyć indywidualnie. Myślę o powrocie na boisko, ale czy to będzie do miesiąca, dłużej, trudno sprecyzować. Chciałabym jak najszybciej, aby pomóc wiślaczkom w ważnych meczach, awansowałyśmy w Eurolidze, a w krajowej lidze trzeba piąć się w tabeli. Zastawiam się, czy po powrocie na boisko problemem będzie psychika. Uważam, że nie poddam się, jestem odporna na stresy i urazy, powinno być dobrze, ale to rozważania. Dopiero praktyka na boisku pokaże, czy nie będzie lęku. Mam nadzieję, że nie. Z maską jest pewien kłopot z wykonaniem jej w kraju, sama nie jestem gorącą zwolenniczką jej założenia. Takiej ochrony używała niedawno Marta Fernandez i mówi mi, że maska nie jest taka zła, nie przeszkadza w grze, a w niej wygląda się na meczu znacznie groźniej (uśmiech)...

 Rozmawiał: Jan Otałęga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski