Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To tu dorastał artysta. O proszowickich początkach Hieronima Cęckiewicza

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Hieronim Cęckiewicz jest uznanym malarzem, grafikiem i konserwatorem dzieł sztuki. Choć od lat mieszka za granicą, nigdy nie przestał czuć się proszowianinem. Zapowiada, że pomoże odrestaurować tutejszy kościół pw. Świętej Trójcy

Od niedawna ma dowód wydany w Proszowicach i jest z tego powodu bardzo zadowolony. Poprzedni zgubił, gdy próbował wyciągnąć z kieszeni spodni dzwoniący telefon. Dokument się potem wprawdzie znalazł, ale trzeba było go unieważnić. Teraz zatem legitymuje się proszowickim, w którym podoba mu się wszystko poza zdjęciem. - Na tym starym wglądałem lepiej - żałuje.

Czarodziejskie dzieciństwo

Jest artystą i obieżyświatem. Dobrze włada czterema językami, w dwóch kolejnych potrafi się porozumieć, a ostatnio zaczął się uczyć tureckiego. W zależności od okoliczności i potrzeb mieszka w Berlinie, Warszawie, Zakopanem. Wszędzie ma swoje mieszkania lub domy. Tylko tego rodzinnego, przy ulicy Królewskiej w Proszowicach już nie ma. - W latach 80. własnoręcznie go rozebrałem, bo zagrażał bezpieczeństwu. Było to dla mnie niezwykłe przeżycie. Tu spędziłem swoje czarodziejskie dzieciństwo. Choć była w nim bieda, ale rodzice bardzo się kochali i było nam cudownie - opowiada.

Zanim w domu wychował się Hieronim i jego siostra, mieszkali w nim Żydzi, których przygarniał Piotr Cęckiewicz, ojciec Hieronima. Jednym nich był Samuel Blumenfeld, wyróżniony kilka dni temu tytułem Zasłużony dla Proszowic. Na uroczystość zaprosił Hieronima, którego miał okazje zobaczyć po raz pierwszy w życiu. Ten bowiem przyjechał specjalnie z Berlina, aby być świadkiem wydarzenia.

Blumenfeld wspomina, że Piotr Cęckiewicz był człowiekiem niezwykle dobrym i łagodnym, choć niezamożnym. - Żydzi lubili u niego mieszkać, bo nigdy nie podnosił głosu, zawsze był spokojny - opowiada. A Hieronim Cęckieiwcz o powodach ubóstwa swojej rodziny mówi tak:- Mój dziadek miał więcej pola niż dziedzic w Jakubowicach. Ale że ojciec czekał z ożenkiem do 60. roku życia, to dwaj bracia zostawili mu tylko dwie morgi pola. Uznali, że staremu kawalerowi majątek niepotrzebny.

Dziesięciometrowy Lenin

Tymczasem Piotr nie tylko się ożenił, ale miał jeszcze dwoje dzieci. Hieronim od dzieciństwa wykazywał nieprzeciętne zdolności. Na początku edukacji dostał w szkole dwóję za figurkę konia z plasteliny, którą przedstawił do oceny. Uznano, że nie mógł zrobić go samodzielnie. Potem podpatrywał Mieczysława Lewandowskiego, nauczyciela-legendę. - Prawie u niego zamieszkałem - wspomina. Dzięki szkolnym nauczycielom mógł rozwijać swój talent. - Pani Biernacka, jako dyrektor szkoły, zamawiała u mnie dekoracje na święta szkolne i państwowe. Pamiętam jak na rocznicę rewolucji październikowej musiałem rysować 10-metrowego Lenina. Później mi się to bardzo przydało, bo uczyłem się myśleć na różnych formatach i przestrzeniach - mówi.

