W Kętach
W Kętach
Każdy głos jest tak samo ważny
"Tohu Wawohu" - pierwsze słowa Księgi Rodzaju w języku hebrajskim - oznacza chaos. Nieco przewrotnie taką właśnie nazwę obrał dla siebie zespół wokalny z Kęt, który swoją muzykę opiera przecież na harmonii.
Zespół powstał przed sześcioma laty. Początkowo jednak dość często zmieniał się zarówno jego skład, jak i repertuar. Od dwóch lat "Tohu Wawohu" śpiewa przy parafii św. Małgorzaty i Katarzyny w Kętach w tym samym składzie pod kierownictwem Marka (tenor), absolwenta Filii Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. Od tego czasu też jednoznacznie grupa określiła swój muzyczny charakter. Mimo tak krótkiego "stażu" zespół ma już na swoim koncie znaczący sukces; pierwsze miejsce w Ogólnopolskim Przeglądzie Chrześcijańskich Zespołów Muzycznych w Bielsku-Białej, zorganizowanym w ramach Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Sakralnej na Podbeskidziu. Jest również laureatem Festiwali Piosenki Religijnej w Kętach oraz w Czechowicach-Dziedzicach. Zwycięstwo w bielskim przeglądzie zaowocowało nagraniem płyty kompaktowej, której pierwsze egzemplarze właśnie trafiają do rąk słuchaczy.
"Tohu Wawohu" tworzy osiem osób, które od lat śpiewały w różnych zespołach. Część z nich jeszcze się uczy, niektórzy pracują, inni stoją przed poważnym wyborem po ukończeniu studiów. Zespół wybrał wyjątkowo trudną drogę muzyki chóralnej. - Ale to nie jest tak do końca chór - tłumaczy Marek. - Oczywiście staramy się ujednolicać głosy, ale w tak małym zespole nie jest to do końca możliwe. W prawdziwym chórze indywidualność się zatraca, a tu śpiewa tylko siedem osób - ja włączam się tylko czasem - i każdy jest tak samo ważny.
Może to być zaletą, ale może również być i wadą, jak na przykład w sytuacji, która miała miejsce podczas realizacji nagrania na płytę, kiedy jeden z basów musiał śpiewać, mimo bólu gardła i wysokiej temperatury. - Mam nadzieję, że nie słychać tego na płycie - dodaje Marek. Nagranie realizowało studio Janusza Kohuta. Odbyło się ono w niezwykłej scenerii, nocą w kościele w Szczyrku, który oferował odpowiednią akustykę.
Repertuar zespołu jest dosyć szeroki, co prezentuje wydana płyta. Obejmuje on m.in. muzykę dawną romantyczną, ludową, czy współczesną. Wszystkie utwory wykonywane są a cappella. - Wydaje mi się, że jest to bardzo duża rozpiętość - mówi kierownik zespołu. - Nie próbowaliśmy się jeszcze zmierzyć z repertuarem rozrywkowym, ale taką muzykę prezentuje bardzo wiele zespołów. Ale dumni jesteśmy z naszego repertuaru, wielkie chóry tego nie śpiewają.
"Tohu Wawohu" stara się występować bardzo często. Muzyka zespołu, chociaż według powszechnych opinii kierowana jest do nielicznej grupy odbiorców, spotyka się z coraz większym zainteresowaniem. - - Na początku nie bardzo zastanawialiśmy się nad tym, że dla kogoś śpiewamy - mówi ks. Ryszard (tenor). - Są już jednak ludzie, którzy na nasze koncerty przychodzą świadomie; można powiedzieć nawet, że mamy już swoich fanów - dodaje Małgorzata (sopran).
Zespół stara się poza tym dbać o słuchacza, tworząc niepowtarzalny klimat podczas swoich koncertów. Przykładem może być koncert, który odbył się z okazji Dnia Matki w kościele św. Jana Kantego, w scenerii niezliczonej ilości świec.
Członkowie zespołu tworzą grupę przyjaciół, która spotyka się nie tylko podczas prób, które wiążą się z poważnym wysiłkiem. - Staramy się jednak oddzielać pracę od przyjemności - mówi Agata (alt).
Obecnie zespół wraca do prób i koncertów po wakacyjnej przerwie. Ponowne rozśpiewanie zajmie przynajmniej tydzień. W najbliższym czasie "Tohu Wawohu" planuje koncerty promujące płytę. Dalsze plany obejmują także udział w przeglądach i festiwalach, przede wszystkim w prestiżowym festiwalu muzyki chóralnej w Legnicy. Wcześniej jednak zespół musi znaleźć nowy bas. Na wiosnę zastąpi on Mirka, o którego upomniało się wojsko.
Zespół "Tohu Wawohu" tworzą: Małgorzata Bakalarska (sopran), Krystyna Ochmanek (sopran), Anna Bakalarska (alt), Agata Ochmanek (alt), Marek Bakalarski (tenor), ks. Ryszard Rejman (tenor), Mirosław Chrapkiewicz (bas), Rafał Handzlik (bas).