Każdy turysta, który w ostatnich latach był nad Morskim Okiem, z dużym prawdopodobieństwem może zachorować na raka... Taką niezwykle kontrowersyjną tezę wysunęli właśnie obrońcy koni ciągnących wozy z turystami po tatrzańskich szlakach.
Aktywiści opublikowali najnowsze dane dotyczące pracy koni w tej części Tatr. Jak czytamy w liście, który Anna Plaszczyk z fundacji „Viva!” wysłała do ministra środowiska, ekolodzy od maja do sierpnia przeprowadzili szereg testów. Sprawdzali m.in. stopień zdarcia asfaltu na jezdni i hałas, jaki się roznosi.
Jeśli wierzyć podawanym wynikom, prawda jest straszna. Z dokumentu wynika bowiem, że szlak do Morskiego Oka jest dziś skażoną strefą ekologiczną, w której absolutnie nie powinni przebywać ludzie. Zdaniem ekologów konie ciągnące po drodze wozy od lat zdzierają kopytami asfalt, przez co nad szlakiem unosi się rakotwórczy, toksyczny pył pełen tytanu, chromu i substancji ropopochodnych.
To nie wszystko. Ekolodzy piszą też, że zrywany końskimi kopytami asfalt powoduje powstanie osuwisk na drodze a uderzenia podków wywołują hałas (nawet 74 decybeli), co nie tylko przeszkadza koniom, ale też spacerującym szlakiem turystom czy przede wszystkim dzikim zwierzętom mieszkającym w Tatrach. Wszystko to jest zdaniem animalsów wystarczającym powodem, by TPN zlikwidował transport koński na drodze do Morskiego Oka.
Zdaniem pracujących na szlaku wozaków rewelacje animalsów są po prostu śmieszne. - To jakaś pseudonaukowa paplanina - mówi Stanisław Chowaniec, szef tatrzańskich fiakrów. - Tatry to najczystsze miejsce w Polsce i potwierdzają to wszystkie instytucje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?