Za te dekoracje otrzymywał niewielkie kwoty z puli komitetu rodzicielskiego. Gdy skończył podstawówkę i chciał się uczyć w szkole plastycznej, znowu pomogli nauczyciele. - Pani [Stanisława] Rekowa, pani [Henryka] Biernacka to byli ludzie brylantowi. Założyli coś w rodzaju komitetu wsparcia uzdolnionego ucznia. Co miesiąc musieli do kuratorium wysyłać specjalne sprawozdanie, że jestem z biednej rodziny i nie mam za co się kształcić. Dzięki temu dostawałem środki na utrzymanie w bursie i mogłem iść do liceum plastycznego.

Chociaż w grę wchodziło jeszcze... seminarium. Artysta wspomina, że był „fanatycznym ministrantem”. Potrafił jednego dnia służyć do czterech mszy. Proboszcz Ignacy Kaczmarski widział w nim nawet przyszłego księdza. - Ja też o tym myślałem. Ale ciocia Mania, która była zakonnicą przyjechała kiedyś i mówi: Hieruś, lepiej być dobrym katolikiem niż złym księdzem. Daj se spokój, ty księdzem nigdy nie będziesz.

Matejko wszystko namalował...

Został zatem uczniem Liceum Plastycznego przy ul. Dzierżyńskiego (obecnie Lea), ale do Proszowic wracał przy każdej okazji. Tutejsi koledzy mocno go zresztą dopingowali. - Hieruś, a po cóżeś ty poszedł do tego Krakowa. Przecież Matejko już wszystko namalowoł - mawiali. - Najpiękniejsze chwile były, gdy przyjeżdżałem do Proszowic, a najsmutniejsze, gdy musiałem wracać - wspomina. Na początku przyjeżdżał do rodzinnego domu autobusem. Potem skombinował sobie rower i to on służył mu jako środek lokomocji.

„Hieruś” uczył się świetnie, ale pod koniec edukacji licealnej pojawił się problem. Pokrycie kosztów bursy przyznano mu na cztery lata, a nauka w „plastyku” trwała pięć. I znów pomogli mu krajanie. - Pani Biernacka pojechała do kuratorium i powiedziała, że nie wyjdzie, dopóki mi tego stypendium nie przedłużą. Uratowało mnie to, że miałem same czwórki i piątki na świadectwie - mówi.

Potem były studia, praca, zagraniczne wyjazdy. Choć opuścił Proszowice na dobre, zawsze chętnie tu wraca i podkreśla, że jest z nimi mocno związany. Podczas sesji, na której wyróżniono Samuela Blumenfelda zapowiedział, że pomoże w odrestaurowaniu kościoła Św. Trójcy. Ma w tym wielkie doświadczenie, bo w Niemczech zajmował się m. in. konserwacją pałacu książąt pruskich w Charlottenbergu.

Hieronim Cęckiewicz - notka biograficzna

Urodził się 29 sierpnia 1952 roku w Proszowicach. Jest synem Piotra i Wincentyny Cęckiewiczów. W Proszo-wicach ukończył ośmioklasową Szkołę Podstawową. Następnie uczył się w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Krakowie. Studiował malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a następnie malarstwo, rzeźbę i grafikę w Warszawie. Jeszcze jako student zaczął pracę redaktora graficznego w piśmie „Innowacje. Przegląd Techniczny”. Po zdobyciu dyplomu w 1977 roku wyjechał do Paryża, gdzie wystawiał swoje prace w Galerii Charlesa de Gaulle`a. Po powrocie pracował w Telewizji Polskiej jako scenograf. Zdobył m. in. nagrodę za scenografię do sztuki „Eryk XIV” w reżyserii Jerzego Gruzy. Następnie wyjechał na prawie 10 lat do USA, a od 36 lat mieszka w Berlinie, gdzie posiada swoją galerię. Planuje przyczynić się do odreastaurowania kościółka Św. Trójcy w Proszowicach.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: To tu dorastał artysta. O proszowickich początkach Hieronima Cęckiewicza - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski