Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toeloopie, bądź łaskaw...

Redakcja
Wszystko będzie jasne dziś, kilkanaście minut po godz. 21. Dorota i Mariusz Siudkowie z lodowej tafli w Budapeszcie zjadą ostatni. Ich program dowolny do fortepianowego "Koncertu warszawskiego" Richarda Addinsella zakończy rywalizację par sportowych w łyżwiarskich mistrzostwach Europy. Wtedy okaże się, czy po czterech latach wrócą na ich podium (po raz ostatni byli na nim w 2000 roku w Wiedniu). Szansa jest ogromna, bo po shorcie są na trzecim miejscu, ale i zadanie trudne, bo rosyjscy rywale bardzo groźni.

Dziś Dorota i Mariusz Siudkowie walczą w Budapeszcie o medal ME

   To oni pojadą pierwsi. Najpierw ci, którzy bronią mistrzowskiego tronu - Totmianina, Marinin, potem młodzi, a już tacy mocni - Obertas, Sławnow, wreszcie ci, którzy od lat utrzymują się w łyżwiarskiej czołówce - Pietrowa, Tichonow. Na końcu Siudkowie.

Toeloop z wyobraźni

   Wczoraj mieli nie dać się zwariować. - Temat dzisiejszego występu nie mógł zdominować naszych rozmów i myśli. Dzień przerwy między shortem a programem dowolnym to czas na rozluźnienie. Przedpołudniowy trening poświęciliśmy sprawom sportowym, potem lepiej było kibicować kolegom, pójść na spacer, a wieczorem wcześnie się położyć - mówiła Dorota. Przed snem program wrócił jednak do jej myśli. Jechała go w wyobraźni. Na początku podnoszenie wożone, potem wyrzucany rittberger, wreszcie skakany osobno toeloop. Ten toeloop zrobił się ostatnio jej małym przekleństwem, wczoraj nie skoczyła go na oficjalnym treningu. Skok, który wykonuje z zamkniętymi oczami, w oficjalnych programach, kiedy trzeba go skoczyć w rytm płynącej do ucha muzyki, sprawia niespodziewany kłopot. Tak jakby dźwięk przeszkadzał w skakaniu.
   Na takie chwile umieją reagować. Wtedy przydaje się na przykład wizualizacja, jedna z metod treningu psychologicznego, której nauczył ich krakowski psycholog Jan Blecharz. Przeszkodę, która w realnym świecie stawia niespodziewany opór, można obłaskawić w wyobraźni - perfekcyjnie wykonać w myślach skok, by utrwalić w zapisie pamięciowym jego ślad. Na tafli podążyć tamtym śladem. - Na lodzie nie ma czasu na myślenie, trzeba działać jak automat - mówi Dorota. - Taki toeloop-automat to zestaw ruchów: dobry najazd, później odbicie do przodu, przytrzymanie kontry, szybki wyskok i lądowanie. Czasem, gdy go wykonuję w stanie największej koncentracji, nie słyszę nawet muzyki.

Nie czuć, nie myśleć

   Tak powinno się zdarzyć dziś. W rytm startowego skupienia wchodzą na dwie godziny przed występem, w czasie suchej rozgrzewki, ale każde po swojemu. Mariusz wymachując rękami i nogami jeszcze widzi świat dookoła, przywita się ze znajomym, pogada z trenerem, napięcie rozładowuje wśród ludzi. Dorota woli być sama, znika gdzieś w zakamarkach lodowiska, nie chce już mówić. Kilkuminutowa rozgrzewka na lodzie przebiega w stanie ogromnej koncentracji. W czasie oczekiwania na start podtrzymują go wykonując w myślach fragmenty programu.
   Największe napięcie zbiera się w nich przed pierwszymi taktami muzyki, trudno je opanować jeszcze przy pierwszych jej dźwiękach, a potem już trzeba jechać, nie czuć i nie myśleć. Takty "Koncertu warszawskiego" popłyną nierównym rytmem, ich ulubione wolne fragmenty będą przeplatać się z szybszymi, dramatycznymi. - Chcemy opowiedzieć na lodzie pewną historię - zakochanej pary, która próbuje nie zgubić się w zawierusze II wojny światowej - mówi Mariusz. - On broni swojej wybranki, ona ufa mu i wspólnie przetrwają wojnę, by żyć po niej - spokojnie, ale już nie radośnie - dodaje Dorota.
   Kanadyjski trener polskiej pary Richard Gauthier rozpoczynając z nią pracę podkreślał, że chce, by Dorota i Mariusz nauczyli się umiejętności pokazywania na tafli emocji, które są w ich pozasportowym, małżeńskim życiu. W łyżwiarstwie liczą się przecież nie tylko rittbergery, twisty i toeloopy, ale i opowiadane nimi historie. Dziś okaże się, czy ta, opowiedziana w Budapeszcie przez polską parę będzie miała medalowy blask.
MAŁGORZATA SYRDA-ŚLIWA, Budapeszt

120 tysięcy dolarów dla par

   Międzynarodowa Unia Łyżwiarska dba o łyżwiarską kieszeń. Na nagrody dla uczestników ME przygotowała dokładnie 503 tys. dolarów. Ponad 120 tys. rozdzielą między sobą uczestnicy rywalizacji par sportowych. Mistrz zarobi 33 tys. dolarów, nagroda za 2. miejsce wynosi 24 750 dolarów, za 3. - 16,5 tys. Opłaca się być na podium, bo za miejsca 4.-10. ISU płaci tylko 4950 "zielonych".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski