Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nieprawdopodobne, ale Mirosław Kmieć odchodzi

Redakcja
W Andrychowie pozycja trenera trzecioligowego obecnie Beskidu od sześciu lat była niezagrożona. Nie dlatego, że Mirosław Kmieć był także wiceprezesem, ale dlatego, że dla klubu był w stanie poświęcić wszystko, nawet rodzinę.

Mirosław Kmieć (z lewej) rozstał się z Beskidem po 8 latach związku jako zawodnik, trener i działacz FOT. GRZEGORZ SROKA

ANDRYCHÓW. Trener i działacz po 8 latach pracy w Beskidzie powiedział "dość"

Co się stało w poniedziałkowy wieczór, że człowiek wielkiego charakteru po ośmiu latach związku na dobre i na złe powiedział dość?

- Na początku rutynowego posiedzenia zarządu jego nowy prezes, Krzysztof Kokoszka, którego sam prosiłem o piastowanie tej funkcji po odejściu Adama Wiklika, zażyczył sobie, bym złożył mandat wiceprezesa - rozpoczyna Mirosław Kmieć. - Owszem, sam kiedyś wspominałem, że mam dość pracy w zarządzie, ale sugestię nowego sternika odebrałem jako rozpoczęcie jakichś porachunków z przeszłości, bo kiedyś występował u nas jako zawodnik, pod moją zresztą komendą. Jeśli ktoś od takich spraw rozpoczyna urzędowanie, to - nie oszukujmy się - wkrótce będzie chciał mojej głowy jako trenera. Po prostu uprzedziłem bieg wypadków. Istnieją pewne formy rozwiązywania spraw, ale uznałem, że skoro granica dobrego smaku została przekroczona, mój czas w Beskidzie dobiegł końca. Życzę temu klubowi jak najlepiej. Powiem tak, Kmiecia można zniszczyć, ale swojej godności zdeptać nie pozwolę.

Odejście Mirosława Kmiecia jest o tyle zaskakujące dla lokalnego środowiska, bo przecież jak tylko klub znajdował się na organizacyjnym zakręcie, tylko on zostawał na placu boju, razem z piłkarzami. - Przecież nie brakowało mi propozycji przejścia do innych klubów i w każdej chwili mogłem to zrobić - uważa były już trener andrychowian. - Jednak herb Beskidu miałem nie tylko na koszulce, ale przede wszystkim w sercu. Spędzałem w Andrychowie od 8 do 10 godzin dziennie, kosztem własnej firmy, rodziny, bo zawsze najważniejsi byli dla mnie zawodnicy i ich problemy, które starałem się rozwiązywać. Jak wszyscy uciekali z zarządu, i brakowało ludzi do pracy, to wtedy jedynym ratunkiem dla klubu był Kmieć, a teraz nagle niektórym osobom zaczęło przeszkadzać, że jestem w zarządzie. To dlatego wysiadam z andrychowskiego autobusu. Czy ktoś zadał sobie pytanie, dlaczego w przeszłości z klubu w trakcie rozgrywek odszedł Artur Derbin? Dlatego, że po kilku niekorzystnych wynikach zmieniono system wynagradzania zawodników, oczywiście, z niekorzyścią dla nich. Zawodnik uznał, że nie zmienia się reguł gry i odszedł. Mimo skromnych środków, wywalczyliśmy awans do III ligi. Były czasy, że podobnie do zawodników nie otrzymywałem poborów za grę i trenowanie. Jednak nie w głowie były mi strajki, choć drużyna optowała za takimi rozwiązaniami, tylko szukałem nowych możliwości pozyskania pieniędzy. Przecież to ja powołałem do życia Klub Stu, skupiając w nim wybitne postaci świata nauki, kultury i sportu. Wychodziłem z zawodnikami na ulicę, w klubowych strojach, pukając od sklepu do sklepu, by zebrać jakiś grosz dla klubu. Zorganizowałem miejskie rozgrywki amatorskie, które w pewien sposób też zasiliły klubową kasę. Na andrychowskim stadionie swoje mecze rozgrywały markowe polskie zespoły, jak Legia Warszawa, Ruch Chorzów, Polonia Bytom czy Podbeskidzie Bielsko-Biała. Dochody z nich trafiały do klubowej kasy. Zastrajkowaliśmy tylko raz, przed rokiem, kiedy ówczesne władze samorządowe zagroziły nam pociągnięciem do odpowiedzialności na wypadek ewentualnych ekscesów po meczu z Unią Tarnów, bo jej kibice nie cieszą się dobrą opinią. Jednak to był dla starej władzy samobójczy gol, bo przegrała wybory. Zimą odeszło 9 zawodników, a jednak skompletowałem skład i wystartowaliśmy. Mnie broni praca oraz wyniki, ale Beskid to już historia. Może i szkoda, ale zyska na tym moja rodzina.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski