Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toast na lewą nogę

Redakcja
Maciej Radwan Rybiński: Felieton profetyczny

   _U_cioci na imieninach jest wódka i jest rodzina - opowiadała warszawska piosenka, rozpropagowana w całej Polsce, więc pewnie i w Krakowie, przez Grzesiuka. Nie wszystkie imieniny dziś są takie prostackie. Zeszli się, pochlali, pojedli, pośpiewali "Sto lat" i się rozeszli. Kto mógł. Są imieniny, które mają wymiar polityczny. Ogromny. Na przykład imieniny Lecha. Lech, staropolskie imię, nawet starosłowiańskie. Czterech ich braci było, Lech, Czech, Rus i Prus z NRD. Teraz został z rodziny tylko Lech, ale za to obchodzony z hukiem.
   Mowa oczywiście o imieninach Lecha Wałęsy, zapowiadanych w mediach z takim namaszczeniem, jakby chodziło o konklawe. I coś jest w tym odległym, wydawałoby się, porównaniu. Z okazji tego niezwykłego święta postanowiłem zabawić się w proroka, przepowiadacza przyszłości i odsłonić przed Czytelnikami rezultaty, do jakich gdańska ceremonia doprowadzi. Już parę razy w życiu ważyłem się na przepowiadanie przyszłości, na ogół dla żartu, a mimo to, a może właśnie dlatego się sprawdzało.
   Pamiętam, że raz tylko w życiu, na początku lat 70. zacząłem pisać pamiętnik, bo rozgoryczył mnie Witold Filler, wyrzucając ze "Szpilek". Wytrwałości starczyło mi na tydzień, ale mimo to zdołałem zapisać przepowiednię, która się sprawdziła w sposób doskonały - nie wiem jeszcze, kiedy, ale wiem na pewno, że Gierek skończy dokładnie tak samo, jak Gomułka. No i skończył. A tak dobrze zaczynał, prawie jak Leszek Miller.
   Ostatnio w związku z przygotowywaniem kolejnej książki grzebałem się w archiwum i znalazłem zwitek wycinków gazetowych, bardzo już pożółkłych. Była to moja minipowieść "Babilon" napisana na emigracji i drukowana w odcinkach w londyńskim "Dzienniku Polskim" i "Dzienniku Żołnierza" w Roku Pańskim 1983. Treść jest mniej więcej taka, że pewnej nocy na gmachu KC PZPR pojawia się świetlisty napis "Mane, Tekel, Fares", którego nie sposób usunąć. Nic nie pomaga, ani zamalowywanie, ani skuwanie. Po rozmaitych perturbacjach partia, nie mogąc usunąć napisu, przyjmuje słowa "Mane, Tekel, Fares" jako swoje hasło, swoją dewizę, a "Trybuna Ludu" ukazuje się z podtytułem "Proletariusze wszystkich krajów - Mane, Tekel, Fares".
   No i proszę, jak się pięknie sprawdziło w kilka lat zaledwie. Do dziś się sprawdza. Przecież młodsze dzieci są przekonane, że to Jaruzelski założył "Solidarność", mimo że Wałęsa donosił na niego do SB, a Oleksy z Janikiem bronią wolności i demokracji przed prawicowym fundamentalizmem równie gorliwie, jak to robili w PRL. Nie tracę nadziei, że ten mój "Babilon" trafi do lektur szkolnych, i to na lekcjach z wychowania obywatelskiego jako przygotowanie do życia w społeczeństwie.
   A skoro już tak się nieskromnie rozpisałem o sobie, to donoszę, że prowadzona przez Fundację Odpowiedzialność Obywatelska Akademia Młodych wydała podręcznik ekonomii, właściwie wypisy, przeznaczony dla uczniów liceum. Jest w tej broszurze jeden tekst Ludwiga von Misesa, jeden tekst Adama Smitha i kilkadziesiąt moich bajeczek ekonomicznych, które drukowałem kilka lat temu na łamach "Dziennika Polskiego". Tak zostałem klasykiem i pora byłaby chyba umierać, gdyby nie to, że jakoś nie mam ochoty, bo kobiety wciąż mi się podobają, a wódka ciągle smakuje, choć już tylko zimna.
   Dobrze, to brnę dalej i kontynuuję ten festiwal samochwalstwa, bo samemu się chwalić wcale nie jest źle i nagannie, pod warunkiem, że nie popada się w kabotynizm. Ja się staram. Otóż tym, co mnie różni od innych przepowiadaczy przyszłości jest, po pierwsze, to, że oni na ogół zajmują się proroctwami długoterminowymi. Za 1000 lat ludzkość wymrze. Za 150 miliardów Słońce zgaśnie. A kto to sprawdzi? Takie rzeczy można wygadywać bezkarnie, bo nikt za te parę miliardów lat nie przyjdzie do takiego proroka i nie każe mu odszczekiwać.
   Po drugie, ja nie kombinuję poetycko, jak niejaki Nostradamus, u którego w ogóle nie wiadomo, o co chodzi, kiedy będzie wreszcie ten koniec świata (niektórzy mówią, że już był, tylko jesteśmy nieuważni), a każde pokolenie czyta to sobie na swój sposób. Natomiast prorocy krótkodystansowi mylą się zawsze. Poczytajcie sobie Lenina, jaki los przepowiadał Szwajcarom, jeśli nie zrobią rewolucji, co pisał o przyszłości realnego socjalizmu Longin Pastusiak, albo jaką świetlaną przyszłość dla Związku Sowieckiego snuł Alvin Toffler, czy jak przewidywał rozwój społeczeństw Erich Fromm. Same zacne nazwiska i jak kulą w płot. Z czego wynika, że przepowiadanie przyszłości, zwłaszcza bliskiej, jest trudne i ryzykowne.
   Mimo to zaryzykuję. Otóż przepowiadam, a jak się pomylę, będę odszczekiwał pod ławą, że w czasie epokowych imienin Lecha dojdzie do wydarzeń przełomowych. Nie to, że - jak zapowiada Wałęsa - walną sobie z Kwaśniewskim z gwinta. Pewnie walną, ale co to za przepowiednia. Na imieninach? Muszą. Ja prorokuję, że solenizant z jego pierwszym gościem, to znaczy Lechu z Olkiem, ubłagają podczas tej uroczystości Włodzimierza Cimoszewicza, żeby jednak zarzucił plany osiedlenia w puszczy razem z żubrami, zgodził się kandydować na fotel prezydenta RP i oczywiście wygrał wybory. Przy okazji też nakłonią wspólnymi siłami, przy tym samym okrągłym stoliku, Marka Borowskiego, aby z kandydowania zrezygnował.
   W ten sposób imieniny Lecha, oprócz wyżerki i popijawy, zaowocują wyłonieniem wspólnego kandydata Kwaśniewskiego i Wałęsy. Na strzemiennego będą sobie obaj nasi mężowie stanu mogli dać z gwinta po goleni, oczywiście lewej.
   Nie jest wykluczone, że na imieninach zostanie też ustalone, że szefem kancelarii Cimoszewicza, gdyby wygrał, zostanie Wachowski, ale ja tego nie prorokuję. Ja się tego boję. Najbardziej powinien się bać Kaczyński, choć też Lech, ale u niego na imieninach takie epokowe decyzje nie zapadną. A u Wałęsy zapadną, razem z klamką, bo co tam zostanie postanowione, wyborcy potulnie zrealizują. Nie odmówią przecież udziału w nowym pojednaniu narodowym, skupionym wokół Cimoszewicza.
   Nieprzespanej nocy znojnej jeszcze mam na ustach smak - to też śpiewał Grzesiuk. Ferajna tańczy, wszyscy z drogi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski